Rozdział 1

12 1 0
                                    


Rozdział1

Po obudzeniu się widziałam jak pielęgniarka zmieniała mi kroplówkę. Była mi to już dobrze znana osoba, poprzednim razem jak tutaj trafiłam ona też tutaj była, i dobrze się poznałyśmy. Maddie była studentką, była o 5lat starsza ode mnie przez co złapaliśmy dobry kontakt.

-Lilly..,jak się czujesz kochanie ? -zapytała, gdy zobaczyła że się obudziłam.

-Chyba nie jest źle, śmiesznie, że znów się tutaj spotykamy.-odpowiedziałam jej, posyłając blady uśmiech wynikający z tego, że nadal byłam wykończona.

-Wolałabym inne okoliczności, i na pewno nie, że znów próbowałaś odebrać sobie życie, Lilly co się dzieję, że znów jesteś z tego samego powodu. -zaczęła rozmowę której nie mogłam uniknąć.

Maddie była osobą, dla której każda dusza była najważniejszym co mogłoby istnieć, z tego względu zdecydowała się na taki kierunek nie inny. Nigdy nie poznałam tak bardzo zapatrzonej osoby na życie ludzkie jak właśnie ona. Jakby mogła to uratowałaby każdego, posiada wielkie serce.

-Nie mogłam już wytrzymać emocji, które w sobie trzymałam, a macocha z ojcem wcale nie pomagali. Było to jedyne o czym myślałam, nie chce już czuć niczego. Nikt by nic nie stracił gdyby mnie już niebyło...- zaczęłam wylewać wszystko co we mnie siedziało od zakończania 2 klasy liceum.

-Wiesz, że jesteś osobą która zasługuje na swoje życie, i nie powinnaś nawet myśleć w ten sposób.. A właśnie był tutaj rano chłopak, który cię w nocy przywiózł. Miałam ci od niego przekazać, żebyś do niego napisała jak się obudzisz, na stoliku masz jego numer telefonu.

Matt? Zostawił tutaj swój numer telefonu i jeszcze chciał, żebym mu napisała jak się obudzę. Przecież ten zawodowy morderca nie mógł być taki.

-Okej, zaraz mu napiszę, dzięki Mad- odpowiedziałam jej a ona się pożegnała i wyszła z sali.

Zostałam sama, więc stwierdziłam nie przedłużać i napisać do niego, zapisawszy sobie jego numer, wystukałam wiadomość ze nic minie jest i czuję się już okej.


Od Matt:

Martwiłem się, że już nie napiszesz. Wpadnę do ciebie tak ok. 18, będzie okej ?


Do Matt:

Nie musisz do mnie przyjeżdżać, nic mi nie jest.


Od Matt:

Ja i tak wpadnę, spodziewaj się mnie o 18. Do zobaczenia.



On się potrafił martwić? I czego ode mnie ten typ chciał, napisałam mu prosto, że nic mi nie jest. Oby moje obawy z pierwszego spotkania się nie spełniły. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie chciał się dowiedzieć dlaczego, to zrobiłam bo nie mam już ochoty gadać na ten temat. Nie będę się też otwierała przed kryminalistą, który może to wszystko wykorzystać przeciwko mnie, nie ma nawet takiej opcji.


Czekając na 18 i aż Matt przyjedzie, myślałam dlaczego on się tak mnie przyczepił i dlaczego chciał, żebym mu napisała jak wstanę, oraz po co uparł się tak, żeby przyjechać do mnie. Gdy wybiła 15przyszła Mad sprawdzić co u mnie i zmienić wenflon, który już zostawił ogromnego siniaka na moim przedramieniu. Zmieniła również opatrunki na moim nadgarstku oraz przyniosła woreczek z owocami. Ostatnim razem też przyniosła mi owoce definiując to, ze szybciej moja dusza dozna przyjemniejszych emocji. Na co nie mogłam się nie uśmiechnąć bo Maddie właśnie taka była. Gdy zmieniła wszystko co miała, usiadła na brzegu łóżka i zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Tak nam szybko zlecał czas, że nawet nie wiedząc kiedy godzina 17 pojawiła się na zegarku a wraz z nim, do sali weszła pani i podała mi tackę z jedzeniem. Dostałam pokrojone jabłko wraz z słodkim ryżem a obok miałam makową bułeczkę to właśnie była moja dzisiejsza kolacja.

Dead RosesWhere stories live. Discover now