Niespodziewane Wydarzenie

54 3 0
                                    

- James ja...


- Ja.... Wybacz mi, lecz nie możemy być razem...-
Zauważyłem ból na twarzy chłopaka, z której zaczął powoli schodzić uśmiech. Jego oczy pełne nadzieji, przestały błyszczeć, a zamiast tego pojawił się ból.

- Och...mogę wydać się nachalny...ale...dla czego?.. Dla czego nie możemy?-
Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie. Nie spodziewałem się tego pytania, ... nie powiem mu kim jestem przecież..

- Słuchaj.. to jest na prawdę skomplikowane... a tłumaczenie tego zajmie mi wieki. -
Modliłem się aby to złapał

- Mam czas, chcę się dowiedzieć...wybacz...
Podszedł do mnie i złapał moje dłonie. Poczułem jak nagle ogarnęła mnie okropnie wielka fala ciepła, a moje policzki jakby ktoś mi je podpalił. Ocknąłem się po jakiejś chwili i odsunołem od chłopaka.

- James...ja.. ja jestem potworem...nie powinieneś umawiać się z kimś takim jak ja.. -
Opuściłem głowę, poczułem łzy napływające mi do oczu i jak mglą mi obraz. Brunet złapał mnie jedną ręką za ramię, a drugą złapał moją brodę i uniósł moją głowę tak, abym spojrzał mu w oczy.

- Nie wiem co wmawiają ci twoi nie normalni rodzice, ale nie jesteś potworem. Jesteś dzieckiem które potrzebowały miłości, rodziny, wsparcia, ale jednak nikt ci go nigdy nie dawał. Proszę.. nie mów że jesteś potworem,  bo to nie prawda. Jesteś cudownym chłopakiem, którego pokochałem i chce dzielić z nim chwile mojego życia. -
Na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech, lecz tym razem był  delikatny i czuły, chyba chciał podnieść mnie na duchu, lecz nie zbyt to zadziałało.
Odsunołem się od niego i podwinolem mój lewy rękaw od koszuli. Na moim przedramieniu znajdował się tatuaż...lecz nie zwykły tatuaż... był to Mroczny Znak, miałem zaledwie Piętnaście lat, a i tak pozostałem śmierciożercą.
Moje oczy zamgliły się od łez. Chłopak chwilę przyglądał się mojej ręce, myślałem że zaraz zacznie mnie wyzywać, lecz jego zachowanie mnie zdziwiło. Objął mnie ramieniem i wtulił w swój tors.

- Reggie... posłuchaj mnie... to że masz tę okropieństwo na ręce, nie mówi że jesteś zły, liczy sie to co masz w sercu, jeśli czujesz się dobry...bądź taki i pamiętaj, nigdy nie byłem potworem... -
Obejmował mnie i delikatnie zaczął kołysać się ze mną na prawo i lewo. Szczerze? Zaskoczyła mnie jego reakcja, myślałem że zareaguje bardzo źle, lecz tak się nie stało.

-  Dziękuję ci James... Tak bardzo ci dziękuję... nie chce być spostrzegany jako śmierciożerca czy potwór... zmusili mnie do znaku... ja na prawdę nie miałem wyboru... dziękuję że to rozumiesz.. -
Na mojej twarzy pomimo paru łez, pojawił się także uśmiech. Chłopak widząc że zdołał poprawić mi humor, uśmiechnął się głupkowato i przytulił mnie mocno do siebie.
Zostaliśmy w objęciach dobre 20 minut. Aż w końcu postanowiłem że dosyć tego klejenia się do siebie.
Chciałem coś powiedzieć, lecz naglę James ku moj3mu zdziwieniu złapał moje dłonie, przybliżył się i dotknął swoimi ciepłymi i miękkimi wargami moich, było to okropnie nie spodziewane, ale przyjemne.
Chwile nie wiedząc co zrobić, postanowiłem że...oddam ten pocałunek. James całował mnie z ogromną pasją, momentalnie aż zakręciło mi się w głowie. Nareszcie się od siebie odsuneliśmy, ja wbiłem wzrok w swoje buty, a on podrapał się po karku.

- A... teraz? Spytam jeszcze raz..-
Przybliżył się do mnie ,złapał moją dłoń i spojrzał mi prosto w oczy.

- Czy ty... Regulusie black... zostaniesz moim wybrankiem na dobre i na złe? -
W jego oczach znów pojawiła się nadzieja, a także wrócił ich blask. Chwile zwlekałem z odpowiedzią, maiłem zaciśnięte gardło, lecz po chwili nie śmiało odpowiedziałem.

- Tak, zostanę twoim wybrankiem Jamesie Potterze. -
Obdażyłem chłopaka ciepłym uśmiechem, a on cały w skowronkach wziął mnie na ręce i zaczął się ze mną kręcić w miejscu. Był tak szczęśliwy, że zaczął śpiewać ze szczęścia. ,,Regulus  Black został moim chłopaaakieem, Regulus Black został moim chłopakieeem"
Było to urocze, tańcował jakby wygrał w totka.
Nagle zbliżyłem się do niego, złapałem go za policzki i namiętnie pocałowałem. Odwzajmenił pocałunek prawie od razu.

- Na brodę Merlina... jak ja cie kocham, kocham i nigdy nie zostawię. -
Zaśmiał się brunet. Złapał moje ręce i postamowił ze mną zatańczyć.

- ja też, nigdy cię nie zostawię, obiecuje. -
Tańcowałem z nim, lecz naglę przetalem i spojrzałem mu w oczy.

- James...ja.. mam małą prośbę, w sumie to dwie

- Słucham cię młody. -

-  Obiecaj mi, że nie powiesz o nas syriuszowi zrozumiano? I nie pokazujmy się publicznie,nie chce aby... aby ktoś powiedział moim rodzicom o nas... źle by się to skończyło dla ciebie, jak i dla mnie... -
Patrzyłem prosto w jego oczy, on tylko się uśmiechną

- Nikomu nic nie powiem, masz moje słowo. -

Resztę dnia spędziliśmy na rozmowach i spacerach, lecz w końcu przyszedł wieczór. Wróciłem do pokoju z ogromnym bananem na buzi, co nie było u mnie normalnym zjawiskiem. Barty spojrzał na mnie krzywo, a ja poprostu powiedziałem że za dużo piwa kremowego. Umyłem się, ubrałem i położyłem na łóżku okrywając się kadrą. Myślałem o Potterze i o tym co się stało. Oficjalnie zasnołem w dobrym humorze i z uśmiechem na buzi.

~,, 𝐷𝑧𝑖𝑒̨𝑘𝑖 𝑡𝑜𝑏𝑖𝑒, 𝑐𝑧𝑢𝑗𝑒̨ 𝑠𝑖𝑒̨ 𝑠𝑜𝑏𝑎"~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz