-wstawaj klamocie!- wbiegłam do sypialni mojej kolerzaneczki.
-WSTAWAAAJ!!!- Zaczełam bić ją poduszką a ona nadal nic. Słyszałam jak cicho mrukła. Ile mozna spać?!.
-NO KURDE POBUDKA SMRODZIE-
Mam już tego dość.wzielam ją za nogi.
-AAAA- podniosłam tą lafirynde i zrzuciłam na ziemie.
-POBUDKA! WSTAWAĆ!-Krzyczałam jsk ona leżała na ziemi.
-NO JUŻ JUŻ WARIATKO- puściłam ją.
-dziś ja zrobiłam śniadanko wiec zapraszam,bo dziś jedziem do naszego nowego hotelu.- powiedziałam.
-CO TO JUŻ DZIS?!- dziewczyna sie lekko zdziwiłam
- no kurde umawialiśmy sie że dziś podjedziemy,tylko musimy sie spakować.- powiedziałam.
- szczerze? Dzis mi sie nie chce.-
Powiedziała Mayla.
-Przedłużamy od tygodnia...- Powiedziałam pakując rzeczy do walizki.
Jakiś czas później zadzwoniłam po taksówkarza. Spakowałyśmy rzeczy do jego bagażnika i wyruszyłtsmy.
Mayla siedziała sprzodu. Dobrze nam sie gadało z Connorem, bo tak miał na imie taksowkarz. A w szczególności Mayla. Lecz coś mnie w nim nie pokoiło. Ucichliśmy. Dostałam wiadomość od Mayli.Mayla: boje sie go. Dziwnie sie na mnie patrzy.
Catri: spokojnie. Pewnie ci sie zdaje.
No i tu popełniłyśmy błąd. Nie wyciszyłyśmy dzwonkow.
- Czemu obie dostajecie wiadomosci?- Connor nie wiadomo czemu sie poddenerwował.
-yyy....nie ! To przypadek!-Mayla zdenerwowana powiedziała.
-A moze wy spiskujecie przedemną!- Powiedział Connor z przerazającym uśmieszkiem. O nie. Moje najgorsze obawy sie spełniły. To psychopata.
-to my może już tu wysiądziemy?- zaproponowałam zdenerwowana.
Mayla jedynie szybko kiwnela glową na znak zgody. Lecz Connor jedynie przyśpieszył. Stało sie najgorsze.
Z kieszeni wyją nóż.
-ktora pierwsza chce przekonać sie o ostrosci tego nożyka?- Connor wciąż jechał bawiąc sie nożem. Mayla sie nie odzywała. Widziałam jak po jej policzku spływa łza. Ja , również byłam przerazona. A miało być tak super. Mayla sie zaczeła uśmiechać rownie psychopatycznie co nasz prze miły kierowca. Zmyla go, mądrze. Gdy Connora zdekoncentrowało zachowanie Mayli po cichu wybrałam numer 112. Wiem! Udam że to moja babcia dzwoni.
Głos w telefonie: dzień dobry, nazywam sie Mike kleszcz i jestem -Catri nie dała nawet dokończyć,bo bała sie ze Connor sie z orientuje.
Catri: Część babciu! Wszystko dobrze z twojim lewym palcemu u
stopy?Co ja mówię?!. Slysze że sprzodu Mayla zajmuje Connora historyjkami ze moja babcia miała zadzwonić.
112: Proszę pani,to nie są żarty. Ktoś może teraz naprawdę potrzebować naszej pomocy.
Catri: Niee babciu! Uwierz to prawda! Co ci lekarz mowi. Potrzebuje..sz serio pomocy.
Ratownik chyba rozumie.
112: czy jest pani w niebezpieczeństwie,przez co nie może Pani rozmawiac?
Catri: Taak!!! U mnie wszystko spoko. Jade z jednym kolegą. I Maylą tą ktorą znam od zawsze.
112: rozumiem że jest pani w towarzystwie jeszcze jednej kobiety i mężczyzny? Ktora osoba jest niebezpieczna?
Catri: druga obcja. Druga obcija jest taka niebezpieczna! Hahaha
Catrine udaje śmiech jagby gadała z swoj babcią o czymś głupim.
112: świetnie pani sobie radzi. Gdzie sie znajdujecie?
Catri sie rozglada. Są teraz na płaskiej drodze , niedługo bedzie McDonald's.
Catri: babciu,jestem zajeta. Kiedy indziej pojedziemy do McDonalda w
*podaje nazwe miejscowości*.112: ok. Policja już wysłana na miejsce. Postaraj sie aby porywacz sie tam zatrzymał. A i jeszcze jedno. Jaki ma kolor auta?
Catri: bardzo dobrze wyglądasz w tej Czarnej bluzce babciu.
112: zapisałem pani numer. Moze pani sie rozłączyć .
Catri: dziekuje ci babciu. Dowidzenia!
Catrine sie rozłączyła.
-co tak długo !!! -krzykną Connor.
- Musze pilnie do toalety!!!- nagle krzykła Catrine.
- nie zeszczaj mi sie tu. Tu jest MC , wypuszcze cie na chwile ale bede stał pod drzwiami. A twoja kolerzaneczka,bedzie grzecznie siedziała w tym samochodzie. - powiedział Connor cały czas trzymając nóż. Zatrzymał sie. Wkońcu.
CZYTASZ
|Random Friends|
Novela Juvenil21 letnia Catrine Wings kocha przygody,lecz nigdy nie przeżyła jakieś wyprawy...Kiedy Catrine wyprowadza sie od rodziny do Londynu tam prowadzi spokojne życie.Mieszka w małym mieszkanku, choć wcale nie jest biedna. Catri ma pieniądze po wujku miliar...