Dół na trumnę

114 6 2
                                    

Był to zimowy wieczór. Siedziałam w pokoju ucząc się, czyli w sumie dzień jak co dzień. Moim marzeniem było zostać dentystką, a to się wiąże z ogromną ilością wkuwania. Natomiast nie przeszkadzało mi to. Lubiłam się uczyć, a już zwłaszcza gdy byłam sama w domu. Zdarzało to się dość często ze względu na moją siostrę , która uwielbiała imprezować. Mimo ,że Lucy była moją bliźniaczką wyglądałyśmy i zachowywałyśmy się jak zupełne przeciwieństwa. Ja miałam długie czarne kręcone włosy, byłam introwertyczką oraz nie umiałam okazywać uczuć. Lucy natomiast miała proste farbowane na blond włosy, była ekstrawertyczką, romantyczką oraz uwielbiała tryskać pozytywna energią. Bardzo się różniłyśmy ,ale byłyśmy dla siebie najważniejsze mimo wszystko. Gdy jednak przebywała w mieszkaniu za zwyczaj grała jakaś muzyka, albo rozmawiała przez telefon. Teraz nie było słychać żadnego dźwięku prócz tego jak oddycham.

Ciszę w domu przerwał szloch i gwałtownie otwarte drzwi od mieszkania. Natychmiast rzuciłam się w ich kierunku i zobaczyłam moją ukochaną Lucy leżącą na podłodze płaczącą z całym rozmazanym makijażem.

- Lucy popatrz na mnie i powiedz kto doprowadził cię do takiego stanu?! - nie powinnam na nią krzyczeć ,ale mimowolnie podniosłam głos myśląc o tym jak ktoś mógł tak skrzywdzić moją siostrę .

- To.. to... Taki chłopak w klubie -odpowiedziała jąkając się.

- Który chłopak? Wygląd? Nazwisko? Imię? W co był ubrany? I najważniejsze, co ci zrobił?

- No..To był blondyn w niebieskiej koszuli i czarnych spodniach. Całowałam się z  tym chłopakiem, ale on chyba chciał czegoś więcej, bo gdy mu odmówiłam zwyzywał mnie. Wszyscy dawali mu aplauz i ze mnie drwili. Ja po prostu nie wytrzymałam.

- Dobra, położymy cię do łóżka włączymy twój ulubiony serial a ja w tym czasie pójdę dać nauczkę temu niewyżytemu skurwielowi , bo nie wytrzymam z wściekłości. Wracając mogę kupić lody- mówiąc to uśmiechnęłam się ,przez co Lucy również podniosły się kąciki. Kucnęłam obok niej i mocno przytuliłam. Takie gesty nie były dla mnie czymś naturalnym, ale wiedziałam ,że uszczęśliwiają moja siostrę.

Byłam wściekła ,ale najpierw ogarnęłam rozwaloną emocjonalnie siostrę. Bałam się ,że dostanie ataku paniki ,z którymi zmagała się od dłuższego czasu , dlatego poczekałam aż do końca się uspokoi. Gdy już poprawił jej się
humor , poszłam się przebrać. Może i byłam pozbawiona większości uczuć, ale zwracałam uwagę na swój wygląd. Założyłam satynową sukienkę, czarne szpilki oraz ulubione złote kolczyki w kształcie kołek. Poprawiłam makijaż, przeczesałam włosy, zarzuciłam płaszcz i wyszłam z domu.

Na dworze sypał śnieg i było zimno. Jednak w końcu dotarłam pod najsławniejszy klub w naszym małym miasteczku. Weszłam do środka bez żadnego problemu, mimo że osiemnastkę miałam dopiero za 2 miesiące. Chociaż pewnie wpuszczali tam każdego nastolatka. Od wejścia przywitała mnie głośna muzyka i jaskrawe światła, które od razu mnie oślepiły. Jak ja nienawidziłam takich miejsc. Zaczęłam szukać wzrokiem tego chłopaka ,żeby go utemperować. Nigdzie jednak nie mogłam nikogo takiego znaleść . Nagle dostrzegłam bruneta w koszuli i czarnych spodniach.

-Wreszcie -pomyślałam zbliżając się ku niemu.

Byłam wściekła ,ale sztukę kontrolowania emocji miałam opanowana do perfekcji. Zazwyczaj ignoruje takich idiotów ,ale gdy moja siostra była w takim stanie , nie mogłam odpuścić. Ludzie dalej pozwalali by sobie ją obrażać ,bo nie umie się postawić. Całe szczęście ma swoją nie do końca normalną bliźniaczkę.

   Gdy znalazłam się już tuż za chłopakiem szturchnęłam go palcem ,żeby się odwrócił. Brunet zrobił to i okazało się ,że jest ogromny. Musiał mieć co najmniej 2 metry. Patrzył na mnie z góry pomimo moich butów na obcasie.

- Czego panienka potrzebuje? - powiedział z sarkastycznym wyrazem twarzy.

- Tak się składa , że jakiś czas temu była tu moja siostra. Pozwól ,że ci coś wytłumaczę- każe moje słowo było wycedzane przez zęby.
-To ,że dziewczyna ci odmawia , nie daje ci upoważnienia do obrażania jej przed dziesiątkami ludzi.

- Słuchaj nie wiem o co ci chodzi, ale spokojnie jesteśmy w klubie, wyluzuj.

Mówiąc to podał mi drinka. Chłopak nadal wydawał się rozbawiony i w ogóle nie wzruszony sytuacją ,co było dla mnie niepojęte.
- Nadal cię to bawi?- nie czekałam na odpowiedź , tylko oblałam go drinkiem, którego dał mi wcześniej. Napój był czerwony i szybko spłynął na białą koszulę. Byłam usatysfakcjonowana ,bo na jego twarzy ukazał się grymas.

- Dobrze ci radzę , zastanów się nad obrażaniem mojej siostry następnym razem.

- Nawet nie wiesz z kim właśnie zadarłaś - teraz to chłopak stał się groźny, ale zupełnie się tym nie przejęłam.

- Hmm niech pomyśle... z  największym idiotą w mieście? No przecież to takie oczywiste. Jak mogłam na to nie wpaść od razu - teraz to ja miałam sarkastyczny uśmieszek na twarzy.
- Wyluzuj się, jesteśmy w klubie.

Rzuciłam na odchodne cytując jego słowa.  Poklepałam go po ramieniu i zwróciłam się ku wyjściu.

Wróciłam do domu przynosząc lody czekoladowe oraz sorbet malinowy. Było to nasze ulubione połączenie. Weszłam do pokoju Lucy ,a ta od drzwi już krzyknęła :

- Melanie! Udało ci się? Znalazłaś tego blondyna w niebieskiej koszuli i czarnych spodniach?

- Chwila.. co?
- No jak to co przecież po to tam poszłaś.
- Nie, nie o to chodzi. To miał być blondyn?- na te słowa moja siostra zbladła.
- Melanie... Nie mów mi tylko ,że zwyzywałaś wysokiego bruneta w białej koszuli i czarnych spodniach.
- No wszystko się zgadza ,ale jeszcze oblałam drinkiem.
- Ty właśnie wykopałaś sobie dół na trumnę. Melanie! - głos Lucy drżał, była przerażona.
- Powiedz mi o co chodzi.
- Tego chłopaka zna całe miasteczko. To jest Jack Williams.
- Czyli?
- Czyli szef naszej miejscowej mafii.
- ŻE CO ?!?!

Go awayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz