Rozdział 4

13 0 0
                                    

Cholera

Teraz mam matmę

Gdzie by mnie tu powiesić?

Wyjęłam z szafki podręcznik od tego przeklętego przedmiotu i chciałam zamknąć drzwiczki, ale ktoś mnie uprzedził.

- No proszę, kogo moje śliczne oczy widzą? – zerknęłam tylko na niego i przewracając oczami poszłam w stronę klasy, niestety ktoś kogo egzystencja nie powinna istnieć popsuł mi te plany. - Skarbie, mnie się nie ignoruje. – zastąpił mi drogę, a jego dotychczas irytujący uśmiech ustąpił poważnej minie.

- A ja zignorowałam, skarbie – uśmiechnęłam się podstępnie i zaakcentowałam ostatnie słowo. Mijając go poczułam jego rękę na moim przedramieniu, w wyniku czego musiałam się odwrócić w jego stronę. – Czego chcesz?

- Nic szczególnego tylko porozmawiać. – powiedział, dokładnie studiując moją twarz. – Jesteś mi to winna po tym jak wyjechałaś na kilka lat bez żadnego wyjaśnienia.

- Nie jestem ci nic winna, więc zostaw mnie łaskawie w spokoju. – mówiąc to wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i odwróciłam się na pięcie ostatni raz patrząc w te jego piękne brązowe oczy.

Chwila co... piękne?

Super zaczynam już majaczyć

Wchodząc do klasy zajęłam wolną ławkę, czekając aż Mia się dosiądzie. W tym samym czasie do Sali wszedł Le Roy i przeskanował wzrokiem pomieszczenie, a widząc wolne miejsce obok mnie postanowił tam usiąść.

On upadł na głowę, czy co?

- Nawet nie próbuj – mruknęłam, kiedy podchodził do mojej ławki. Słysząc to, uniósł jeden kącik ust do góry i usiadł na miejscu obok mnie. – Jesteś głuchy, czy co? To miejsce jest zajęte. – kiedy miał już coś odpowiedzieć, do klasy weszła Mia. Latała zdezorientowanym wzrokiem pomiędzy mną, a Williamem, jednak tylko posłała w naszą stronę uśmiech i w podskokach usiadła obok Nicka.

Koszmar, muszę spędzić tą katorgę z diabłem siedzącym obok.

Help

...

Przez całą lekcję nie mogłam się skupić, bo ten idiota bezustannie mnie zaczepiał.

- Przestaniesz wreszcie? – szepnęłam, kiedy znowu poczułam szturchnięcie.

- Po co te nerwy skarbie? – mruknął pod nosem – Niestety Degree, ale nie mogę się powstrzymać. Tak słodko marszczysz nosek, gdy się gniewasz.

- Oh, naprawdę? – uśmiechnął się, chyba myśląc, że będę z nim rozmawiać – Mam to w dupie Le Roy. – uśmiechnęłam się ironicznie, patrząc jak jego wyraz twarzy się zmienia.

- No weź, gwiazdko – słysząc to przezwisko poczułam ukłucie w klatce piersiowej, a wspomnienia zaczęły wracać.

...

Mały chłopiec i dziewczynka, pewnego wieczoru leżeli na trawie i wpatrywali się w nocne niebo. Nie chcieli stamtąd wychodzić, ukryli się tam wiedząc, że nikt ich tam nie znajdzie. Nie rozdzieli.

- Wiesz co Lari? – chłopiec spytał dziewczynkę nadal patrząc w niebo – Jesteś moją gwiazdką, która rozświetla cały mrok wokół, proszę nie zostawiaj mnie nigdy – mówiąc to popatrzył na dziewczynkę, która słysząc jego słowa poderwała się z ziemi.

- Nigdy cię nie zostawię Will, jesteś dla mnie najważniejszy. – po wypowiedzeniu tych słów rzuciła się na niego przytulając go mocno. – Nic nas nie rozdzieli

- je t'aime mon étoile

...

Wzdrygnęłam się słysząc dzwonek, dopiero po chwili zorientowałam się, że gapiłam się w ścianę przez ostatnie dziesięć minut lekcji. Szybko zabrałam swoje rzeczy i wyszłam ze szkoły, bez słowa wsiadłam do samochodu, a szofer zawiózł mnie do domu, gdzie natychmiast schowałam się w pokoju. Wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą i nawet się nie zorientowałam, kiedy zaczęłam płakać. Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach, coraz ciężej mi się oddychało. Otworzyłam okno, żeby świeże powietrze wleciało do mojego pokoju, ale to nic nie dało. Nie mogłam złapać oddechu, strasznie się bałam.

Zasada nr 2: Nie okazuj słabości w miejscach publicznych.

Connected by destinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz