II

9 1 0
                                    

Kilka następnych dni wraz z przyjaciółkami spędziłyśmy na rozpakowywaniu reszty rzeczy i dokupywaniu tego, o czym zapomniałyśmy. Podzieliłyśmy się też obowiązkami, aby nie musieć narzekać, że któraś z nas robi zbyt dużo lub zbyt mało. Mi przypadło trzymanie względnego porządku na parterze, na co przystałam z ulgą. Było to dużo lepsze zajęcie chociażby od gotowania, co w przypadku mojego braku talentu zawsze kończyło się katastrofą. Tylko ja potrafiłam przypalać garnki i z jajecznicy robić omlet. Czarny omlet. Tą sferą naszego życia miała zająć się Iris, natomiast zadaniem Shannon było dbanie o porządek na piętrze, oraz sprzątanie tarasu. Taki podział mnie satysfakcjonował.

Gdy całe nasze mieszkanie finalnie zostało urządzone dokładnie tak, jak sobie to wyobrażałyśmy, Shannon postanowiła zaprosić naszych sąsiadów na "poznanie się i wybranie ofiary" jak sama to ujęła. Niespecjalnie mi się to podobało, tym bardziej, że wiedziałam, że spotkanie z sąsiadami równało się także spotkaniu G. A tym nie byłam zachwycona wcale. Miałam nadzieję już nigdy więcej go nie spotkać, co nawet mi wychodziło, ponieważ przez ostatnie kilka dni unikaliśmy siebie na tarasie. Jedyne co uświadamiało mnie, że balkon niestety nie należy wyłącznie do mnie i do przyjaciółek to rosnąca kupka wypalonych papierosów w popielniczce i jego postać, którą czasem zauważałam skąpaną w mroku pod moim oknem. Starałam się jednak usilnie ignorować zaczepki chłopaka. Być może zwrócenie mu uwagi nie było najlepszym pomysłem, bo teraz przy każdej okazji ten dupek będzie mnie denerwował paleniem w mojej obecności.

- Sky, co z tobą? - zapytała blondynka wpadając do mojego pokoju.

Prezentowała się bardzo ładnie, ubrana w szarą bluzę z logiem jakiegoś klubu sportowego i jasnoniebieskie jeansy z przetarciami na kolanach. Dodatkowo uroku dodawał jej naszyjnik z białych muszelek i kolczyki do kompletu. Shannon jak zwykle wyglądała świetnie i byłam pewna, że jeśli realnie chce znaleźć sobie chłopaka z mieszkania obok, to to zrobi.

Miałam jedynie szczerą nadzieję, że to nie będzie G.

- Nie wiem w co się ubrać -odpowiedziałam zgodnie z prawdą - najchętniej nie wychodziłabym z pokoju.

Shannon usiadła na łóżku obok mnie i posłała mi to swoje spojrzenie, którym osiągała każdy swój cel.

- Daj spokój, przecież dasz radę - powiedziała stanowczo - zależy nam na tym, żeby mieć dobrą opinię prawda?

Pokiwałam delikatnie głową, bo co by nie mówić, Shannon miała rację. Nie chciałam zrazić do siebie nikogo już na początku, a skoro miałyśmy dzielić z chłopakami taras, warto było trzymać dobre relacje.

- Chodź - blondynka pomogła mi wstać z łóżka i pociągnęła mnie do garderoby znajdującej się w moim pokoju - wybierzemy ci coś ładnego.

***

Pół godziny później, drogą kompromisów zgodziłam się na czarny top w białe paski oraz białe jeansy. Była to bez wątpienia jedna z moich ulubionych kreacji, w której czułam się po prostu dobrze. Jasne włosy postanowiłam spiąć srebrną klamerką, w czym także pomagała mi przyjaciółka, bo moje grube włosy zazwyczaj naprawdę ciężko było okiełznać. Jednak po wszystkim, efekt naprawdę mnie satysfakcjonował. Nie stroiłam się za bardzo, w końcu nie zmierzałam na przyjęcie, ale wyglądałam po prostu ładnie.

Gdy akuratnie kończyłam swój makijaż, a Shannon wraz z Iris zajmowały się przygotowywaniem przekąsek, do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka do drzwi. Chwilę później usłyszałam dobiegające z salonu odgłosy rozmów, na co postanowiłam także wyjść z pokoju.

Po uchyleniu drzwi drzwi zauważyłam trzech mężczyzn, którzy siedzieli na kanapie bokiem do mnie w towarzystwie Shannon, która akuratnie śmiała się z opowiadanego przez jednego z nich żartu. Siedzący najbardziej z lewej strony miał kruczoczarne włosy i czarny kolczyk w uchu. Na jego ramieniu zauważyłam dosyć sporych rozmiarów tatuaż, prawdopodobnie przedstawiający smoka. Miałam trudności z określeniem tego, ponieważ znaczna część ramienia chłopaka była zasłonięta przez koszulkę w kolorze zgniłej zieleni. Po jego prawej stronie dostrzegłam mężczyznę o bardzo podobnym kolorze włosów, być może w nieco jaśniejszym odcieniu. Mężczyzna po środku kanapy miał na sobie bluzę bez kaptura, która w bardzo ładny sposób eksponowała jego obojczyki. Na samym końcu zauważyłam G, którego strój przywiódł mi na myśl lata 80. Chłopak miał na sobie białą koszulkę z logiem jednego ze starych zespołów rockowych, kurtkę jeansową i czarne spodnie. Szybko skarciłam się jednak w myślach, ponieważ nie miałam ochoty poświęcać temu dupkowi ani chwili więcej mojego cennego czasu.

Whispers of the nightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz