Rozdział 14. Glannie.

6 3 0
                                    

Kiedy Max wyszedł rozpłakałem się mocno. Dowiedziałem się dwóch potwornych informacji. Pierwsza. Mój prawdopodobnie starszy brat został zabity rok temu. Nie pamiętam go chodź sądząc po fotografiach byliśmy ze sobą zżyci. Druga była jeszcze gorsza. Potwierdziły się obawy lekarza. Miałem nawrót białaczki. Poza nim nie miał mnie kto wspierać. Nie mam nikogo komu mógłbym zaufać. Głowa po długich minutach płaczu zaczęła mnie boleć. Starałem się uspokoić. Lecz po długich minutach z wielkim trudem udało mi się i uspokoić jak i zasnąć. Biegałem z Glanniem po Leniuchowie rzucając w siebie nawzajem balonami z wodą. Był na kolejnej przepustce z więzienia po tym jak paręnaście tygodni temu uciekł z więzienia aby podarować mi prezent. Świetnie się bawiliśmy. W pewnej chwili zrobiło mi się słabo. Mój starszy brat na mnie spojrzał.

-Robbie!- To było ostatnie co usłyszałem przed utratą przytomności. Obudziłem się w dziwnym pomieszczeniu. Obok mnie była mama i tata. Ale nigdzie nie było mojego brata.

-Gdzie Glannie?- Zapytałem patrząc na rodziców. Oboje na mnie spojrzeli po czym spojrzeli na siebie.- M-Musiał jechać prawda?- Zapytałem się patrząc zawiedziony.

-Niestety Robbie. Ale zostawił ci swoją bluzę.- Powiedział tata po chwili dając mi bluzę mojego brata z cyfrą trzynaście. Przytuliłem ją i starałem się pospać. Niestety czas nie był dla mnie łaskawy. Byłem zły gdy nie mogłem jechać do Glanniego na jego urodziny. Nikt nie chciał mnie wypuścić z sali która była stała się dla mnie jak więzienie mojego brata. Jednak kiedy się pojawił wyrwałem się im i wskoczyłem na brata przytulając się mocno.

(Perspektywa Maxa)

Wypełniałem dokumentację w gabinecie. Jako pierwszy zapisałem się na listę osób które zgłoszą się do przeszczepu szpiku dla Robbiego. Miałem ogromne wątpliwości, że dzieci nie będą chciały mu pomóc. Rozumiem, że dla nich jest zły ale niech się nie dziwią jego zachowaniu. Wielu gdy przeżywa coś strasznego odwzorowuje to na kimś innym po jakimś czasie. Po zapisaniu wszystkiego udałem się do Zgniłka. Wcześniej widziałem jego zdjęcie z Glanniem. Podejrzewałem, że już wszystko wie. Jednak nie to mnie przeraziło. Przeraził mnie widok pustej sali. Zacząłem szukać chorego po całym szpitalu. Nigdzie go nie było. Ostateczną deską ratunku był ten... Sportacus.

Strata pamięciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz