Nuda, kotek i szantaż podłej kobiety...

6.1K 432 225
                                    

-Mark-

Minął tydzień odkąd wylądowałem w szpitalu. Jeżeli dobrzę pójdzie to wypiszą mnie jutro, ale pewnie wypiszą mi zgon, bo umrę z nudów! Swoją playlistę odsłuchałem już chyba z tysiąc razy, obejrzałem wszystkie filmy jakie mój brat miał na laptopie, przeczytałem wszystkie kryminały jakie kiedykolwiek sobie kupiłem. I to wszystko w tydzień! Chociaż dzisiaj ma przyjść mój chłopak......... mój chłopak......... mam chłopaka.......... moim chłopakiem jest Tony..... O Boże! Zdałem sobie sprawę jakie Wielkie są to słowa! Jednak mam szczerą ochotę wypowiadać je coraz częściej. Mam chłopaka, mam chłopaka, mam chł....... Chwila czy nie zachowuje się przypadkiem jak jakaś zakochana nastolatka?

Zmieniając temat mają jeszcze przyjść Look i John. Tak, dzisiaj nie wypiszą mi zgonu. Brian odwiedzi mnie dopiero o 20, Tony o 16, a jest 13. I co ja będę robił? Może się prześpię, może znów zobaczę mamę, bardzo bym tego chciał...

-Tony-

Zmierzam w stronę szpitala. Nie mogę się doczekać spotkania z moim kotkiem (aczkolwiek tak postanowiłem nazwać mojego chłopaka). Czekałem na to caaalutki tydzień, bo przez szkołę nie mogłem. Niestety nie mogłem się ani razu urwać, bo kto by robił notatki dla Mark'a? (na Look'a i John'ego wolałbym nie liczyć, ponieważ jakby to ująć..... są zbyt „zajęci" swoim romansowaniem niż robieniem jakichkolwiek notatek. I właśnie wyszło na to, że z naszej paczki to ja jestem tym „pilnym uczniem".

Stałem już przed wejściem od Sali, na której leżał Mark. Chciałem już wejść, ale zauważyłem, że śpi. Może pobawię się z nim w śpiącą królewnę i obudzę go moim magicznym pocałunkiem. Tak..... to nawet niezły plan.

Wszedłem do pomieszczenia i najciszej jak się da zbliżałem się do jego łóżka. Kiedy stałem już przy jego łóżku upewniłem się, że nikogo nie ma na sali. Pochyliłem się nad nim i delikatnie złączyłem nasze usta. Nie czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony, pogłębiłem pocałunek. Badałem swych językiem każdy zakamarek jego ust, później trąciłem jego język. Mark chyba się budził, ponieważ dołączył do mojej zabawy. Jego ręce objęły mój kark, a ja przybliżyłem go do siebie. Mój koteczek z pasją odwzajemniał pocałunek. Trwaliśmy tak dłużej w tym, gdyby nie to, że zabrakło nam powietrza. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie. Mark miał lekko otwarte oczy, pewnie był w półśnie.

-Koteczku pora wstawać.- szepnąłem mu do ucha.

-Mamo, jeszcze 5 min....- powiedział, obracając się na drugi bok.

-Nie wiedziałem, że tak całujesz mamę z rana.

-Tony? Co ty tu robisz?- zapytał siadając i przecierając oczy.

-Jakbyś nie wiedział to przyszedłem cię odwiedzić kotku.

-Kotku? Chodzimy tylko tydzień i już jestem twoim kotkiem?

-Tak, od dziś będziesz moim kotkiem.- odpowiadając, przytuliłem go do siebie.

-Nie...

-Co nie?

-Nie jestem kotkiem!- tak się oburzył, że mnie lekko odepchnął.

-Uuuu widzę, że mój kotek pokazuje pazurki.

-Uważaj przypadkiem ten twój kotek cię nie podrapał.

-Ha! Sam przyznałeś, że jesteś moim koteczkiem!- tą bitwę ja wygrałem kiciusiu.

-Nie jestem kotkiem.....- mruknął pod nosem, ale i tak słyszałem.

-Jesteś

-Nie.

Nie jestem taki jak myślisz...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz