ROZDZIAŁ 3

172 16 2
                                    

JANESSA

Kiedy podeszłam do stolika, przy którym siedział Bellamy z jego znajomi, usiadłam obok niego i położyłam tackę z jedzeniem przed sobą. Chłopak spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, a reszta grupy zamilkła.

- Co ty robisz?- Spytał, skupiając się na mnie.

- Siedzę. A ty?

Chłopak nachylił się i gdy chciał mi coś wyszeptać, usłyszałam przyjemny męski głos za mną:

- Nie przeszkadza mi to, ale siadłaś na moim miejscu.

Wytrzeszczyłam oczy i powoli odwróciłam głowę. Stał tam Jax. Ten sam chłopak, który wcześniej rzucał we mnie papierowymi kulkami. Patrzył na mnie z uśmiechem.

Uniosłam ramiona i odwróciłam się z powrotem. Nie zamierzałam ustępować. Po chwili poczułam jego ręce pod pachami. Uniósł mnie, usiadł i posadził sobie mnie na swoich kolanach.

Poczułam, jak moje policzki płoną. Bellamy wypluł jedzenie i spojrzał na nas. Kiedy zerknęłam do tyłu, zobaczyłam Jasmine, Theo i Lukę z otworzonymi buziami.

Byli w szoku. Ja sama chciałam wrócić i udawać, że to się nie wydarzyło. Poruszyłam się na kolanach chłopaka, próbując wstać, na co odpowiedział mi przytrzymaniem mnie za moją talię w miejscu.

- Zostaw ją. Niech sobie idzie.- Usłyszałam Bellamiego.

- Nie.- Odpowiedział mu Jax.

- Stary odpuść. Nie warto.- Ciągnął mój kolega.

Kiedy zauważyłam niską, brązowowłosą dziewczynę zmierzającą w naszą stronę, mój puls przyśpieszył. Wcześniej na lekcji skłóciłam ją z jej chłopakiem, a teraz siedzę na jego kolanach.

Od Jasmine dowiedziałam się wcześniej, że ma na imię Violet. Była wkurzona. Bellamy wstał i dosłownie wyniósł ją z kafeterii, kiedy zaczęła wrzeszczeć na nas wszystkich.

Przy stoliku, oprócz mnie, Jaxona i Bellamiego, siedziało dwóch chłopaków. Jeden miał zaczesane do tyłu, brązowe włosy, zielone oczy i był wysportowany.

Także miał na sobie kurtkę drużyny więc założyłam, że gra w niej tak jak Bellamy czy Jaxon. Drugi miał bardzo jasne, puszyste, blond włosy i niebieskie oczy. Miał na sobie bluzę bez kaptura z logiem drużyny koszykarskiej. Zapewne w niej grał.

Obydwaj przyglądali się mnie, jednak żaden się nie odezwał. Ani razu nie spojrzałam Jaxowi w oczy. Słyszałam szepty na stołówce. Bellamiemu nie podobało się to, co jego przyjaciel robił.

Siedziałam na jego kolanach przez całą przerwę. Kiedy usłyszeliśmy dzwonek, puścił mnie. Odwróciłam się i uśmiechnęłam szyderczo.

Nie pozwolę się mu złamać. Postanowiłam zagrać w jego grę. Wróciłam do swoich znajomych. Luka patrzył na mnie, ale nic nie powiedział.

- Lu, to nie moja wina.- Powiedziałam do brata.

Luka nie lubił kiedy kręcili się obok mnie ludzie. Był nadopiekuńczy. Nawet teraz nie ufał Theo czy Jasmine na tyle, żeby zostawić mnie z nimi sam na sam.

LustOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz