Obudziłam się w moim nowym pokoju, światło słońca przebijało, pochwili budzenia przypomniałam co się stało nie miałam sił żeby płakać, robiłam to przez ostatni 2 dni. Próbowałam wstać z łóżka ale byłam tak zmęczona że mi się to nie udało, sięgnęłam po telefon który leżal na mojej
szafce nocnej, pokazywał 8:45. Spróbowałam wstać 2 raz, tym razem mi wyszło, bardzo bolała mnie głowa od płaczu, czułam się fatalnie. Poszłam do łazienki chciałam przyjąć ciepły prysznic, wylewając na siebie mydło o jakimś zapachu róż ,jednak on nie pozbył mnie od tego złego samopoczucia , wychodząc z prysznica ubrałam czarne dresy i czarną koszulkę z kapturem. Nie miałam ochoty zjeść, dlatego usiadłam na łóżku i wzięłam książkę którą czytałam ostatnio, po przeczytaniu chciałam się przebrać bo mi stało się gorąco zdejmując ubrania popatrzyłam w lustro które stało w mojej garderobie, zauważyłam że już po bokach miałam tłuszcz a na brzuchu robili się fałdy, przypomniało mi się że przez ostatni czas mama mnie kontrolowała, bo miałam problemy z odżywianiem, jednego razu nawet wylądowałam w szpitalu. Nie przebrałam się w inne ubrania, moim zdaniem byłam za gruba żeby je nosić, na dworze było bardzo gorąco, był początek jesieni, wczoraj patrzyłam na pogodę i było 23 stopni, a ja miałam na sobie bluzę z futrem i dresy, dość ciepłe. Po chwili usiadłam na pufie i wzięłam książkę do ręki. Okazało się że to był ostatni rozdział i po przeczytaniu książki chwyciłam telefon i zaczęłam pisać do mamy że na następne urodziny chce dostać następną część. Nie żyliśmy biedno ani bogato, ale zawsze próbowaliśmy żeby jakaś cześć pieniędzy poszła do pudełka, to było czarne pudełko w którym zbieraliśmy pieniądze, zawsze stało ono w szafce w salonie, zbieraliśmy je na wyjątkowy dzień, dlatego moja mama chciała je oszczędzać i kupować książki na urodziny lub święta. Już w połowie tekstu przypomniałam że moja mama nie żyje, zabolało mnie serce, zaczęłam się dusić, zaszklili mi się oczy, a łzy bardzo szybko zaczęli spływać mi po policzkach, zaczęło mnie bardzo boleć w środku, łzy się nie kończyli a ja się nie uspokajałam, usiadłam na łóżku opierając się o ścianę, po chwili się trochę uspokoiłam ale zamiast bólu czułam teraz gniew, byłam taka zła, dlaczego nie pojechałam z mamą?
-Dlaczego nie umarłam z nimi ? Dlaczego ja mam takie życie ? DOŚĆ MAM TEGO! - krzyknęłam dość głośno, podbiegłam do mojego biurka gdzie leżał piórnik, wyjęłam z niego temperówke. Wyjęłam z niej żyletkę, rzuciłam temperówke w drzwi a żyletkę trzymając mocno w rękach patrzyłam na nią , nigdy nie wiedziałam że mogę doprowadzić się do takiego stanu , ale nawet nie myśląc zrobilam jedną dużą kreskę na lewym nadgarstku, po chwili zaczęla robić się czerwona, wstałam z łóżka I poszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi, otworzyłam szufladę w nadzieji znalezienie jakiegoś plasterka, nic nie znalazłam ale przypomniałam jak widziałam apteczkę gdzieś na półce, sięgnęłam po nią, była to czerwona apteczka z plusem na środku, wyjęłam z niej bandaże i oplątalam w niej lewy nadgarstek. Już zamykałam apteczkę jak nagle ktoś zapukał do moich drzwi.
- Hailie, jesteś tam?
- Tak.
- Wszystko w porządku ?
- Tak.
Szybko zamknęłam apteczkę i schowałam ją na półce, opuszczając rękaw na lewej ręce otwierałam drzwi, za drzwiami był Will chciał tylko powiedzieć że już trzeba iść na obiad, nie miałam ochoty na jedzenie, po śmierci mamy jedzenie straciło dla mnie smak, jednak musiałam tam pójść rzeby nikt się nie przyczepił, poza tym nie jadłam nawet śniadanie. Odpowiedziałam Willowi że teraz zejdę, on wyszedł z mojego pokoju a ja odetchnęłam ulgą, zaczynałam się pocić w tej bluzie, ale nie miałam wyboru teraz na pewno nie mogę ją zdjąć, popsikalam się dezodorantem bo od pocenia zaczynałam śmierdzieć i szłam w stronę drzwi ale po chwili zrobiło mi się słabo i przytuliłam się do ściany, musiałam udawać że wszystko jest okej dawaj Hailie dasz rade! Opuszczając pokój, szłam trochę krzywo, poszłam w stronę kuchni i zobaczyłam że przy stole siedział tylko Will, odrazu pomyślałam że już nie kogo nie będzie, ale zamną już szli wszyscy bracia. Usiadłam obok Willa, tak że on był po lewej stronie a po prawej Dylan, ale najbardziej mi się nie spodobało że przede mną siedział Vince , Kiedy Eugenia podawała nam obiad wszyscy wpatrywali się we mnie, oprócz Tony'ego jak zawsze, po chwili Will powiedział
- Hailie nie jest ci za gorąco w tej bluzie?
- Nie - odpowiedziałam cicho i sucho.
- jesteś cała mokra dawaj podwinię ci rękawy chociaż - Will po chwili zaczął dotykać rękawy mojej bluzy,żeby je podwinąć, jak ja odskoczyłam jak oparzona, narobiłam trochę hałasu i już Tony patrzył na mnie z uniesionymi brwiami, po chwili Zrozumiałam co się stało,podsunęłam krzeslo do stołu i usiadłam na nim , spuściłam wzrok na moje ręce, przez chwilę bawiłam się nimi ale kiedy Eugenia przyniosła już jedzenie chwyciłam po widelec i próbowałam jeść, zjadłam tylko łyżkę zupy i już nie mogłam więcej, stałam że stołu ale ręką Dylana chwyciła mnie za ramię i posadziła znowu na krzeslo
- Jedź! - warknął Dylan
- Ja już nie mogę - powiedziałam cicho.
- Talerz musi być pusty, będziesz siedziała tu do kolacji aż nie zjesz.
Przełknęłam ślinę biorąc jeszcze jedną łyżkę zupy, jak tylko wsadziłam ją do buzi poczułam że zaraz zwymiotuję , stałam szybko ze stołu I pobiegłam do najbliższej łazienki, szybko się zamknęłam i zaczęłam wymiotywać jedną ręką trzymając włosy.Hejka :3
Słowa: 875