Skończyłam w łóżku z okropnym, przeszywającym moje ciało bólem żąładka, a w sumie całego brzucha. Chciało mi się tak okrutnie żygać - cała sperma, która przeszła moje gardło wpadając w moje ciało spowodowała tsunami w moim organiźmie, wszystko przelewało się w nim w nieustannych mękach.
W końcu podniosłam się z wyra o 03:33 i poszłam do kibla, ledwo dając radę ustać na krzywiących się nogach. Po drodze do toalety wyrwałam jedno długie poroże z figurki jelenia stojącej w salonie. Połamałam je na dwie części i kiedy już nachylałam się, aby wyżygać wszystko, czego nie zdołałam przetrawić przez cały dzień, ułożyłam poroże w krzyż i przeżegnałam się.
I uszło ze mnie: co do kropli. Wszystko: sperma, kotlet schabowy, ziemniaki z koperkiem i zupa pomidorowa. Krzyczałam: „Jezusie drogi, zejdź tu i ratuj mnie!".
I, o dziwno, zesłany na moją prośbę, stanął za mną. Wskazał mnie palcem. Zobaczyłam ten ruch, ponieważ na chwilę obróciłam się, lecz mój obrót nie trwał długo, bo w zaledwie kilka sekund złapał mnie swoimi łapami za szyJę i zdjął mi majtki, w których spałam. (Tak miałam tylko majtki bo było mi ciepło).
Rozerwał sobie kwałek szaty, w okolicach penisa. I ten owy penis wyskoczył z dziury w szacie ruchliwie jak dzika zwierzyna na autostradę. Pociekła mi ślina.
- Wyjeb mnie jak zużytą suchą szmatę! Dziwkę i tanią amerykańską kurwę! - krzyknęłam donośnie w jego stronę.
- Czy to nowa trójca święta? - powiedział niskim głosem, i dość starym, jakby pił od dwóch tysięcy mokrych lat.
Włożył mi w cipke swego użylnionego pytąga, od razu całe moje złe samopoczucie rozpłynęło się w powietrzu jak sperma mikołaja po mych plecach. Tylko, że teraz ruchał mnie ktoś lepszy, długi J-jezus.
- Ej ale ty tak w sumie umarłeś, co nie? - wyjęczałam, cała mokra i spocona jak świnia.
- No niby ta, a co mała? - odparł Jezus.
- To ty nie masz kości, bo już się rozłożyłes, tam w ziemi.
- Nie do końca, ale jestem bardzo giętki, o to ci chodzi?
Tak, owszem, o to mi chodziło. Wtedy proprosiłam Jezusa, aby jedną nogę włożył mi do cipska, drugą dupy. Ja stałam na głowie (głową do dołu), a on miał za zadanie spuścić mi się do lewego ucha. Dziwna, bardzo kreatywna pozycja seksualna, chyba całego uniwersum Wici2011a, aczkolwiek jaka była zabawa! Nazwałam tą pozycję „Świętą Szóstką".