Prolog

32 5 0
                                    

Paryż, początek lat 90. Karolina Garwińska, młoda tłumaczka z południa Polski, wstąpiła do klimatycznej kawiarenki oddalonej nieco od wielkomiejskiego zgiełku. Usiadła przy oknie, wpatrując się zielonymi oczami w krople deszczu leniwie spływające po szybie, długie kasztanowe włosy opadły jej na ramiona. W końcu oderwała wzrok od okna i wypielęgnowanymi dłońmi otworzyła menu. Czytała w skupieniu.

- Dzień dobry, co podać? – z przemyśleń wyrwał ją niski głos. Podniosła głowę i jej spojrzenie napotkało uśmiechniętą twarz ciemnowłosego kelnera. Dziewczyna na chwilę zamarła, jednak szybko się zreflektowała:

- Caffe crème poproszę – nie mogła oderwać wzroku od jego głębokich niebieskich oczu.

Mężczyzna zanotował coś naprędce w notatniku, po czym opuścił kobietę. Ta błądziła za nim wzrokiem, kalkulując w myślach – ile ma lat? Wolny czy zajęty? Doszła do wniosku, że nie może być wiele starszy od niej. Nie potrafił opuścić jej myśli, nawet gdy ona już popijała swoją kawę, wsłuchując się w miarowy szum deszczu.

Gdy zostawiała napiwek, przezornie wsunęła między monety karteczkę ze swoim imieniem i adresem, mając cichą nadzieję, że przystojny kelner się odezwie.

Zadzwonił do jej drzwi już następnego dnia. Spędzili czas na przedmieściach, niedaleko kawiarni, w której się spotkali. Tajemniczy nieznajomy przedstawił się jako Jean-Paul. Dwudziestodwuletni, zatem w wieku Karoliny, pochodzący z Nicei, ale o rosyjskich korzeniach. Pasjonat motoryzacji i dobrej kuchni. Kawaler po ekonomii. Romantyk.

Spotkali się jeszcze kilkukrotnie, Karolina była coraz bardziej zafascynowana Francuzem, jemu imponowała jej słowiańska uroda i delikatność. Wyznał jej, że nie ma szczęścia w miłości – poprzednia partnerka zdradziła go z kobietą.

Ich relacja pogłębiała się z każdym dniem, w końcu zamieszkali razem w apartamencie w szesnastej dzielnicy Paryża, który mężczyzna odziedziczył w spadku po zmarłych rodzicach. Karolina zajmowała się tłumaczeniem dokumentów, Jean-Paul zatrudnił się w banku. Sielanka trwała, po trzech latach wzięli ślub. Urodziło się ich pierwsze dziecko – córka Margot, po sześciu latach na świat przyszła Anne. Dziewczynki za zgodą obojga rodziców przyjęły nazwisko matki – Karolinie zależało na zachowaniu polskich korzeni.

Polka i Francuz tworzyli szczęśliwą rodzinę. Minęło kilkanaście lat. Atmosfera gęstniała, do gry wkroczył alkohol, ale też coś jeszcze – najmroczniejszy sekret, ukrywany skrzętnie za zamkniętymi drzwiami...

VivreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz