Rezydencja Nyxes

2 0 0
                                    


[ 39910170.3421]

Wylądowałem na jakieś podłodze. Była ona z drewna, ale ciężko było opisać co to za kolor. Wyglądała jakby została spalona. Całe pomieszczenie było w ciemnych kolorach drewna. Jedynie kwiaty dawały koloru, niektóre zwisały z sufitu, reszta stała na półkach, komodach czy podłodze. Nadawały one charakteru korytarzowi. Mrocznie, ale z klasą.

- Zapomniałam cię uprzedzić, że możesz się przewrócić. Wybacz.- Mama uśmiechnęła się do mnie przepraszająco. - Chodź za mną. Przywitasz się z rodzeństwem.

- Rodzeństwem?

-Tak Tieranie. Rodzeństwo. Nie martw się o nich. Jesteście do siebie podobni. Wszyscy jesteście wyjątkowi.- Po tych słowach ruszyła do przodu. Podeszła do komody odkładając jakieś dziwne pudeło i szła dalej. Idąc za nie poczułem przytłoczenie. Jakby obrazy kontrolowały każdy mój ruch. Słyszałem w tej ciszy stukot butów Morany oraz oddechy. Wiele oddechów, które nie należały do nas. Chciałem jak najszybciej stąd wyjść. Droga zaczęła mi się wydłurzać jakby nie miała końca. Moja psychika pewnie znowu zaczęła płatać mi figle. Muszę się uspokoić. Nagle poczułem uścisk na ramieniu. Przestraszony spojrzałem w górę. Była to tylko Ona. Spojrzała na mnie.

- Czujesz ich prawda? Nie możesz się bać, inaczej oni zniszczą cię. Ten dom ma wiele tajemnic. Przyzwyczaisz się do niego z czasem. W obrazach znajdują się dusze właściceli. Robią ci sprawdzian, czy się nadajesz na członka rodziny. Jak zdasz test to oni pomogą ci w wielu problemach w przyszłości. Będą cię chronić synku.

Złapała mnie za rękę i weszliśmy do pomieszczenia, co wyglądał jak salon, ale nie taki zwykły. Był ogromny! Meble były w kolorze czarnym z elementami złota. Pełno roślin, których nigdy w życiu nie widziałem. Ich kwiaty świeciły lekko na kolor biały, żółty, fioletowy, różowy, aż ciężko oderwać od nich wzrok. Lewa ściana posiadała 4 okna srednie oraz na środku jedno duże okno balkonowe. Firany lekko powiewały przez wiatr. W centrum pomieszczenia znajdowały się kanapy różnego rodzaju, ułożone w literę C, otaczając habenowy stolik... Czekaj ten stolik i kanapy są zajęte przez dzieci... Na pierwszy rzut oka wydają się normalni, ale ich wzrok przypomina łowców. Czuję się jak ofiara, która czeka na pożarcie. Moje mięśnie lekko się spinają. Nie mogę pozwolić by mnie zniszczyli. Mama ma wiarę we mnie, że dam radę. Muszę się uspokoić.

~Zamknij oczy Tiri i pomyśl sobie, że to ty jesteś drapieżcą, a oni ofiarami.~

Znowu to ta sama istota, co w domu dziecka. Myślałem, że przez te lata ją stłumiłem. Jednak się myliłem. To dobrze, bo dwie dusze to i tak dużo na jedna osobę. Mam przewagę.

~ Zgadza się. Tyle lat próbwałem ci pomoc... ale się nie martw, zawsze jestem przy tobie. W jasności, czy ciemności. ~

Otworzyłem oczy i spojrzałem na nich. Ich wzrok złagodniał, ale na bliźniaki to nie zadziałało. Usmiechneli się jeszcze drapieżnie.

-Tieranie to jest twoje rodzeństwo. Dzieci moje przedstawcie się od najstarszego.

Jako pierwszy wstał chłopak o czarnych, jak noc włosach i tych samych oczach. Był blady jak mąka, jedynie sińce pod oczami nadawały barwy. Habenowe kosmyki sięgały do połowy szyji, gdzie się lekko kręciły na końcach, przez co przypominał trochę takiego baranka. NA szczupłym nosie leżały okrągłe okulary. Przy prawym oku miał mały pieprzy. Dodawało mu to urody. Nagle podszedł do mnie i wyciągnął do mnie rękę. Nosił z jakiegoś powodu czarne rękawiczki, które pasowały do jego czarnego golfa.

- Miło mi cię poznać Tiereanie. Nazywam się Alastor Nyxes.

Uścisk jego dłoni był stanowczy. Dało się to czuć. Pochylił się lekko do przodu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 07, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dzieci z Rodu NyxesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz