Stacja

3.1K 66 53
                                    

Nathaniel
Szybko odepchnąłem nieznaną mi dziewczynę która mnie pocałowała.

-Co ty do cholery robisz?!-zapytałem wkurwiony.

-Matt mi zapłacił-wzruszyła ramionami.

-Co?!-otworzyłem szerzej oczy.

Dziewczyna pokazała palcem na osobę która biegła w stronę domków. To była Callie...Widziała to...
Kurwa mać. Szybko ruszyłem w stronę ogniska. Liama i Dolores już nie było.

-Coś się stało?-zapytał Dylan.

Popatrzyłem na osobę która cały czas się śmiała i cały się spięłem. Matt. Chwyciłem go za bluzę i podniosłem do góry.

-Nate zostaw go! To miał być tylko żart!-krzyknął Adrien.

-Jaki żart?-zapytał Dylan.

-A taki kurwa że Matt kazał pocałować mnie takiej lasce a Callie to widziała-wysyczałem.

-No i Matt powiedział Callie że była zakładem-Ella wyszeptała ale wszystko wyraźnie słyszałem.

Dylan podszedł do mnie bo widział że byłem gotowy go zabić.

-Idź do niej ja się nim zajmę.

Rzuciłem Matt'a na ziemie i pobiegłem do domku. Z góry słyszałem jak ktoś płacze. A raczej nie ktoś tylko Callie. Moja Callie. Wbiegłem po schodach do pokoju który był mój i dziewczyny. Siedziała na podłodze. Płakała tak że nie mogła oddychać.

-Callie proszę daj mi to wytłumaczyć-mówiłem tak szybko że sam siebie ledwo rozumiałem.

-Idź stąd!

-Proszę ja-wtedy przerwał mi Liam.

-Głuchy jesteś? Wypierdalaj-warknął.

Przeklnęłem pod nosem i trzaskając drzwiami wyszedłem.

Za co kurwa? Co takiego zrobiłem że nie mogę być z osobą którą kocham jak nigdy nikogo innego? Pierdolony Matt.

Podeszłam do Dylana który trzymał tego skurwiela. Rękę ścisnęłem w pieść.

-Ty...ty jebany sku-Dylan położył rękę na moim spiętym ramieniu.

Popatrzyłem na niego. Miałem wrażenie jakbym miał płakać. Nie mogę. Nie gdy wszyscy patrzą. Wplątałem palce w włosy i za nie pociągnęłem.

-Idź spać. Przemysł jak jej to wytłumaczyć i jutro do niej pojedziemy okej?-zapytał widząc mój stan.

Przytaknąłem głowa. Przyjaciel mocno mnie przytulił. Ostatni raz spojrzałem na Matt'a który bał się że się na niego rzucę. Byłem do tego zdolny. Widziałem jak Liam odjeżdża swoim autem. Powolnym krokiem wszedłem do domku. Chwyciłem puszkę piwa które stało na blacie w kuchni. Poszłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. I wtedy stało się coś czego już bardzo dawno nie robiłem...łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Płakałem. Ja płakałem.

Callie
Nie spałam. Nie płakałam. Chyba już nie miałam czym. Leżałam wpatrując się w sufit z myślą „Callie Miller jesteś do dupy". Do pokoju dobijali się moi rodzice. Nie chciałam rozmawiać. Z nikim.
O niczym. Tym bardziej o tym. W nocy zdjęłam bluzę którą miałam na sobie. Pachniała nim. A ja próbowałam o nim zapomnieć. Nie było to łatwe. Dostałam od niego setki wiadomości. Jeden wieczór. A spierdolił mi najprawdopodobniej resztę wakacji. A może i całe życie? Wstałam po dziesiątej. Wyglądałam okropnie. Sińce pod oczami. Resztki makijażu. Głowa mnie bolała i nawet silne tabletki na głowę nie pomagały. Zadzwoniła Dolores i powiedziała że przyjadą. Zakazałem jej. Chce być sama. Robiąc sobie kawę usłyszałam dzwonek. Mój mózg nie myślał więc bez zastanowienia poszłam otworzyć. W drzwiach stał Nathaniel. Lepiej ode mnie nie wyglądał.

-Callie proszę daj mi to wytłumaczyć-zaczął-Matt nie miał...

-Matt nie miał mi mówić a ty miałeś się dalej mną bawić?!-przerwałam mu.

-Nie Callie ja nigdy bym ci tego nie zrobił.

Parsknęłam śmiechem i zatrzasnęłam drzwi.
Pierdolony. Dupek. Nathaniel. White.
Wypiłam kawę i poszłam spakować torbę. Postanowiłam jechać do babci. W kuchni zostawiłam tylko kartkę dla rodziców. Napisałam że pojechałam do babci i że wszystko ok. Nie jest ok. Wcale. Czuje się koszmarnie. Bez emocji. Taka wyblakła.
Pieszo doszłam na stacje. Kupiłam bilet i czekałam na pociąg. Modliłam się żebym nie spotkała kogoś znajomego. Założyłam na głowę kaptur i wsłuchiwałam się w muzykę lecącą na słuchawkach. Gdy wreszcie przyjechał pociąg wsiadłam do niego i zajęłam swoje miejsce. Miałam nadzieje że może się prześpie ale nic z tego. Jak dojechałam do stacji końcowej czekał mnie jeszcze jedne spacer. Długi spacer. Chwile po osiemnastej byłam pod domem babci. Zapukałam. W drzwiach stanęłam lekko zdziwiona kobieta która zawsze mi pomagała. Jej zdziwienie było pewnie spowodowane tym w jakim stanie jestem.

-Babciu...-zaczęłam płakać.

Jak nienawiść stała się miłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz