Odpowiedzialność zbiorowa

55 6 2
                                    

Nad ranem Zośka leżał na wersalce rozmyślając nad pytaniem przyjaciela, które ten zadał mu wczoraj. Czynność ta zajęła mu całą noc, więc gdy oczy Tadeusza same się już zamykały, na jego nieszczęście ktoś dobijał się energicznie do drzwi wejściowych. Chłopak wstał i gorliwie podbiegł do przedsionka by wpuścić niespodziewanego gościa, czując, że może być to coś ważnego. Gdy drewniana powłoka się uchyliła, do korytarza wpadła siostra jego przyjaciela, Danuta, lub jak zwlekli ją nazywać, Dusia. Wpadła zdyszana w ramiona blondyna, wypowiadając tylko krótkie "Porwali Janka i Tatę".

Zawadzki od razu wiedział, że ta sprawa nie może czekać. Po krótkiej rozmowie z Danutą, dowiedział się, że z domu również zabrano Apolonię. Nie mając czasu do stracenia, ubrał się w pośpiechu i wybiegł z kamienicy w kierunku jedynego miejsca, gdzie mógł porozmawiać z Orszą oraz Lipińskim.

Chłopak miał niebywałe szczęście, iż nie natrafił na żadną łapankę po drodze. Gdyby jeszcze jego złapali, byłaby to totalna katastrofa. Na miejscu, Tadeusz znalazł tylko Orszę.

- Co wy tutaj robicie? Powinniście przygotowywać teraz się do akcji Małego Sabotażu. - rzekł starszy mężczyzna z lekkim wyrzutem.

- Porwali Rudego i Liskę. Teraz albo są w drodze do obozu, albo w siedzibie szkopów. - wyrzucił zdenerwowany Zawadzki. Broniewski wciągnął ze świstem powietrze, próbując zrozumieć powagę sytuacji.

- Dlaczego nie byłeś tam z nimi? Wiesz jaki to jest teraz problem? - zapytał sfrustrowany mężczyzna. - Czy ty nie rozumiesz, że przez to musimy przegrupować wszystkich i przerobić cały nasz plan?

- Teraz najważniejsze jest odbicie ich z rąk Gestapo, a nie jakieś inne plany! Musimy wymyśleć jakąś akcję, mamy wtyczki w różnych instytucjach, możemy dzięki nim dowiedzieć się, w jakim stanie jest Rudy i Liska...

- Nie będzie żadnej akcji, Zośka. - powiedział stanowczo Orsza. - Powiedz mi, wiesz co to Odpowiedzialność zbiorowa? Miałeś pilnować by żadnemu z harcerzy nic się nie stało, i co?!

W Zośce aż wrzało. Miał ochotę uderzyć harcmistrza w twarz.

- Dobro wszystkich jest ważniejsze od dobra jednostki. A teraz wracaj do swoich zajęć. Nie chcę więcej słyszeć o jakiejś twojej Akcji. Nie dopilnowałeś jednostki, to teraz cały oddział będzie cierpieć razem z tobą.

Chłopak wyszedł z budynku tak szybko jak tylko mógł, wiedząc, że gdyby został tam, doszło by do krwawej walki między nim, a jego dowódcą. Zbulwersowany zmienił drogę i pobiegł w stronę domu Alka, wierząc w to, że chociaż on mu pomoże. Ludzie na ulicach załatwiali swoje sprawy w pośpiechu, próbując przebić się przez tłum w centrum Warszawy. Niemieccy oficerzy obserwowali przechodniów, w celu znalezienia potencjalnych ofiar kolejnej łapanki bądź rozstrzelania. Blondyn szedł krętymi uliczkami, byle uniknąć szkopów i dotrzeć do domu przyjaciela. Stanął przed drzwiami i zapukał energicznie. Czekał chwilę, lecz dla niego ten czas dłużył się w nieskończoność. Gdy drewniana powłoka się uchyliła, Tadeusz wpadł do środka zamykając za sobą drzwi. Opowiedział przyjacielowi o całej sytuacji, mając nadzieję, iż Maciej poprze jego pomysł o zorganizowaniu akcji ratunkowej dla Rudego i Liski.


**********



Krzyk torturowanych rozlegał się na całym korytarzu. Apolonia straciła przytomność kilkanaście minut temu, więc Gestapo zabrało się za Janka. Oficerom nie spodobały się jego odpowiedzi. Twarz Rudego była pełna krwi i siniaków, lecz nie przeszkadzało to mężczyznom. Harcerze nie powiedzieli ani słowa, o ich działalności antyfaszystowskiej, wierząc, że ktoś może przyjść im na ratunek.

Apolonia się obudziła, bolały ją wszystkie mięśnie. Każda jej kość była poobijana, zaś krew sączyła się z każdej otwartej rany. Włosy dziewczyny przykleiły się do jej twarzy, tworząc wrażenie jakby dziewczyna była chora. Rozcięcie z tyłu jej głowy ubrudziło jej włosy, zabarwiając je na czerwono. Liska nie ruszała się przez moment, próbując znaleźć najbliższą drogę ucieczki.

Jeden z oficerów dostrzegł, iż dziewczyna wykonuje drobne ruchy. Krzyknął na cały pokój "Änderung des Verhörten!", chwycił dziewczynę za włosy i przesunął nią po podłodze, prosto pod biurko dowodzącego. Apolonia wydała z siebie cichy jęk bólu, gdy uderzyła twarzą o parkiet. Mężczyzna podniósł jej podbródek i przyjrzał się jej dokładnie. Podniósł jej ciało i rzekł:

- Sehr geehrte Damen. Sie haben diese Behandlung von uns nicht verdient. Wenn du unsere Fragen richtig beantwortest, lassen wir dich gehen. - Liska spojrzała na niego z pogardą, splunęła na jego twarz i wycedziła.

- Ich sterbe lieber, als mit euch zu arbeiten, ihr faschistischen Dummköpfe.

- wie Sie es wünschen, aber zuerst lassen Sie uns Spaß haben. - westchnął oficer i zaczął ściągać jej zaplamione ubrania. Dziewczyna szarpała się i krzyczała, jednakże na nic się to zdało. Chwycili ledwo żyjącego Rudego i kazali mu patrzeć, jak wykorzystują jego przyjaciółkę. Ból w ich oczach był nie do opisania. Pozostało im się tylko modlić o ratunek.

Gdy już miało dojść do makabrycznego czynu, sekretarka weszła do biura. Ktoś ubiegał się o wizytę z oficerami. Gdy Ci wyszli z pomieszczenia, zostawiając uchylone drzwi, dziewczyna ujrzała w holu ich serdecznego przyjaciela, Wesołego. Gdy tylko go ujrzała, wiedziała, że Alek i Zośka coś szykują. Zostało im tylko wierzyć, że chłopaki się pospieszą, gdyż ani Liska, ani Rudy, nie wiedzieli ile jeszcze wytrzymają.


Witam was widzowie! Przepraszam was za długą przerwę, jednakże liceum może dać w kość. Mam nadzieję, że ta część się wam spodobała. Nie będę wam obiecywać, kiedy będzie nowy rozdział, bo sama nie jestem tego pewna. Jednakże mam nadzieję, iż zostaniecie ze mną i będziecie cierpliwie czekać na następne części.

Miłego!

Arabella

Co by było gdyby... [KONTYNUACJA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz