Mrużę oczy od słońca, wpatrując się w tor, na którym powinienem jeździć już od dobrych dziesięciu minut. Stukam palcami w obręcz, o którą się opieram i zastanawiam, kto u licha okrąża go już piąty raz, w czasie wynajętym przeze mnie.
Próbuję dojrzeć z daleka, kto siedzi za kierownicą, ale prędkość poruszającego się samochodu i przyciemnione w nim szyby mi to utrudniają. Przeskakuję przez barierki, które oddzielają mnie od jezdni i nie myśląc długo, wychodzę na jej środek. Krzyżuję ręce na piersiach, czekam kilkanaście sekund, aż samochód zrobi kółko i wróci, by w końcu facet się zatrzymał i ogarnął, że nie powinno go tu być. Jednak ten, widząc mnie, zamiast zwalniać, przyspieszył, jakby momentalnie po zakręcie dodał jeszcze więcej gazu.
- Co do chu... - mówię sam do siebie, nim daję radę jakkolwiek zareagować. Na szczęście metry przede mną, zaczyna hamować i jakby z linijką w oczach, maska samochodu zatrzymuje się w odległości kilku centymetrów ode mnie.
Wzdrygam się i z przerażeniem spoglądam w kierunku kierowcy, który zaczął wysiadać. Już szykowałem się na słowny atak w kierunku tego idioty, gdy ku mojemu zdziwieniu... z auta wysiadła dziewczyna.
- Spieniłeś.
Początkowo w ogóle nie dotarło do mnie, że coś powiedziała, bo oniemiały, nie mogłem przestać się w nią wpatrywać. Co ona tu robiła? Nawet nie widziałem jej twarzy, skupiłem się na smukłej sylwetce, długich nogach i brązowych włosach, związanych w kitkę, które wystawały spod kasku.
- Czekaj, co? - odrywam wzrok od jej stroju i wbijam go w miejsce, w którym za kaskiem powinny znajdować się jej oczy. - Czy ty jesteś normalna?!
W końcu odzyskuję zdrowe myślenie i język w gębie, którym od początku zamierzałem zareagować i powiedzieć, co o niej myślę.
- Zależy jak na to patrzeć - odpowiada, zdejmują rękawiczki. - Kluczyki są w środku, możesz go odstawić do garażu i tor jest twój.
Mówiąc to, wskazuje ręką jakby od niechcenia w kierunku pojazdu i mijając mnie, rusza do przodu.
- Nie będę niczego za ciebie odstawiał - mówię stanowczo, odwracając się w jej kierunku, a ona nie zatrzymując się, krzyczy:
- Dzięki!
Kręcę tylko głową, wciąż się w nią wpatrując, aż znika za rogiem. Ten jeden raz, postanowiłem jej odpuścić, ale jeśli sytuacja się powtórzy, to ściągnę jej ten kask i powiem, co myślę, prosto w twarz. Obiecałem sobie również zerknąć na grafik w biurze u Marcusa i sprawdzić, czy była tu jednorazowo, czy zamierza pojawiać się częściej.
Wsiadłem w porzucony samochód, a do moich nozdrzy wdarł się zapach jej perfum, które przypominały mi połączenie słodyczy i kwiatów.
- Jeszcze tego brakuje, żeby w naszych samochodach pachniało babą - mruknąłem do siebie i przewróciłem oczami, ruszając do garażu.
- Nils! - usłyszałem czyiś głos, zaraz po zaparkowaniu. - Od kiedy ty śmigasz r-ósemką?
- Weź mnie nie wkurwiaj - odburknąłem do Marcusa, zamykając czarne Audi.- Znowu Ezra zaszedł ci za skórę? - pyta, śmiejąc się. - Dziś wieczorem widzimy się całą, naszą czwórką, więc będziesz musiał mu odpuścić.
- Tym razem to nie on - wzdycham. - Jakaś dziewczyna na torze w moich godzinach.