część 4

15 1 0
                                    

pov : Gryzia. 

no więc spałam wraz z moimi niespodziewanymi gośćmi. No i fajnie fajnie. Dwie noce później o godzinie 4.15 słychać było bicie do drzwi. spojrzałam przez Judasza. A TAM KURWA JAKIEŚ ZJEBAŃCE! Obudziłam moich gości i wypuściłam ich drogą pod łóżkiem. Następnie wjebało mi się jakieś gówno do domu, a po tym.. Natalie.

-Gryzeldo.. długo się nie widziałyśmy.- powiedziała

-czego tu szukasz.?- zapytałam oschle. 

-są tutaj.- powiedziała - wiem o tym.

-nawet jeśli nie masz co szukać.-powiedziałam.

-nadal jesteś wierząca?-zapytała

-tak- nie wiedziałam o co jej chodzi. 

-a jak zginął Jezus.?- zadała ponownie pytanie

-ukrzyżowano go.- odpowiedziałam

-PRZYNIEŚĆ KRZYŻ!- krzyknęła do swoich sługusów.

Po chwili Natalieowcy przyszli i wbili gwoźdźmi do podłogi.

-co ty odpierdalasz?!-krzyknęłam

-przybijcie ją.- ...

czeka mnie śmierć na krzyżu..                                                                                                                                          co..? nie... prosze.. po chwili mnie przykuli do krzyża. Czułam okropny ból. moje ręce były przekute. 

Pov : Liam

Patrzyliśmy na śmierć Pani Gryzi przerażeni. I wiecie co.?

-APSIK- kichnąłem. Moje towarzyszki spojrzały na mnie przerażone. Zaczęłyśmy uciekać wzdłuż korytarza wykopanego pod domkiem. Jednak po chwili wszyscy prawie się zadyszeli. Wziąłem jakąś pochodnię ze ściany i odpaliłem ją z pomocą zapałek byłem gotów rzucić nią w chordę zombie. 

Nie wiem ile czasu minęło,  nie wiem ile tak szłyśmy. Po jakimś czasie znaleźliśmy wyjście. OŻ KURWA DZIĘKI CI ŻYĆKO KOCHAM CIĘ.  ŻYJEMY! 

wyszliśmy.

Byliśmy w jakimś lesie. W czarnym lesie. Było to troszkę straszne.

Pomimo znalezienia się daleko od tamtej lokacji dalej biegliśmy w las. W pewnym momencie Kira wjebała się w drzewo wpierdalając prawie wszystkich w chaszcze. Wszystkie moje koleżanki się poobdzierały. Zrobiłem to co każdy przyjaciel zrobi. 

ZACZĄŁEM SIĘ ŚMIAĆ!


no a czego się spodziewaliście?

no i wyszły z tych gęstwin i poszliśmy gdzieś. Końcowo trafiliśmy w piękne miejsce. Nie dowierzałem że jeszcze coś takiego istnieje nie było zachmurzonych chmur.. Było tu Jeziorko, w sensie wiecie rzeka z jeziorkiem :DD było cudnie.

Wtedy z nieba zleciał Jann ze skrzydłami wróżki i różdżką.

Wyczarował nam dom taki ładny. (PRZEPRASZAM MUSIAŁEM) 

No i tak se polatał i odleciał. Nikt nie wiedział o co chodzi.

Schroniłyśmy się tam. 

Ale po pewnym czasem usłyszałyśmy głos 40-letniego palacza.

-niech żyje-

~~~~~~~~~~~~~

POLSAT

329 słów

lenia mam jak coś

Natalkoria - w cieniu apokalipsyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz