Jeżeli to czytacie znaczy to, iż ciekawią was dalsze losy Ucznia 1, Mar oraz Renaci lub, co jest mniej optymistyczną wersją, lecz bardziej realistyczną, nie macie co czytać. Mimo to udawajmy, że wśród naszych czytelników przewyższa ten pierwszy powód.
Powracając do zdarzeń opisanych w rozdziale pt "#alechcemisiespac":
Idąc istota prowadząca egzystencję w Polsce, inaczej Uczeń 1, zobaczył nagle coś godnego niedowierzania, gdyż cytując cytat z listu babki Emilii do ciotki Anny:
"[...] niewiele się wie o świecie i dopiero gdy zdasz sobie z tego sprawę zaczyna cie zaskakiwać [...] wiedza, o wspaniałym życiu"
(Nie pytajcie kiedy powstanie rozdział wypełniony listami babki Emilii i ciotki Anny, bo jeszcze nie wiadomo)
Cóż więc możecie się domyślać, że to, co zobaczył Uczeń 1 było czymś zaskakującym, ale czas na zgaduj zgadula. Daję wam 5 sekund na odgadnięcie, co zobaczył.
5...
4...
3...
2...
1...
0...
Otóż nasz kochany bohater zauważył zaparkowany na środku boiska samochód. Był to żółty mercedes odcienia niebieskiego z rejestracją, której wam nie podam, jednak podpowiem, iż zaczyna się na "17" i kończy na "567". Oczywiście samochód na środku boiska nie był tutaj przyczyną szoku Ucznia 1, bo bądźmy szczerzy, chyba każdy choć raz widział taki obraz. Istotę tą, nazywaną człowiekiem zdziwiła obecność kluczyków w stacyjce, którą można było dostrzec z odległości, w której stał. Akurat miał ochotę na McŁowicza (czytaj: McDonald'a), więc stwierdził że czemu by nie ukraść ów samochodu?
Gdy Uczeń 1 już wyjeżdżał z terenu szkoły, gdyż zazwyczaj z terenu szkoły da się wyjechać, o ile nie znajduje się w Ohio ("haha, Zeus, ale super żart!")(Zeus to pseudonim jednego z autorów tego arcypieknego dzieła o nazwie "last christmas I gave you my heart") usłyszał jakiś dziwny dźwięk. Gdy spojrzał w lusterko zauważył na tylnym siedzeniu ruszający się koc, spod którego wypełzła sylwetka ludzka, której przodkowie posiadali sylwetki małpie.
Ów osobnik siedzący teraz na tylnim siedzeniu tego Mercedesa śmierdział piwem i wyglądał wsm jak taki typowy menel spod biedry, pytający się ciebie już 4 raz czy dasz mu hajs na piwo.
- Kim jesteś? - zapytał Uczeń 1 kierując samochód w stronę McŁowicza, na co menel odpowiedział:
- Jestem menelem.
- Domyśliłem się. Jak masz na imię i co robisz w samochodzie pana Mar? - może was zadziwić taki obrót spraw, jednakże Uczeń 1 ma w tym aspekcie rację. Ów samochód, który pod wodzą osobnika ludzkiego jechał teraz główną ulicą zadupia, na którym mieściła się szkoła ( nazwy ulicy nie podam, ze względów ochrony informacji osobistych, które mogłyby wyjść na jaw gdybyście dzięki nazwie ulicy wystalkowali Ucznia 1) należał do nauczyciela geografii, gdyż miał on słabość do Mercedesów.
Korzystając z okazji, że żółty Mercedes był żółty, Uczeń 1 uderzył menela w ramię krzycząc:
- ŻÓŁTY!!!!
Mimo tego dramatycznego obrotu spraw, obywatel świata siedzący na tylnim siedzeniu maszyny, odziany w menelowski strój, zdawał się nie zwracać uwagi na to, że został uderzony i ze spokojem odpowiedział na pytanie Ucznia 1:
- Nazywam się Sebastian Xxxxxxxx - (na potrzeby tego ff muszę zacenzurować nazwisko Seby menela, gdyż rodo, jednakże możemy utrzymywać, że to właśnie "Menel" jest nazwiskiem Seby.) Seba Menel chciał, jeszcze coś dodać, ale gdy tylko otworzył otwór w swym ciele służącym do spożywania pokarmu, Mercedes zatrzymał się przed McŁowiczem i Uczeń 1 krzyknął:
- Poczekaj tu chwilę, Seba, idę zamówić... coś dobrego - dodal udając niezdecydowanego, choć wiedział już, że zamówi dla siebie zestaw dla 20 osób składający się z 20 nuggetsów, 20 McFlurry, 20 porcji frytek, 20 McWrappów, itp.
Seba Menel posłusznie został w żółtym samochodzie, a z kolei nasz kochany bohater z niego wyszedł, zatrzaskując za sobą żołte drzewi z takim hukiem, że chyba zagłuszył on wycie pani od muzyki, nieprzestawającej śpiewać na apelu. A teraz, kochani czytelnicy, mam dla was zadanie! Jeżeli 1958 roku pani od muzyki, niezależnie od swego wieku mentalnego, miała w rzeczywistości lat 9, to ile ma w obecnej chwili?
Daję wam sekundę na odpowiedź.
Brawa dla tych, ktorzy zgadli poprawnie! A teraz wróćmy do naszej jakże ciekaweju historii, gdyż już słyszę okrzyki niecierpliwości. Cóż, od czasu, gdy ostatnim razem wspomniałem o Uczniu 1, minęło trochę czasu, a w tym czasie, o dziwo, skończyła się realizacja zamówienia i nasz ulubiony obywatel, zaraz po Mar i Renaci, właśnie wracał do samochodu z wielką torbą przepełnioną dwudziestoma... No, sami wiecie.
Przywital go okrzyk Seby Menela, proszącego o żarcie.
- Wypad - odpowiedział krótko, ale na temat Uczeń 1, gdyż nigdy nie podzielał zdania ludzi sądzących, iż dzielenie się jest naszym obowiązkim i okazem dobroci. Muszę przyznać, że ten oto osobnik należący do gatunku ludzkiego w bardzo dużej ilości kwestii zgadzał się z ciotką Anną i babką Emilią, mimo, iż nigdy ich nie poznał, ani nie przeczytał ich listów, co oczywiście nie znaczy, że nie zacytuję tu jednego z listow z ich korespondencji.
"[...] może i mój mąż sądzi, że powinnam się dzielić z biednymi, ale czym? Moimi drogimi perfumami z Victoria's Secret za 18 000 złotych? Moimi ubraniami z Gucci za 14 000 złotych? Czym sobie na to zasłużyli ci [...] ludzie? Czy to naprawdę tak trudno pójść do pracy? Samemu zarobić na perfumy z Victoria's Secret i ubrania z Gucci?"
- Aha lol. - obraził się Menel, ale jako, iż należał do ludzi gadatliwych nie potrafil okazać swej złości milczeniem, dlatego okazał ją słowami niecenzuralnymi, które dla waszego bezpieczeństwa i braku traumy zacenzuruję dodając cencurę, bo zwykle tak właśnie się cenzuruje.- k**** j***** nie rozumiesz, co inni przeżywają, ty c**** p********* r*********, jak ja cię zaraz przerobię na j****** k***** kisiel!!!! I do teg...
- Skąd się wziąłeś w tej furze, Menelu? - przerwał Sebie Uczeń 1, kierując samochód w stronę szkoły, używając do tego kierownicy, bo zazwyczaj to nią się kieruje samochody, chyba, że akurat nie.
- Znasz Mar Xxxxxxxx? - odpowiedział pytaniem na pytanie, czego Uczeń 1 nie lubił, ale wziął głeboki wdech i wydech i odpowiedzial na pytanie Seby:
- Tak, uczy mnie gegry. - powiedział wolno i wyraźnie szykując się na najbardziej szokującą odpowiedź spośrod tych, ktore przychodziły mu do głowy, a było ich dużo. Nagle zatrzymał się z piskiem opon na środku ronda, z powodu szoku spowodowanego odpowiedzią Menela, której się naprawdę nie spodziewał:
- To mój były.