ROZDZIAŁ 3

2 0 0
                                    

Od mojego powrotu do domu, czyli od jakiś dwóch godzin, pisałam referat. Historia wychodziła mi uszami. Tyle czasu, ile teraz straciłam na niepotrzebne mi do życia informację o jakiś konfliktach zbrojnych Francji, średnio spędzałam nad wszystkim zadaniami z każdego przedmiotu, a nie nad jednym wypracowaniem, dlatego kiedy skończyłam miałam ochotę płakać z radości.
Myślałam, że zaraz odpadnie mi ręka. Schowałam moje wypociny do teczki, a potem włożyłam ją do szuflady. Nie mając już na nic siły padałam na łóżko ledwo żywa. Miałam do wyboru dwie opcję. Albo położyć się i oglądać telewizję albo poczytać książkę, bo znając mnie i moją skomplikowaną naturę nie było nawet opcji, żebym zasnęła, a wybór pomiędzy dwoma przedstawionymi wariantami był prosty dlatego ostatkiem sił wstałam i ruszyłam w stronę półek z moimi skarbami.
Czytać zaczęłam już w podstawówce i zaraziła mnie tym moja kuzynka, która włożyła mi książkę do plecaka karząc mi ją przeczytać jak najszybciej. Uwierzycie broniłam się przed tym nogami i rękami przez co prawie lektura Camill wylądowała w śmieciach za co pewnie by mnie zabiła jednak później kiedy wreszcie zmusiłam się, żeby wziąć ją do ręki nie mogłam przestać czytać. Najpierw wypożyczałam książki z biblioteki, jednak z czasem zaczęłam zbierać własną kolekcję. Moją zwykła chęć czytania zmieniła się z hobby i tak z kilku książek, które trzymałam na biurku zrobiło się kilkanaście, a później kilkadziesiąt i tak dalej. Moje skarby były dosłownie wszędzie, dlatego pewnego dnia tata zamontował mi w pokoju półki, na których mogłam pomieścić wszystkie książki. Nikt się jednak nie spodziewał, że moja kolekcja będzie tak szybko rosnąć i co chwila będzie trzeba dorabiać nowe półki. Rodzice się ze mnie śmiali mówiąc, że mój pokój pozwoli zmienia się w małą bibliotekę i jakby tak pomyśleć to muszę im przyznać rację. Największy problem jaki mieliśmy z całą moja kochaną rodzinką był podczas przeprowadzki, ponieważ książki zajmowały największą część całego naszego bagażu i trzeba było przez to wynająć większy transport. Same książki to było jakieś pięć albo sześć kartonów. Oczywiście rodzice namawiali mnie, żebym chociaż połowę książek zostawiła w Kalifornii w końcu nie sprzedawaliśmy naszego domu jednak ja nie mogłam tego zrobić. Można powiedzieć, że książkowi bohaterowie byli moimi przyjaciółmi, a przyjaciół się nie zostawia prawda? ( chyba jestem nienormalna)

Od razu pomyślałam o Thomasie i Noah'u. Książek nie zostawiłam, ale ich tak i czułam się z tym źle. Tęskniłam za nimi potwornie i chociaż często rozmawialiśmy przez telefon to to nie to samo co rozmowa twarzą w twarz. W momencie wyjazdu z Kalifornii zostawiłam za sobą przyjaciół, których nie zamieniłabym za żadne skarby, więc to jeden z powodów dla którego nie dopuszczam do siebie ludzi. Prawdziwego przyjaciela można mieć jednego w ograniczeniu do dwóch jak to jest w moim przypadku. Do mnie naprawdę jest ciężko dotrzeć i ta dwójka dobrze o tym wie, bo dręczyła mnie od połowy gimnazjum, żebym się przed nimi otworzyła. Udało im się za co jestem im wdzięczna, bo z niektórymi sprawami nie damy sobie rady sami. Zaufałam chłopakom, a oni zaufali mi. Byliśmy nierozłączni. Gdzie oni tam i ja, gdzie ja tam i oni. Wszystko się zmieniło od wyjazdu. Szybko odsunęłam od siebie wspomnienia, bo to wszystko za bardzo bolało.

Podeszłam do moich skarbów i od razu wiedziałam, którą książkę chcę przeczytać, dlatego musiałam się trochę posiłować, żeby ściągnąć z najwyższej półki opowiadanie Colleen Hoover "Maybe Someday". Jestem romantyczką jak każda dziewczyna w moim wieku, więc lubię literaturę tego typu chociaż nie marzę o tym, żeby i mi przytrafiło się w życiu coś podobnego. Okay jestem pesymistką chyba każdy już to wie, ale kto wierzy w miłości od pierwszego wejrzenia czy romans między bad boyem, a chociażby dziewczyną taką jak ja. Cuda się nie zdarzają.

Nie wiem czemu nie wzięłam krzesła, na którym mogłabym stanąć i bez przeszkód zabrać książkę, ale mój mózg nie chciał ze mną współpracować. Chwyciłam za jedną z wyższych półek, żeby móc się podeprzeć i trochę podciągnąć, by dostać się do książki, kiedy usłyszałam trzask, a po chwili dostałam deską w głowę. Jakby tego było mało zaraz za półką poleciały na mnie wszystkie książki. Upadłam na ziemię nie do końca rozumiejąc co się stało. Złapałam się za miejsce, w które oberwałam. Bolało jak cholera. Wstałam powoli trzymając się ściany, kiedy do mojego pokoju wpadł Victor, a zaraz za nim jego koledzy. No świetnie, pomyślałam.

Chyba ŚnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz