Rozdział 3, Nils

155 11 4
                                    

- Czy ty nie chcesz nam przypadkiem czegoś powiedzieć? - zagaja Ezra, gdy tylko siadam przy naszym stoliku.

- Nie chcę - odpowiadam i znów przewracam oczami. Chyba nie zliczę ilości, jaką dziś to zrobiłem.

- Dobrze, że nikt cię nie pyta o zdanie, gadaj - mówi Marcus, ciągnąc mnie za koszulkę w swoim kierunku. - Co jest między wami? Chcesz mi zabrać dziewczynę?

- Jezu, nie, weź się nie spinaj, bo ci gacie pękną - odpowiadam i go odtrącam. - Pogrywa sobie ze mną, a ja zamierzam ją już wkrótce uświadomić, że jeśli choć przez chwilę sobie myślała, że może rządzić, to grubo się pomyliła.

- Fajna jest - rozmarza się Marcus. - A jak teraz mogłem przyjrzeć się jej figurze w tych czarnych, opinających jeansach i obcisłej czarnej koszulce, to już w ogóle...

- Dla mnie nie jest jakaś niezwykła - odpowiada Ezra, zerkając na swoje paznokcie.

- Bo nie ma penisa - mówi Cam i wszyscy parskamy śmiechem. - Trzeba ją bliżej poznać, skoro ma być z nami na torze, ale wydaje się w porządku.

- Nie mówię, że nie - broni się Ezra. - Słodka jest.
- Nie jest - odpowiadam i znów wywracam oczami.

Wszyscy odwracają wzrok w jej kierunku i śledzą jej ruchy, gdy przechodzi obok nas, do stolika obok i stawia na nim kilkanaście szklanek. Jedną ręką przeczesuje swoje brązowe, długie włosy, sięgające za łopatki i wkłada ich kosmyk za ucho, słuchając klientów i kiwając głową. Uśmiecha się do nich i wraca w naszym kierunku. Zerka na nas, a dokładniej mówiąc: na Marcusa, Ezrę i Cama i puszcza im oczko. Prycham, bo nic mnie to nie obchodzi, choć trochę za głośno, bo wtedy cała trójka na mnie zerka.

- No co? - odpowiadam, starając się brzmieć normalnie.

- Zupełnie nic - kręci głową Cam i wstaje. - Idę zamówić nam jeszcze raz ten jej specjał i niedługo się zwijamy, co?

Wszyscy kiwamy głowami i pogrążamy się w rozmowie. Ezra opowiada naszej pozostałej dwójce, jak ostatnio odkręcił jedno koło w samochodzie i próbował pojechać bez niego, bo był święcie przekonany, że da radę i od dziś nie będzie musiał płacić za czwartą oponę. Patrzymy po sobie z Marcusem i oboje stwierdzamy, że po tym wyznaniu, tym bardziej musimy się napić. Jak na zawołanie, wraca Cam, który wydaje się być jednak lekko zmartwiony.

- Ona serio nie ma tu lekko. Drugi raz podszedłem do baru i drugi raz jakiś typ, próbował się do niej dobierać.

Zagryzam mocniej szczęki na te słowa, bo żadna dziewczyna nie powinna być w ten sposób traktowana. Czy pijanym typom się wydaje, że mogą wszystko i przede wszystkim, że każda dziewczyna jest do wszystkiego chętna?

- Może zapytamy ją, kiedy kończy pracę i dziś odwieziemy do domu? - pyta Ezra.

- Obstawiam, że ma swoje auto, skoro potrafi tak dobrze jeździć - mówię, na co wszyscy znów kierują spojrzenia w moją stronę. - Na pewno nie jeździ lepiej ode mnie, ale od Ezry pewnie już tak.

- Czuję się personalnie zaatakowany - Ezra wykrzywia twarz i łapie się za pierś. - Jutro się ścigniemy i zobaczymy, złamasie.

- To może całą czwórką? - Cam trzęsie swoim kieliszkiem, zerkając na jego dno, w oczekiwaniu na kolejnego drinka.

- Możemy w piątkę - odzywa się nagle Flora, która pojawiła się znikąd i musiała usłyszeć końcówkę naszej rozmowy, przynosząc drinki. - Los chciał, byśmy zobaczyli się jeszcze raz, dzisiejszego wieczoru, dupku.

Ostatnie zdanie jest skierowane już prosto do mnie, ale nie dałem po sobie poznać, że jakoś mnie obeszło.

- Nie los, a alkohol - mówię, nawet na nią nie patrząc, dopijając wcześniejszy napój.

Pokonując GraniceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz