Rozdział 34

2.8K 203 41
                                    

Krystian

W gabinecie zostały trzy osoby, włącznie ze mną. Wszyscy staliśmy, choć ja marzyłem, by się położyć.

Miałem problem ze zrozumieniem treści, którą czytał student.

-...Mhm... – potakiwałem krótko, zerkając co chwilę na Sarę. I ona na mnie zerkała. Nie zachowywała się, jakby miała coś na sumieniu. A miała. Ojca. -Mhm...

Próbowałem trzymać się w ryzach, ale myślałem tylko o tym, żeby podnieść studenta i wystawić za drzwi. Buczał tu, jak uporczywa mucha. Następnie chciałem szybko rozprawić się z małolatą i wrócić do domu.

-Mhm... – wtrąciłem, mrużąc oczy na Sarę.

Ale cię zaraz przekoszę...

Wyśpiewasz wszystko, ptaszku.

-Mhm...

Uzmysłowiłem sobie, że to było moje ostatnie mruknięcie. Przeciągnięta błoga cisza wyraźnie sugerowała, że dobiliśmy brzegu. I chyba zostałem przyłapany na gapieniu się w studentkę. Powoli przeniosłem wzrok na Gabriela. Marszczył brwi.

-Powinienem to rozwinąć?

-Nie – odparłem gwałtownie. I nieco nazbyt żywiołowo, ale...

O czymkolwiek mówisz, błagam nie rozwijaj niczego.

-Jest bardzo dobrze – pokiwałem głową z uznaniem. Kątem oka widziałem, jak Sara zaciska usta, by się nie zaśmiać.

I z czego się cieszysz, pokurczu? Zaraz nie będzie ci ani trochę do śmiechu.

-Zauważyłem pani głębokie zainteresowanie. Co pani uważa o projekcie pana Gabriela?

Szach mat

-Yyy... – wyjąkała, wywalając na mnie wielkie oczy. -Jaaa... myyyślę, że... – oblizała nerwowo usta, zerkając samymi spojówkami na kolegę. -Jest... bardzo... ciekawy. Naprawdę bardzo... bardzo... ciekawy... – z lekkim opóźnieniem, ale za to jakże entuzjastycznie potrząsnęła głową.

Dobrze, że ból żeber nie pozwalał mi na śmiech, bo tylko to mnie powstrzymało.

-Jeśli interesuje cię tematyka zimnej wojny to mogę podesłać ci naprawdę świetne pozycje – jego nagły zapał był niepokojący. -Chętnie poznam twoje zdanie. Moglibyśmy zrobić sobie jakiś maraton czytelniczy. O! Ale mam pomysł! Moglibyśmy umówić się w wakacje, zrobić dwumiesięczną podróż szlakiem...

Hola, hola!

-Panie Gabrielu – wszedłem mu w zdanie, nim ten zafiksowany fanatyk wkręciłby Sarę do swojej jednoosobowej sekty. -Skupi się pan na rozwinięciu wstępu i wyciągnięciu wniosków.

-Mówił pan, żeby nie rozwijać...

-Zmieniłem zdanie. To naprawdę ciekawy temat...

O którym nie chcę słuchać...

-... Chętnie przeczytam więcej, bo widzę, że ma pan imponującą wiedzę w tym temacie.

-To może poszerzę rozdziały poświęcone żelaznej kurtynie.

-Doskonały pomysł.

Spierdalaj już, żebyś zdążył.

-I jeszcze... – wszczął naprawdę uciążliwy monolog.

Kurwa, chłopie. Nikogo nie interesuje to, co mówisz... Idź już, bo przeszkadzasz.

Zerknąłem sugestywnie na zegarek, ale gość nie zauważył aluzji. Nie pozostawił mi wyboru...

Pan da 3, profesorzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz