Uno

10 0 1
                                    

— VICTORIA, JEŻELI ZARAZ NIE WSTANIESZ TO OBIECUJE CI, ŻE NA LOTNISKO PÓJDZIESZ PIESZO! - Usłyszałam krzyk swojej rodzicielki, która od jakoś pół godziny próbowała wyciągnąć mnie z łóżka. Nigdy nie miałam większych problemów ze wstawaniem, ale dzisiaj był dzień w którym totalnie nie miałam ochoty pokazywać się światu. Niechętnie zwlokłam się z łóżka, poprawiłam rozwalone od snu włosy podchodząc do białych drewnianych drzwi, wzdychając głośno wyszłam z pokoju. Powędrowałam na dół, wchodząc do kuchni zobaczyłam swoją mamę robiącą coś przy blacie, podeszłam do niej składając na jej policzku buziaka, posłałam jej delikatny uśmiech i zniknęłam szybko z kuchni zgarniając jogurt z lodówki. Nie lubię jeść śniadań przed ważnymi dniami, a ten dzisiejszy naprawdę był ważny zważając, że muszę opuścić swój kochany kraj i wylecieć ponad tysiąc kilometrów od niego. Wróciłam do swojego pokoju gdzie kucnęłam koło otwartej walizki uprzednio odkładając jogurt na szafkę. Patrzyłam na poukładane schludnie w niej ciuchy myśląc o tym co wydarzyło się jakiś tydzień temu, gdzie mój kochany braciszek przypomniał sobie o moim istnieniu i zaprosił do słonecznej Hiszpanii, nie widziało mi się lecenie tam ponieważ tu w Holandii mam swoją najlepszą przyjaciółkę Mikky, której za nic w świecie nie chciałam opuszczać. Z Mikky znamy się od tak naprawdę urodzenia gdyż nasze matki od czasów nastoletnich są przyjaciółkami przez co razem z dziewczyną siedziałyśmy ze sobą każdą wolną chwile i tak pozostało do dziś. Myśl o dziewczynie przypomniała mi, że miałam do niej zadzwonić gdy tylko wstane. Momentalnie złapałam swoje urządzenie i nacisnęłam na ikonkę numeru dziewczyny, wstając z ziemi położyłam telefon na łóżko, a ja sama podeszłam do szafy szukając rzeczy które ubiorę.
No ale pomyśl, zobaczysz w końcu najprzystojniejszego chłopaka na ziemi! - krzyknęła uradowana blondynka, chyba zapomniałam dodać ze Mikky od zawsze kochała się w moim bracie.
Nie zapomnij że z tym „najprzystojniejszym chłopakiem" - zrobiłam cudzysłów z palców.
nie rozmawiałam z ponad rok i nagle postanowił sobie przypomnieć, że ma młodszą siostrę i zainteresował się jej życiem! - westchnęłam głośno oburzona, machając rękami przed kamerą.
Ale kiedyś byliście nierozłączni i może teraz ma wyrzuty sumienia, że tak z dnia na dzień zerwał kontakt i się wyprowadził bez żadnego pożegnania, wydoroślał i zrozumiał, że postąpił źle Vic - powiedziała moja przyjaciółka dając mi trochę do zrozumienia. Pokiwałam delikatnie głową dając do zrozumienia dziewczynie, że może mieć racje.
Dobra, teraz zamykaj walizkę dokończ swoje sprawy i widzimy się za pół godziny u ciebie by z ciocią odwieźć cię na lotnisko - „ciocia" tak właśnie Mikky nazywała moją mamę, dziewczyna posłała mi buziaka i się rozłączyła. Kochałam tą blondynkę jak własną siostrę, zawsze rozumiałyśmy się bez słów, wiedziałyśmy o sobie wszystko, wzajemnie wiedziałyśmy jak sobie pomóc dlatego tak bardzo nie chce jej zostawiać, boje się że w słonecznej Hiszpanii sobie bez niej nie poradzę. Przez głowę przeszła mi pewna myśl dlatego tez odblokowałam swój telefon i niepewnie wybrałam numer. Czekając aż mój kochany braciszek odbierze telefon stukałam nerwowo w ekran telefonu, gdy nagle usłyszałam jego głos przełknęła głośno ślinę.
Coś się stało Vic? - teraz cię obchodzi czy coś się stało, a przez dobry rok nawet nie raczyłeś sie napisać głupiego „hej", powiedziałam sama do siebie w głowie, nagle zaczęłam mówić.
Um Frankie? - zawahałam się przez moment. — Wiem, że to może dziwnie zabrzmieć i może być za późno, ale czy Mikky by mogła przylecieć ze mną? Raczej pamiętasz, że bez niej będzie mi ciężko i boje się, że sobie nie poradzę. - ucichłam czekając na odpowiedz brata, ten po dosłownie kilku sekundach myślenia odpowiedział.
No jasne, że możesz, wiem jaka jej osoba jest dla ciebie ważna i wiem ile jej zawdzięczasz wiec bez problemu. - poczułam jak ciężki kamień spadł mi z serca. Podziękowałam bratu i się rozłączyłam, po ponownej rozmowie z przyjaciółka i uświadomienia jej, że wylatuje ze mną na dwa miesiące do Hiszpanii niezmiernie ją ucieszył. Po 3 godzinach siedziałyśmy już z Mikky w samolocie czekając na lot, oparłam głowę o ramię przyjaciółki i odpłynęłam w sen. Gdy poczułam delikatne szarpanie za ramię otworzyłam oczy patrząc na blondynkę która oznajmiła mnie, że wylądowaliśmy. Wstałyśmy z dziewczyną z naszych miejsc i wyszłyśmy z samolotu, zabierając nasze bagaże wyszłyśmy z lotniska przed którym powinien czekać Frankie.
Jak się czujesz, że zaraz zobaczysz swojego ukochanego braciszka? - zaśmiała się dziewczyna na co ja tylko przewróciłam oczami i posłałam jej wredny uśmiech odpowiadając jej.
A ty jak się czujesz z tym, że zaraz zobaczysz swojego księcia z bajki? - zapytałam dziewczynę na co otrzymałam tylko kręcenie jej głową, mogłabym przysiąc, że na twarz dziewczyny wpłynął rumieniec patrząc tuż za mnie. Odwróciłam głowę w stronę, w którą patrzyła moja przyjaciółka i od razu zobaczyłam blond czuprynę swojego braciszka, który z uśmiechem podchodził w naszą stronę. Gdy tylko był na tyle blisko nas powitał nas mocnym szerokim uśmiechem.
Cześć dziewczyny. - wypowiedział te słowa i przytulił nas na powitanie, zabrał nasze walizki wsadzając je do bagażnika, z dziewczyną wsiadłyśmy na tył jego samochodu, a on sam usiadł za kierownicą, gdy tylko ruszyliśmy chłopak pytał się o podróż, jak było i co u nas. Ja nie mając za dużej chęci na jakąkolwiek konwersacje z nim założyłam jedną słuchawkę i przyglądałam się widokowi za szybą, kątem oka zauważyłam uradowaną przyjaciółkę rozmawiająca z starszym chłopakiem, cieszyłam się jej szczęściem ale zawsze zastanawiało mnie czemu akurat mój brat jest jej wybrankiem życia, automatycznie mój wzrok skierował się na niego, patrząc dłuższy czas na jego odbicie w lusterku zauważyłam ze ten spojrzał się na mnie, jego roześmiany wzrok automatycznie posmutniał gdy tylko złapaliśmy kontakt wzrokowy. Zaczęłam się zastanawiać czy chłopak serio żałuje tego wszystkiego co się między nami zadziało bo może Mikky miała racje? Może Frankie chce naprawić naszą relacje? Może blondyn chce byśmy zachowywali się tak jak wcześniej i tak jak na rodzeństwo przystało?
Pogrążając się w swoich myślach nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy, a Mikky i mój brat wyciągali walizki z auta, wysiadłam z auta zamykając za sobą drzwi. Podeszłam do tej dwójki i w końcu dokładnie przyjrzałam się bratu, jedyne co się w nim zmieniło to, to ze zmężniał oraz dostał małej zmarszczki na czole przez co zaśmiałam się pod nosem, co nie uszło uwadze mojemu bratu.
— Co cię bawi młoda damo? - zapytał.
— Chyba powinieneś mniej marszczyć brwi bo dostałeś małej zmarszczki, jakbyś był jakimś starym dziadem. - powiedziałam śmiejąc się głośniej, chłopak sam się zaśmiał i nie powiem ale poczułam się delikatnie lepiej słysząc jego śmiech, popatrzyłam na niego jeszcze przez chwile po czym rozejrzałam się dookoła siebie przyglądając się jak wyglada dom zewnątrz, kątem oka zauważyłam brak mojej przyjaciółki, pewnie przez moje rozmyślenia nie usłyszałam kiedy ta poszła do domu, a ja dalej stałam na dworze.
— Ładnie tu. - skomentowałam spoglądając na Frankiego na co ten spojrzał się na mnie i zaczął mówić.
— Jest cudownie, dobre i ciche otoczenie, nie raz aż za ciche.. - zauważyłam, że ciężko wzdycha.
— Tęskniłem Victoria, strasznie za toba tęskniłem. - kontynuował wypowiedź, widziałam, że to wszystko sprawia mu ból, w kącikach jego oczu zaczęły zbierać się łzy.
— Przepraszam Vic, że to tak wszystko wyszło, przepraszam, że zostawiłem cię bez słowa, przepraszam, że nie odzywałem się do ciebie przez ponad rok, przeprasz- nie dane było mu dokończyć ponieważ podeszłam bliżej niego i wtuliłam się w jego ciało pozwalając by samotna łza wypłynęła z moich oczu. Chłopak bez namysłu przytulił mnie mocniej do siebie, nawet nie wiem ile tak staliśmy.
— Teraz zacznie się nowy rozdział w twoim życiu Vic, dasz radę! - powiedziałam sama do siebie odrywając się od chłopaka, zabrałam swoje rzeczy i weszłam do domu, przekraczając próg salonu usłyszałam głos Mikky z jakimś chłopakiem. Stanęłam w przejściu, a za mną mój brat, nasza obecność musiała stać się odczuwalna ponieważ oboje odwrócili się w naszą stronę. Stałam dosłownie jaj kołek nie wiedząc co ze sobą zrobić, chłopak o ciemnych oczach popatrzył się prosto w moje niebieskie oczy. Był pieprzoną definicją osoby atrakcyjnej, osoby TOTALNIE w moim typie. Chłopak uśmiechnął się szeroko w moją stronę, podniósł się z kanapy podchodząc do mnie. Wystawił rękę w moją stronę.
— Pablo Gavi, a ty pewnie to Victoria De Jong. - przedstawił się, uścisnęłam jego rękę ze zdziwieniem. SKĄD DO CHOLERY ON WIE JAK MAM NA IMIĘ!
— Tak to ja, miło mi cię poznać Pablo. - uśmiechnęłam się w jego stronę. Nie zdawałam sobie sprawy, że to powitanie przysporzy mi mnóstwo problemów, a sam chłopak nie jest taki jak się wydaje.



________________________
Ogólnie jest to moje pierwsze takie chyba bardziej poważne opowiadanie i mam nadzieje, że się przyjmie!!
Buziaki misie! <3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 18, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

mestizo enamorado - Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz