4.Impreza cz.2

66 1 0
                                    

Hailie

Postanowiłam z niechęcią jak najszybciej opuścić imprezę. Bałam się że Tony mnie nakryje a nie chciałam pogadanki z Vincentem. Ehh nagle zauważyłam Leo, chciałam się przywitać więc podbiegłam do niego a Mona za mną.

-hejka Leo. - powiedziałam z radością w głosie.

-hej Mona i... Jesteś podobna do Hailie jakaś jej kuzynka? - odparł z zmieszaniem.

-to ja Hailie. - uśmiechnęłam się i popatrzyłam na Mone.

-makijaż potrafi odmienić człowieka i to dosłownie heheh. - rzuciła Mona jednak też żart był słaby bo nikt się nie zaśmiał, ale otrzymała za to szeroki uśmiech na twarzy mojej i Leo.

I nagle mój wzrok zatrzymał się na twarzy Tonego stojącego tuż za nami. Serce mi zaczęło mocniej bić,modlilam się żeby się nie skapnął. Czemu akurat on a nie Shane, z nim to by się dało jescze coś utargować tak by siedział cicho. Na Dylana miałam pokojówkę a na resztę nie miałam niczego, trzeba niedługo zdobyć jakieś haki.

-część, wyglądasz bardzo podobnie do mojej siostry. - powiedział ten irytujący głos Tonego. Tony jest głupi!

-a to... Fajnie?-odpowiedziałam włączając moją grę aktorską.

-choć piękna przejdziemy się? - powiedział ten jego wkurzający głos.

Poszłam z nim ale z tyłu pokazywałam ręka do Mony znak który oznaczał:HELP!!!

Weszliśmy do pokoju. O nie, obawiałam się najgorszego. JA NIE CHCĘ BYĆ JEGO ATRAKCJĄ NA TEN WIECZÓR!

-Tony j-ja muszę iść. - powiedziałam drżącym głosem.

-słodka jesteś, tak szybko? - zapytał z uśmiechem na twarzy po czym dodał:
-skąd znasz moje imię, znamy się?

Nie chciałam dłużej ciągnąć tego cyrku więc pociągnęłam z klamkę aby opuścić pokuj, jednak w tali poczułam jego ręce. Zaczęłam się wyrywać teraz się go bałam! Cholerna jasna co ja najlepszego wyprawiam to mój brat!

-zostaw mnie Tony cholerna jasna! - krzyknęłam przerażona.

-EJ EJ EJ. Już spokój, pogadajmy. - odparł wolno.

-nie, nie chcę Tony ja pierdzielę ogarnij się. Boję się ciebie. Chcę do domu! Do Willa. - zaczęłam płakać.

-zaraz, zaraz, zaraz jakiego Willa? - zapytał zdziwiony.

-mojego brata debilu! Twojego też. Mówi ci coś te twoje nazwisko Monet zresztą jak i moje! - moje oczy były całe w łzach.

-Hailie? - zapytał poddenerwowany.

-nie wróżka wiesz?! Jasne że ja a ty chciałeś... - zrobiło mi się słabo.

-Hailie cholerna to nie impreza dla małych dziewczynek!

Jego głos zaczął się rozmywać i wygasł.

Obudziłam się o 3.00 nad ranem obok mnie stał Tony.

-dzwonię do Vincenta! Jak mogłaś? Albo Dylana co? Lepiej? - krzyczał.

Ja zaczęłam panikować i stanowczo powiedziałam:
-nic mu nie powiesz bo zdradzisz swoją główną atrakcję.

Gdy zerknęłam na telefon ujrzałam dziesięć nieodbranych połączeń od Willa, trzy od Dylana i jedno od Vinca.

Czat był cały przepełniony wiadomościami. I mogłam już zamawiać trumnę. Pojechałam prosto do domu. Bałam się co będzie dalej, ale zdobyłam haczyk na Tonego heh.

Rodzina Monet - chat i opowiadania Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz