1 Września 1976 rok, około godziny 10.50.
Stałem na peronie na stacji Kings Cross na peronie 9 i 3/4.
Nazywam się Regulus Black, tak wiem w tych czasach w świecze magii to nazwisko nie jest zbyt dobrze kojarzone przez to, że mój ojciec pracuje dla Voldemorta, bardziej powszechnie znanego jako SAM-WIESZ-KTO.
jednakże wracajac jak już wiesz nazywam się Regulus, pełniej Regulus Arcturus Black, ma piętnaście lat, mam czarne loczkowane puszyste włosy, mocne rysy twarzy, ciemne oczy a jeśli chodzi o moją posturę to nie jest ona jakoś specjalnie straszna. Jestem dość niski i cholernie chudy bez żadnych mięśni widocznych, ale może z początku przybliże wam moją rodzine i historie, pozwolicie że zacznę od rodziny, szybciej pójdzie.
a więc zacznijmy od mojego ojca i matki, Oriona i Walburgi Black. Maniacy czystej krwi jak pewnie większość ,, czystokrwistych" czarodzieji którzy trafili do Slytherinu. Maczają palce w czarnej magii, w końcu służą SAI-WIECIE-KOMU oraz są śmierciożercami. Ojciec od zawsze mi wpajał że mugole to jedna wielka pomyłka i są tylko od dręczenia oraz tępienia ich.Mam starszego brata, Syriusza. Między nami jest rok różnicy. Według rodziców jest on ,,zakałą rodziny" ponieważ trafił on do gryffindoru, który według nich jest domem zdrajców krwi. Posiada on trójke najlepszych przyjaciół, których nasi rodzice uważają za zdrajców i mugolaków nie wiem dla czego.
Posiadam jeszcze trzy kuzynki
Bellatrix najmłodsza i najbardziejszalona? nie wiem, jest dość starszna i psychiczna, wdała sie w rodzine black przez co również macza palce w czarnej magiiAndromeda, średnia siostra która potajemnie umawia się z Edwardem Tonks, jest ona pomocna i miła, jest moją drugą ulubienicą
i Nazcyza najstarsza z sióstr, ma na głowie wszystko i jest zmuszana do ślubu z Lucjuszem malfoyem, którego nienawidze nad życie lecz sama cyzia jest delikatna i kochana dla tego ja kocham.Lecz wróćmy teraz do historii.
Od zawsze byłem ulubieńcem rodziców, uważali że Syriusz nigdy nie był wart ich uwagi. Ja i Syriusz nigdy nie mieliśmy dobrych kontaktów przez to.
Zawsze sobie dokuczaliśmy i się kłóciliśmy.
Kiedyś nawet przy wspólnej kolacji zaczął łapać mnie za udo co nie było za przyjemne, do tej pory nie wiem czemu to robił, lecz przez to coraz mniej spedzałem z nim czasu.
Od kiedy rozpoczął nauke w Hogwarcie, za każdym razem gdy wracał do domu na wakacje, zamiast do pokoju był zsyłany do ,,lochów" gdzie używano na nim zaklecia Cruciatus aby cierpiał, za to że nie jest taki jak każdy w rodzie Black. W końcu zaczął nie wracać do domu, nie wiadomo gdzie sie podziewał lecz wtedy złość ojca przechodził na mnie. Zawsze w wakacji wracałem do pokoju, lecz obrywałem cruciatusem za każde źle powiedziane słowo w jego strone, złe zachowanie czy jak coś mu się nie podobało we mnie. Co wakacje pytał się mnie o to, jakie miałem zachowanie, czy nie miałem żadnych bójek, a gdy usłyszal odpowiedź która go nie usatysfakcjonowała to dręczył mnie.Jednakże wracając do teraźniejszości, stałem na peronie ku boku rodziców, gdy nagle ojciec złapał mnie za ramię i szarpną mną, nachylił sie i zaczął szeptać mi do ucha
- Jeżeli znów dowiem sie o jakiejkolwiek bójce, złej ocenie czy o tym, że rozmawiałeś z tym zdrajcą krwi, to osobiście zabiore cie i wykończę w lochach zrozumiałeś?-
Nie odpowiedziałem. Szarpną mnie ponownie a mnie przeszył okropny ból.
- Zrozumiałeś?- Warkną na mnie a ja starałem sie utrzymać kamienną twarz.
-Tak, zrozumiałem- Odpowiedziałem cicho lecz gorzko. Wziołem swoje rzeczy i bez pożegnania ruszyłem do pociągu. Po krótykim spacerze udało znaleść mi się wolny przedział wiec wszedłem do środka i suiadlęm przy oknie. Patrzyłęm na krajobraz za oknem rozmyśłając nad sensem mojego istnienia, czy ono wogle ma jakiś sens. Nagle do przedziału wpał nie kto inny niż Evan Rosier, o rok starszy ślizgon z którym sie kolegowałem, był dosc wystraszony
- Co się stało?- Spytałem dosyć cicho.-Kurwa...daj mi chwile młody ucielem Barty'emu... klepnąłem go w tyłek i mnie goni...- Usiadł na siedzeniu przede mną. Chciałem mu odpowiedzieć lecz wtedy do przedziału wleciał zdenerwowany jak osa crough.
- ROSIER TY KURWO...MÓJ OCIEC TO WIDZIAŁ!!!- Zdenerowoany zaczą go bić ale nie po to aby zrobić mu krzywde. Kłócili się jak stare dobre małżeństwo, było dla mnie za głośno, więc wyszedłem bez słowa z przedziału udając się na spacer. Podczas mojego spaceru, nagle ktoś na mnie wpadł przez co runąłem na ziemie. Kiedy ocknąłem się to od razu szybko wstałem i otrzepałem ubrania.- Uważaj jak łazisz ofermo...- Odrzekłem zimno i podniosłem wzrok na osobę przez którą wylądowałem na ziemi. Był to nie kto inny jak słynny James Potter, najlepszy przyjaciel mojego brata. Uśmiechnął sie do mnie.
-wybacz młody, nie chciałem, lecz wybacz bo msze uciekać!-
Pobiegł w dal. Nagle obok mnie przebiegłą jak z procy wystrzelona kolejna postać, był to mój brat, Potter pewnie znów coś narobił...
Ruszyłem w dalszą wycieczke zachodząc do przedziały gdzie siedziały moje kuzynki. Poplotkowałem z nimi lecz później wróciłem do Evana i Barty'rgo gdzie razem spędziliśmy resztę podróży na rozmowie.
Poplotkowałem z nimi chwile, po czym wróciłem do przedziału gdzie był barty oraz evan i razem spędziliśmy reszta podróży na rozmowie o domu, wakacjach i nowym roku szkolnym.Witajcie!
Tutaj twórca, przepraszam z góry za słabą aktywność i rzadkie dodawanie rozdziałów, lecz obiecuje się postarać chodź ran na tydzień!Miłego dnia/ wieczoru! <3
CZYTASZ
~,, 𝐷𝑧𝑖𝑒̨𝑘𝑖 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒, 𝑐𝑧𝑢𝑗𝑒̨ 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑠𝑜𝑏𝑎"~
Teen FictionMłody Black, pomimo ciężkiej sytuacji w domu zakochuje się w pewnym chłopaku, który odmienia jego życie o 180°.