Siedziałam przy barze popijając taniego drinka. Zamknęłam na chwilę oczy, od głośnej muzyki zaczęła boleć mnie głowa co nie było przyjemne. Powoli miałam już dość ludzi więc postanowiłam wrócić do domu. Wyszłam z lokalu i zadzwoniłam po taksówkę, nikt nie odbierał.
Chwile później znów wybrałam ten sam numer, i oczywiście w telefonie rozbrzmiał głos, powiedział coś typu: środki niedostępne czy coś takiego. Zirytowana tym, że będę musiała poprosić kogoś o zamówienie taksówki podeszłam do mężczyzny stojącego najbliżej mnie.
- Dobry wieczór, skończyły mi się środki na koncie a potrzebuje wezwać taksówkę, mógłby pan użyczyć mi swojego telefonu? - powiedziałam chłodno, podnosząc głowę do góry ponieważ mężczyzna był o wiele wyższy ode mnie.
- Mam lepszy pomysł, podrzucę Cię. Wiesz, że ostatnio kogoś zgwałcili w taksówce? - jego zielone tęczówki lustrowały moją twarz. Ubrany był w koszule i czarne spodnie, nie powiem był przystojny. W porównaniu z nim wyglądałam strasznie dziwnie, ubrana w szare spodnie dresowe i za dużą bluzę.
Podszedł do swojego auta i otworzył drzwi.
- Jaki ty hojny - mruknęłam i weszłam za nim do samochodu.
- Damon. - Powiedział mężczyzna.
- Arya.
Podałam mu adres i zapięłam pasy. Siedziałam już w wygodnym fotelu auta i obserwowałam widoki za oknem. Damon jechał dość szybko ale byłam przyzwyczajona do takich prędkości, w końcu brałam udział w wyścigach. Nie legalnych wyścigach. Po chwili w wozie rozległ się krzyk.
- Kurwa! - krzyknął brunet, i gwałtownie przyśpieszył. Jego twarz przybrała surowy wyraz a brwi zmarszczyły się.
- Co się dzieje? - zapytałam podejrzliwym tonem. Kierowca skręcił gwałtownie w ciemną uliczkę.
W lusterku ujrzałam czerwone sportowe auto. Jechało za nami, szybko odwróciłam głowę i poszukałam czegoś czym mogłam się obronić w razie jakby ktoś chciał nas zaatakować. Instynkt samozachowawczy.
Znalazłam pistolet.
- W skrócie mówiąc chcą mnie zabić - warknął Damon. Skręcił w lewo i szybko wjechał na jakiś plac. Krzyknęłam coś aby odbezpieczył czarny pistolet, wziął go i szybkim ruchem odblokował broń.
- Wysiadaj, zaufaj mi. Nie zginiesz - powiedział już trochę spokojniej, jakby wymyślił plan. - Daj mi nóż, tam jest - wskazał głową nie odrywając wzroku od kierownicy.
- Kto normalny do cholery trzyma pistolet i nóż w aucie?!
Brunet zatrzymał auto a ja szybko wyszłam zamykając z hukiem drzwi. Sekundę później pojazd stał między nami, a czarnym wozem nieznajomych. Wyszli z niego czterech barczystych facetów w białych koszulach. Dwóch z nich trzymało pistolety a bardziej karabiny, jeden długi nóż, a ostatni siekierę.
O kurwa, Damon ma przejebane.
- Schowaj się za mną i strzelaj kiedy jakiś z tych sukinsynów się odsłoni. - szepnął a ja ukryłam się za jego plecami. Byłam przerażona. Już kogoś zabiłam, ale myśl że może będę musiała zrobić to ponownie przyprawiała mnie o dreszcze.
Kiedy jeden z tych mężczyzn wyłonił się zza jego auta, rozległ się strzał, zabiłam drugą osobę w moim życiu. Nieznajomy runął na ziemi bez życia. Zaczęłam już dostawać ataku paniki ale przypomniałam sobie że teraz mogę zginąć. Zamrugałam kilka razy i czekałam na kolejnego przeciwnika. Damon chyba nie chciał rzucać nożem bo stał i mnie osłaniał. Kiedy tylko zobaczyłam włosy kolejnego mężczyzny znowu strzeliłam. W głowę. Krew polała się z jego ciała. Rozległ się łomot ciężaru spadającego na ziemię. Trzeci wróg zakradł się od tyłu ale stanął na gałązce i brunet go usłyszał i odwrócił głowę, podbiegł do niego i dźgnął go nożem. Jeden raz, drugi raz ale to wystarczyło żeby go zabić. W tym czasie nowa twarz wyłoniła się zza auta. Strzeliłam w ostatniej sekundzie zanim nieznajomy zamachnął się siekierą.
Kiedy pozbyliśmy się zagrożenia sama runęłam na ziemię. I do ostatnie co pamiętam z tego wieczoru.
CZYTASZ
Nie dasz rady mi pomóc
RomanceCzasami miałam już dosyć, nie życia ale ludzi. Chociaż on był inny, gorszy ale i najlepszy. Był jak zbawienie, miłość lub narkotyk. Nie zawsze idealny ale i tak wspaniały.