- Sky, masz wszystko? Sprawdziłaś listę?
Westchnęłam cicho podnosząc wzrok na moją rodzicielkę. Jej zatroskany wyraz twarzy sam przez siebie mówił mi, że zapyta mnie o to jeszcze tysiąc razy, zanim finalnie wyjedziemy z domu. Nie mogłam jednak mieć do niej pretensji. W końcu nie codziennie twoja jedyna córka wyjeżdża na studia, dodatkowo do znacznie oddalonego Seattle.
- Mamo, sprawdzałyśmy ją razem. - powiedziałam spokojnie - Jakieś trzydzieści razy.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie ciepło, a jej dłoń delikatnie pogładziła mój policzek.
- Wiesz skarbie, po prostu się o ciebie martwię. - odparła patrząc mi prosto w oczy - Wyjeżdżasz tak daleko...
- Mamo - powiedziałam z nieco większą stanowczością - będę przyjeżdżać. Nie masz się czego obawiać, dodatkowo przecież nie jadę sama. Iris i Shannon będą tuż przy mnie. Przecież dobrze je znasz, prawda? Jakoś sobie poradzimy.
Kobieta obrzuciła wzrokiem dwie walizki zajmujące znaczną powierzchnię mojego pokoju. Chciałam, aby zrozumiała, że naprawdę nic mi nie grozi, jednak w jej oczach nadal byłam małą dziewczynką, która potrzebowała płaszcza ochronnego rodziców.
Obie jednak wiedziałyśmy, że wyjazd na studia do obcego miasta to szkoła samodzielności. I to właśnie było to, czego najbardziej potrzebowałam. Niektórzy ludzie w moim wieku byli dużo bardziej usamodzielnieni niż ja. Chociażby jedna z moich przyjaciółek, Iris, która oprócz szkoły, zajmowała się także pracą w pobliskiej cukierni, za co szczerze ją podziwiałam. Szczególnie podczas seniorskiego roku brakowało mi czasu na proste wyjście do klubu, a co dopiero godzenie nauki z pracą i życiem towarzyskim. Moja druga przyjaciółka wysnuła teorię, że Iris to po prostu cyborg, który nie potrzebuje całej nocy snu, a godzinę na naładowanie baterii.
Nagle z dołu dał się słyszeć głośny sygnał, dochodzący z samochodu ojca Shannon. Podbiegłam do okna i wyjrzałam przez nie, aby zyskać pewność, że to rzeczywiście mój środek transportu. Jednak gdy moim oczom ukazał się charakterystyczny czarny Ford Raptor, moje wątpliwości zniknęły.
- Mamo, czas na mnie - rzuciłam do mojej rodzicielki, jednocześnie sięgając po walizki. O niczym innym tak bardzo nie marzyłam jak o opuszczeniu tego domu.
- Daj skarbie, przecież nie będziesz tego targać sama - odpowiedziała chwytając za uchwyt jednego z bagaży.
W tym samym czasie drzwi domu się otworzyły, a do środka wpadła wysoka blondynka ubrana w szare dresy. Jej włosy spięte były w niechlujny kok, jednak Shannon nawet w tej odsłonie wyglądała dobrze. W zadbanej dłoni spoczywał nowy iPhone w różowym etui.
- Co ty tu jeszcze robisz Sky?! - krzyknęła od progu, na co stojąca za nią Iris nieco się skrzywiła. - zbieraj dupę, Seattle na nas czeka!
- Ciebie też miło widzieć, Shan - odparłam sięgając po białe buty. - zebrałabym się wcześniej, gdyby nie fakt, że każdą walizkę musiałam sprawdzić trzydzieści razy przed wyjściem. - Na te słowa rzuciłam sugestywne spojrzenie w stronę mojej rodzicielki, która właśnie wychodziła z mojego pokoju.
- Nie narzekaj Sky dzięki temu przynajmniej masz pewność, że niczego nie zapomnisz - odpowiedziała z nutką wyższości w głosie - cześć dziewczyny.
Shannon i Iris posłały jej krótkie powitanie, po czym wszystkie razem skierowałyśmy się na zewnątrz. Lekki wiatr delikatnie owiał moją twarz. Lato powoli dobiegało końca, tym samym zwiastując nadejście chłodniejszej pory roku. Przy pomocy mamy oraz moich przyjaciółek udało nam się wepchać moje walizki do samochodu, co było nie lada wyzwaniem, ze względu na bagaż Shannon i Iris, które zabrały nawet więcej rzeczy niż ja.
CZYTASZ
Whispers of the night
RomanceSkylar Allen to świeżo upieczona maturzystka, która wraz z przyjaciółkami przeprowadza się do Seattle. Jej marzenie, aby rozpocząć nowy rozdział, zatytułowany "życie studenckie" właśnie się spełnia. Jednak kiedy dziewczyny docierają do mieszkania, o...