Zośka znów popadł w nałóg. Każdego dnia tworzył nowy zestaw krwawych kresek, i z każdą kreską był na siebie coraz bardziej wściekły, że znów to robi, że jest taki słaby, ale jednocześnie nie mógł przestać. Chciał się komuś wygadać, najlepiej Rudemu, ale nie potrafił. Nie chciał by ktoś się o niego martwił, ale jednocześnie tego potrzebował.
Rudy musiał pójść na targ. No dobra nie musiał, ale obiecał Alkowi, że pójdzie z nim kupić jego wymarzoną, skórzaną kurtkę. Dryblas wprost nie mógł się doczekać, gdyż zbierał na tą rzecz dłuższy czas i też dostał trochę pieniędzy od Zośki, który coś tam sprzedał. Chłopak początkowo nie chciał przyjąć tych pieniędzy, ale Tadeusz stwierdził, że jeśli Alek będzie się dzielił kurtką, to dług będzie można uznać za spłacony. Janek żałował, że Zośka nie mógł pójść z nimi, ale chłopak wspominał coś o tym, że musi pomóc matce.
- Jest wprost przecudowna- rozmarzył się Alek.
- No jest piękna- zgodził się Rudy- a wiesz co jest w niej najlepsze?- dodał po chwili
- Co takiego?- zapytał Alek nie spuszczając wzroku z kurtki.
- To, że to będzie taka kurtka dla wszystkich- powiedział z uśmiechem Rudy.
- Ale ona ma być dla mnie - rzekł Dawidowski takim głosem, jakby ktoś jego ukochaną kurtką ścierał brudną ziemię.
- No przecież obiecałeś coś naszej Zosieńce- zaśmiał się Janek.
- Pamiętam- westchnął Maciek.
Alek kupił kurtkę. Już dawno nie było widać takiego szerokiego uśmiechu na twarzy Dawidowskiego. Chłopcy postanowili jeszcze przez chwilę pooglądać "skarby" z targu. Nie mieli już pieniędzy, ale przecież oglądanie tak samo jak kupowanie jest na prawdę zabawne. Chłopcy chodzili między straganami podziwiając różne cuda, które chcieliby kupić sobie lub komuś. W pewnym momencie uwagę Rudego przykuło stoisko z błyskotkami, a konkretnie złota bransoletka z breloczkiem w kształcie czerwonej róży. Chłopak bardzo chciał kupić tą bransoletkę i dać ją Zośce, bo po pierwsze uważał, że byłoby mu do twarzy, a po drugie z tego co wiedział, róże, a zwłaszcza te czerwone to ulubione kwiaty Zośki. Niestety jak znał życie, to zanim zdąży zarobić to ktoś sprzątanie mu błyskotkę sprzed nosa. Pogodzony już z porażką Janek chciał się oddalić od stoiska lecz spostrzegł, że mężczyzna który był sprzedającym gdzieś się oddalił. Głupio by było zmarnować taką okazję, więc Bytnar przeszedł koło stoiska, zabrał bransoletkę, schował ją do kieszeni i jak gdyby nigdy nic spokojnym krokiem udał się do Alka, który był w trakcie oglądania straganu z kapeluszami.
- Musimy iść- rzekł Rudy głosem, który nie dopuszczał do siebie sprzeciwu.
Gdy chłopcy odeszli na bezpieczną odległość Alek postanowił zapytać przyjaciela, dlaczego chwilę temu zachował się tak dziwnie.
- Rudy, co ty zrobiłeś?- zapytał Alek, który wiedział, że jego przyjaciel coś zrobił.
Janek na te słowa przystanął i szybko się rozglądnął, czy aby przypadkiem na patrzą na nich jakieś podejrzane oczy, po czym wyjął z kieszeni biżuterię, którą wcześniej ukradł.
- Ukradłem ją dla Zośki- powiedział niższy bez owijania w bawełnę.
- Poprosisz go wreszcie o związek?- zapytał z nadzieją i entuzjazmem Dryblas.
- Alek! Uspokój hormony- zaśmiał się z politowaniem Bytnar- ukradłem ją, bo uważam, że Zośce będzie w niej bardzo ładnie- wyjaśnił piegus.
- Ja i tak uważam, że była by z was piękna para- powiedział Alek.
- Zośka jest już związku i nikt, a już zwłaszcza ja nie ma prawo go psuć- rzekł posępnie Rudy.
- Władek to nie ściana, zawsze można go przesunąć- zaśmiał się Dawidowski, na co Bytnar również parsknął śmiechem.
Chłopcy wreszcie się rozstali. Rudy udał się do domu, a Alek do Basi Sapińskiej, która była jego dziewczyną. Musiał się jej pochwalić swoją nową kurtką. Doszedł na miejsce, zapukał do odpowiedniego mieszkania i już po chwili stała przed nim jego luba.
- Patrz co mam Basieńko- powiedział z dumą Alek obracając się wokół własnej osi.
- Masz tą kurtką, której historią ostatnim czasem mnie męczyłeś- rzekła bez emocji Sapińska.
- Myślałem, że ci się spodoba- odparł zawiedziony Alek.
- Nie mówię, że jest brzydka, tylko, że kupienie jej było głupie, bo pieniądze trzeba wydawać mądrze- powiedziała dziewczyna.
- Od dawna chciałem ją mieć. Kupiłem i jestem dumny- rzekł Dryblas krzyżując ręce na piersi i patrząc na swoją kurtkę.
- Zachowujesz się teraz jak rozpuszczone dziecko- powiedziała Basia, którą Alek tą kurtką zaczął już zwyczajnie denerwować.
Alek nic na to nie odpowiedział, tylko obrócił się na pięcie i zostawił swoją dziewczynę bez słowa. Basia z początku chciała za nim pobiec i postarać się wyjaśnić, ale wiedziała, że na ten moment to nie ma sensu.
Alek był wściekły na Baśkę. Był wściekły i czuł się zraniony. Jednym słowem mówiąc było mu przykro. Na prawdę liczył, że będzie jeszcze bardziej atrakcyjny dla swojej dziewczyny. Nie zamierzał się jednak przejmować jej opinią. Był dumny z tej kurtki. Uważał, że każdemu od czasu do czasu należy się chwila zabawy w każdej możliwej formie.
Zośka wcześniej okłamał Rudego i Alka, że musi pomóc matce i, dlatego nie może iść z nimi na targ, a obecnie stał przed niedużym lustrem w łazience. Miał lekkie zadrapanie na policzku, które pochodziło od jego chłopaka, gdyż ten wściekł się, bo Tadek nie chciał się z nim całować. Dotknął delikatnie rany i syknął z bólu. Rana dosyć mocno piekła, a kilka słonych łez, które do niej wpadły z pewnością nie pomogły. Miał nadzieję, że uda mu się niezauważenie zająć raną, ale niestety zapomniał zamknąć drzwi na klucz i jego mama przez przypadek weszła mu do środka. Gdy zobaczyła zadrapanie i od razu wzięła się za jego opatrywanie. Cały czas powtarzała, że Tadeusz nie może się tak narażać tym niemcą. Zośka jedynie kiwnął głową. Przecież nie mógł jej powiedzieć, że większość jego ran pochodzi od Władka.
Rudy siedział u siebie w pokoju. Przyglądał się bransoletce, którą godzinę temu ukradł. Chciał dać ją Zośce w jakimś dogodnym momencie, a to oznaczało, że musi to zrobić zdala od Władka co było nie lada wyzwaniem, bo Władek chodził z Tadkiem tak jakby ten miał się bez niego zgubić. Jankowi nie pozostało nic innego jak zawsze mieć bransoletkę przy sobie i po prostu być gotowym.
Basia i Maryla szły przez Warszawę trzymając się pod ramię. Po tym jak Basia pokłóciła się z Alkiem poszła po Marylę by wyciągnąć ją na spacer i wyżalić się na temat Alka.
- Ja wiem, że ta kurtka jest dla niego ważna, ale jest wojna i mamy poważniejsze wydatki do opłacenia- wyrzuciła oburzona Basia.
- Alek to chłopak, a oni mają swoje ulubione bibeloty i my jako kobiety mamy się tym cieszyć i ich chwalić- wyjaśniła Maryla.
- Dzięki Marylka, masz rację- rzekła z uśmiechem Sapińska.
- Wiem- wypięła z dumą pierś- po za tym nie mogę pozwolić by moja druga ulubiona para ze sobą zerwała- dodała po chwili ze śmiechem.
- A jaka jest pierwsza?- zapytała Baśka.
- Rudy i Zośka- odpowiedziała Dawidowska.
- Przecież Zośka jest z Władkiem- rzekła Basia.
- Oj proszę cię, Rudy i Zośka patrzą na siebie tak jakby mieli się zaraz pod ołatrz nawzajem zawlec, a po za tym Władek to nie ściana i zawsze go można przesunąć- zaśmiała się Maryla.
- Racja- rzekła Basia również się śmiejąc
Serwus kwiatuszki!🌸
Liczba słów: 1140📝
Do następnego!❣️
Czuwaj!❤️
CZYTASZ
"Żyliśmy... Byliśmy jak kamienie rzucane na szaniec" część II
Fiction HistoriqueZośka poznając Władka myślał, że spotkał miłość życia. Tymczasem ten miły dżentelmen okazał się być jego najgorszym koszmarem. Teraz Tadeusz stara się wyrwać z sideł swojego oprawcy, jest w stanie zrobić wszystko... Nawet popełnić przestępstwo. Rud...