Rozdział 1

354 19 9
                                    

*Przepraszam, że ten rozdział jest nudny i strasznie krótki, ale wolę pisać krótkie rozdziały i też nie wiedziałam zbytnio jak to zacząć.*


Miłego czytania<3.

Antlia

- A miałam cię za prawdziwą przyjaciółkę, wiesz! - wykrzyknęła Deliah. - A ty spotykasz się z moim chłopakiem?!

Deliah była szczupłą blondynką, jej oczy były błękitne i skradły nie jedno serce, ale jej należało do jednego chłopaka, Mateo. A teraz oskarżyła mnie o spotykanie się z nim. Tak, to prawda spotkałam się z nim ale w innym celu. Przyjaźniliśmy się od dziecka, więc nie byłabym w stanie zrobić jej takiego świństwa.

- Deli, czekaj, to nie tak, daj mi się wytłumaczyć. - próbowałaom ją uspokoić, lecz na marne.   

- Co chcesz mi powiedzieć? - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

Westchnęłam dając za wygraną.
Deli miała zbyt mocny charakter. Jeśli bym się nie wytłumaczyła, trzasnęła by drzwiami i nigdy bym już jej nie zobaczyła. 

- Spotykałam się z nim bo chcieliśmy ci zrobić niespodziankę. - powiedziałam zrezygnowanym głosem.

Blondynka chwilę skanowała moja twarz analizując moje słowa. Nie chciałam by doszło do takiej sytuacji, ale mogłam się jej spodziewać, bo życie nie było dla mnie łaskawe.

- Co?


Nie chciałam jej wyjawniać, że szykujemy dla niej coś, ale nie miałam wyboru jeśli chciałam by nasza przyjaźń jeszcze trwała.


- No to. - wzruszyłam ramionami patrząc jej w oczy. - Za niedługo masz urodziny, - westchnęłam. - chcieliśmy ci zrobić wspólnie prezent.

Deliah ruszyła w moją stronę i zamknęła mnie w mocnym uścisku. W tak mocnym, że mało brakowało by mnie udusiła.

- Boże, Anti, ja nie wiedziałam. Nie pomyślałam nawet. Mogłam się pierw więcej dowiedzieć, a nie tak od razu krzyczeć.  Przepraszam.

Pogłaskałam blondynkę po plecach próbując złapać oddech. 

- Skąd miałaś wiedzieć. Niespodzianka to niespodzianka, no nie? - czułam, że zaraz zemdleje. - A teraz możesz mnie puścić bo zaraz mnie udusisz.

Blondynka odkleiła się odemnie po chwili. Przez chwilę próbowałam unormować oddech. Dziewczyna naprawdę była zadziwiająco silna.

- To co, przeprosinowe zakupy? - zrobiła te swoje maślane oczka, którym tak łatwo było uledz. Miała coś w sobie, że każdy się zgadzał na jej prośby. Charakter ma po ojcu, a urok po matce.

Westchnęłam dając za wygraną kolejny raz.

- Niech ci będzie. - uśmiechnęłam się i zaczęłam się zbierać do wyjścia.

- Boże patrz tam, obsciskują się na ulicy. - powiedziała Deliah wskazującna parę.

- Przecież robisz to samo z Mateo. - odpowiedziałam jej szturchajac ją łokciem, blondynka tylko przewróciła oczami.

- To gdzie teraz?

- Może przejdziemy tymi pasami, będzie szybciej. - skinęła głową w stronę przejścia.

Chciałyśmy ruszyć na pasy, ale akurat zapaliło się czerwone światło. Stałyśmy tam z jakieś kilka minut. Na światłach na tej ulicy, zawsze się długo czekało. Współczułam osobą w aucie. Korki w godzinach szczytu były okropne.

Deliah grzebała coś tam w telefonie, więc nie zauważyła, że światło zmieniło się na zielone. A ja za to od razu weszłam na pas.

Czas się zatrzymał.
Pisk opon, ból, krzyki, krew.

Czarny Mercedes uderzył we mnie z ogromną prędkością.

SafestOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz