8

41 0 3
                                    

Nie wiedziałam co odpowiedzieć, z jednej strony miał racjie, i tak jesteśmy "skazani" na siebie a jeśli coś będzie się działo to i tak tylko on będzie w stanie mi pomóc, ale z drugiej strony nie wiem czy czuje sie na tyle gotowa by zamieszkać z kimś... Zostawiano u niego na 1 lub 2 noce to jednak trochę co innego niż mieszkanie z nim na stałe.

-ptaszyno, nie zmusze cie do tego ale chociaż mogę Poprosić... Spróbuj chociaż... -powiedział gdy przez dłuższą chwile nie dostał odpowiedzi.

-ale nie zrezygnuje na razie z pokoju u Pani H. Wolę mieć go jako zabawkę... -powiedziałam a on pokiwał głową na 'tak'.

-wszystko spakowane... -powiedział Xin. Podchodząc do nas.

-to ruszamy do domu -odparł Ydris i wszyscy zaczęli iść w strone gdzie Stał cyrk. Kolorowo włosów jechała na koniu w kropki razem z małpą, patrzyła co chwila na nas idących z tyłu razem. Pandorianin rzadko kiedy trzyma sie z tyłu, zawsze praktycznie prxewodzi grupą i jak najbardziej sie pokazuje, lubi być podziwiany i błyszczeć...

Na miejscu czekała na nas niespodzianka... Linda i Lisa... Magik nie był zadowolony na ich widok...

-pchły mówiłem wam ze nie macie już wstępu do mojego cyrku po ostatnim nie prawda? -powiedział z niezadowolenie kierując się w stronę wozu, ja stanęłam Przy dziewczynach.

-potrzebujemy... Twojej pomocy chodzi o Frippa a skoro jest twoim rodakiem to tym bardziej powinieneś nam pomóc... -powiedziała Linda patrząc w stronę Pandorianina.

-ten gryzon ma być niby z pandori? Nie... Nie jest moim rodzicami, ale znam go i jeśli jest z nim źle to znaczy ze tak jak mówiłem ten świat zginie... -odparł Ydris nie przejmując sie tym.

-Proszę cie nie zostało nam dużo czasu... -powiedziała dziewczyna z białym koniem

-I znów ten czas... Nauczcie sie w  że nie ma czegoś takiego w moim słowniku a teraz sio... -machnał ręką w ich strone a ja podeszłam do niego.

-Proszę... Zrób to dla mnie... -powiedziałam patrząc mu w oczy.

-dlaczego ci tak na nich zależy... -fuknął niezadowolony -nie rozumiem Cię... Ale jeśli tak bardzo chesz żebym pomógł to zrobie to ale na moich zasadach...

Nie zdążyłam nic odpowiedzieć gdy Ydris docidnał mnie do siebie i mocno pocałował, oddałam pocałunek w którym trwałość przez dłuższą chwile. Gdy sie od siebie oderwaliśmy spojrzałam na dziewczyny które miały nie zadowolone miny.

-teraz mogę rozważyć  ich prośbę -powiedział mi do ucha i poszedł w stronę moich koleżanek. -wiec moje drogie panie... Teraz chcecie mojej pomocy? Nie jestem weterynarzem i nie umiem leczyć wiewiórek wiecie o tym, tak?

-Mowiłam ci Lisa to zwykły oszyst, a nie magik... -powiedziała Linda.

-co? Ja oszustem?! Jesteś bezczelna a jeszcze masz dupet mówić coś takiego po tym jak prosiłaś mnie o pomoc? Wredna dziewucha... -był wściekły, widziałam to po nim... -jesteś jak taki natrentny owad... Jesteś jak... Motyl...

Magik machnął dłonią a Linda zmieniła sie w stadionie motyli...

-voilà, tak jest o wiele lepiej... -zaśmiał się, teraz to ja byłam zła.

-Ydris przestań! Poskładaj ją do kupy... -fuknełam łapiąc go za ramię.

-psujesz zabawę ale niech ci będzie ptaszyno... Jak twoja kolezanka złapie wszystkie motyle to zmienie Motyle z powrotem w dziewczynę... -gdy skończył mówić chciałam łapać z Lisa uciekające motyle ale Magik mnie powstrzymał... -tylko ona ma je łapać... Bez twojej pomocy... Inaczej umowa sie nie liczy.

Uśmiechnął się w ten typowy dla siebie sposób i przytrzymal mnie dłonią w talii przyciągając moje plecy do jego torsu. Zanim sie spostrzegła Lisa miała wszystkie Motyle. A Pandorianin dotrzymał słowa i zmienił gromadę zwierząt spowrotem w człowieka.

-pojdziemy z wami do Frippa...-powiedziałam wysiadając na swojego konia.

-niech już będzie... -odparł magik siadając za mną na grzbiecie ogień i łapiąc mnie w pasie. Dziewczyny przez chwile coś do siebie mówiły po cichu zanim ruszyliśmy, ale nie byłam w stanie usłyszeć z tego ani słowa. Podczas podróży czułam niezadowolenie dziewczyn i nie pewność do Magika, jechaliśmy w ciszy aż w długich latach odezwał sie Meteor.

-dlaczego pracownika watą cukrową? -pytanie było skierowana do mężczyzny siedzącego ze mną na koniu.

-to mój naturalny zapach, widocznie działa jak u nie których drapieżników i ma was przyciągać do mnie....  -odpowiedział bez większych uczuć.

-widać...- Powiedziała cicho Lisa

-a smekujesz też tak jak pachniesz? -znów odezwał się Meteor.

-Meteor przestań- powiedziała Linda patrzac na wieszchowca podsobą.

-no co? Lubie wate cukrową -oblizał sie koń.

-to pytanie już raczej nie jest do mnie -zaśmiał się Pandorianin.

Dojechaliśmy do kamiennego kręgu i weszliśmy do środka.

-dalej twierdze że to nie jest najlepszy pomysł żeby on tu był, a tym bardziej wchodził do pokoju Frippa -powiedziała Mulatka.

-Przestań i chodźmy... -stwierdził jeździec Starshina i weszliśmy do komnaty. Fripp leżał bardzo słaby na łóżku a do okoła stały znane mi osoby.

-dalej nie rozumiem po co on nam jest potrzebny -powiedział niezadowolenie Avalon.

-Potrzebujemy wiedźmy, Jeźdźca Duszy i Pandorianina żeby wyciągnąć  waszego przyjaciela... -odezwała sie Pani  H.

-mmm Już wiem do czego mnie potrzebujecie... Mnie i czegoś co mam... -Powiedział Ydris patrząc do okoła po pomieszczeniu.

-tak, twoja pięcio lista koniczyna też nam się przyda -odezwał się Evergray.

-ja, Sasha, i Ydris, stworzymy Latarnie ze światłem tak silnym że Fripp sam znajdzie drogę do domu.... -znów odezwała sie staruszka.

-hm w tym przypadku potrzebujemy jeszcze jednej rzeczy -odezwał się Ydris.

-Tak wiem mój dragi i już wysłałam po To Alex, my chodźmy już sie przygotować... -odezwała się Pani H. I ruszyliśmy na plaże w Granii.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 25, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

magiczne wspomnienia ~ssoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz