Rozdział 16

106 14 5
                                    

Witajcie,

sprawdzałam ten rozdział tuż po powrocie z pracy, także przepraszam za wszystkie błędy. Uważam, że jest to przełomowy rozdział w relacji bohaterów, ale również poznacie bardziej rodzeństwo Hani. 

Widzimy się niedługo, dajcie znać czy wam się podobało! Buziaki i do zobaczenia!


POV. Paweł

Miała je.

Po trzech cholernych latach dalej miała kwiaty, które dostała ode mnie. Widziałem jak wpatruje się w płatki róż z uśmiechem i spokojem wymalowanym na twarzy, jakiego chyba nigdy nie widziałem.

I nienawidziłem się za to, że na ten widok sprawił, że moje serce przyspieszyło. Starałem się z całej siły zmusić do tego, by reakcja mojego ciała w żaden sposób nie wpłynęła na moje myśli. Aby serce nie zwyciężyło nad rozumem. Przecież to normalne że się cieszę, prawda? Który chłopak by się nie cieszył.

- Jak możesz nie wiedzieć od kogo są?- zapytałem grając debila, którym być może byłem. Wzruszyła ramionami.

- Kiedy byłam w ostatniej klasie liceum, spotkałyśmy się z Leną, bo poprosiła mnie żebym pomalowała ją na randkę z Wiktorem- skrzywiła się, spoglądając na mnie.- Rozumiesz, że proponowała mi żebym z nimi poszła?

Parsknąłem śmiechem wyobrażając sobie tą sytuację. Dziewczyna wyraźnie zmieszała się moją reakcją, dlatego w tej samej chwili wyjaśniłem.

- Nie rozchodzi mi się o to, że spędzałaś to pieprzone święto sama, tylko o Lenę. To strasznie typowe dla niej. Wiktor zawsze patrzył na nią ze zdziwieniem i zmieszaniem, kiedy mieli gdzieś wyskoczyć we dwójkę, a ona zapraszała któregoś ze znajomych.

Opuściła głowę z uśmiechem, a ja byłem przekonany, że doskonale zdawała sobie sprawę z tego co mam na myśli. W końcu ja też kiedyś zostałem zaproszony na ich randkę, przez wcześniej wspomnianą dziewczynę. Do tej pory żałuję, że nie zrobiłem Wiktorowi zdjęcia jego miny.

- Gdy otworzyłam jej drzwi- kontynuowała.- Nie widziałam jej twarzy tylko ten bukiet. I mimo tego, że przez dobre kilka dni nie chciała mi nic powiedzieć od kogo mógłby on być, ja zaparcie próbowałam się tego dowiedzieć. W pewnym momencie myślałam nawet, że to ona mi go kupiła, by nie było mi przykro.

Gdy opowiadała mi o tym dniu, a później wspominaliśmy nasze nastoletnie psoty, zdałem sobie sprawę że nigdy wcześniej nie wypowiedziała do mnie tylu słów. Nigdy nie słyszałem by opowiadała o czymkolwiek z takim zapałem i takimi emocjami. Dostrzegłem jak bardzo gestykuluje przy mówieniu, jak jej oczy świdrują wszystko dookoła, jakby to co znajduję się u niej w pokoju było częścią historii. A dzięki tym przedmiotom przypominała ją sobie. Zauważyłem jak poprawia swój wisiorek, by zawieszka znajdowała się na środku jej klatki piersiowej. A zanim zaczęła coś mówić, kącik jej ust mknął do góry, zupełnie jakby w tym samym momencie w jej głowie pojawił się obraz tego wspomnienia.

I na prawdę mi się to nie podobało.

Bo te wszystkie małe rzeczy sprawiały, że zaczynałem bardziej świrować. Jakby na moją klatkę piersiową spadł dziesięcio-kilogramowy ciężar i tylko gdy słuchałem jej, mówiącej o tych wszystkich małych rzeczach, z taką radością i beztroską oddychało mi się lżej.

A ja na prawdę nie mogłem się tak czuć. Nie po raz kolejny.

I niech mi Bóg świadkiem nie chciałem, tak cholernie nie chciałem wychodzić z tego domu, z tego pokoju, z dala od niej. Przeciągnąłem się, siedząc na jej łóżku, udając zmęczonego.

Uśmiech Na FotografiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz