*4*

29 4 0
                                    

Idę ciemnym parkiem, słyszę za sobą kroki. Czuje ostrze na swojej krtani. Biegnę, zaczynam uciekać. Przepaść... skaczę, spadam....


Obudziłem się cały mokry. Jeszcze noc. Chyba trochę przeżywam ten pierwszy dzień szkoły. Złapałem butelkę wody, stojącą pod łóżkiem. Ile bym dał, żeby woda miała niższą temperaturę niż moje ciało. Duszkiem wypijam całą zawartość.


Tydzień. Tyle już mieszkamy w tym domu. Tyle już rozmyślam nad słowami Irmy i dużymi oczami dziewczyny. Nawet przeszło mi przez myśl, że może Irma jest taka jak ja, wie co czują ludzie. Ale od razu wykluczyłem tą myśl. Przecież każdy tak ma. Prawda? Niemniej jednak każdy miał ojca za zabawnego faceta. Ja wiedziałem, że był chory.


Postawiłem stopy na puchatym dywanie. Ogłaszam wszem i wobec, że po przebudzeniu z okropnego koszmaru, to jest najpiękniejsze uczucie na świecie.

No chyba, że porównać puchaty dywan do włosów potwora. Co kto woli.


Za oknem malował się piękny widok. Upijając kolejno łyki herbaty, obserwowałem wschodzące słońce. Ciepłe barwy pól, łąk i pierwsze samochody pojawiające się na drodze w oddali. Dzień zapowiadał się naprawdę przyjemnie.


Gdy byłem już gotowy, ubrany, uczesany i ogólnie przygotowany, zszedłem do kuchni, po coś do jedzenia. Złapałem jabłko ze stosu różnych owoców i machając tylko do mamy, zarzuciłem plecak przez ramię i wyszedłem z domu.


Miałem kawałek drogi, zanim znalazłem się pod budynkiem szkoły. Najwyraźniej była to jedyna taka szkoła w bardzo wielkim obrębie, bo ilość uczniów mnie zaskakiwała. Szybko przemknąłem przez plac i ruszyłem w stronę klasy, w której miałem mieć lekcje.


Podążałem w stronę klasy, analizowałem nowy plan lekcji, nie patrząc przed siebie. Nagle poczułem, że coś uderza we mnie. Najpierw myślałem, że z nieuwagi uderzyłem w słup. Szybko doszło do mnie, że zderzyłem się z dziewczyną, która teraz leży przede mną i stara się podnieść. Podałem jej rękę.

- Przepraszam nie chciałem.- uniosła wzrok.


Miała piękne piwne oczy, które idealnie zgrały się z długimi czerwonymi włosami. W jej nosie tkwił mały kolczyk, przez co wyglądała jeszcze bardziej niezdarnie i uroczo. Była naprawdę mała, nic dziwnego, że jej nie zauważyłem.


Ale co najważniejsze, była dobra.


- Nic się nie stało.- odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.- Jesteś tu nowy?

- Tak, przeprowadziłem się nie dawno i... jakoś nie umiem się odnaleźć, a za niedługo pierwsza lekcja.

Przyznałem, drapiąc się po karku.

- Cześć jestem Chloe.- powiedziała podając mi małą rączkę.

- Cześć Chloe, jestem Gabe.- zażartowałem i pomachałem naszymi rękami w powietrzu.

- Ale masz fajne imię! Takie anielskie.- zachichotała. -Co masz teraz?

- Chemia...

- Aa nie masz się co martwić.- machnęła ręką, abym podążył za nią.- Na przeciwko mam biologie, zaprowadzę cię!


Ok, ok. Była mała, to prawda, ale prawie nie nadążałem, gdy kierowaliśmy się

do klas.


Jej dobroć.. 


Promieniowała dobrem i ciepłem. Nie tak jak pani ze sklepu, lub Irma. Ale jakoś tak.. inaczej. Poczułem dreszcz, jak po wejściu do piwnicy. Ale nie bolało. To było coś bardziej jak ukojenie na ten ból. Jak otrzymywanie pomocy, przez samo patrzenie jej w oczy.


Myślałem o tym wszystkim siedząc, już w klasie na lekcji. Zawsze po wakacjach musiałem się przyzwyczaić do tylu odczuć na raz. Ktoś tęsknił, ktoś był smutny, ktoś podekscytowany. Teraz wszyscy siedzieli znudzeni, tylko nauczyciel był radosny. Z ożywieniem tłumaczy nam kolejne zagadnienia. Gdyby się zastanowić to co roku robi przecież to samo, więc albo jego życie jest tak nudne, albo robi tak już z przyzwyczajenia.


Po kilku lekcjach, w końcu udało mi się znaleźć Chloe na stołówce. Siedziała sama pośród wielu stolików i ludzi zajmujących miejsca przy nich. Energicznie pomachała mi ręką, abym do niej przyszedł.


Usadowiłem się na przeciwko niej rozglądając się dookoła siebie.

- I jak Ci minęły te lekcje?- zapytała pochłaniając kanapkę.

- Nikt nawet nie zauważył, że tam jestem.- zaśmiałem się.

- Taaa tu wszystko są zajęci sobą.- zachichotała, a ja dostrzegłem coś co mnie zdziwiło. Przyglądałem się im chwile.

- Kto to?-zapytałem Chloe nie odrywając wzroku od ludzi, przy stoliku nie daleko nas.

Chloe odwróciła się , starając znaleźć miejsce, o które mi chodzi.

- Tam gdzie jest dziewczyna na wózku?- zapytała odwracając się z powrotem w moją stronę.

Nawet jej nie zauważyłem. Skupiałem się bardziej na tym co czuję.

- Ta.

- Normalna grupka ludzi.- odpowiedziała gryząc kolejną część kanapki.- Dużo tu takich, spójrz. Tam jest szkolna drużyna, tam kujony, tam tapeciary...

Chloe wymieniała kolejno szkolne grupki, jednak ja wiedziałem, że oni nie są normalni. 


Odróżniali się od innych uczniów. 


Nie byli tak niezrównoważeni emocjonalnie, nie ukrywali uczuć. Nawet się nie zorientowałem kiedy cała ich grupa zaczęła na mnie patrzeć. Dreszcz przebiegł mi po plecach. Albowiem między nimi siedziała dziewczyna z wytrzeszczonymi oczami. Szybko odwróciłem wzrok. Poczułem nadzwyczajny dreszcz. Znów spojrzałem na nich. Dalej mi się wpatrywali, tym razem byli zdziwieni. Niepokojąco zdziwieni.


Dźwięk dzwonka rozległ się po sali. Wstałem i szybko żegnając się z Chloe ruszyłem na następną lekcję. Mam nadzieję, że będzie równie spokojna, co poprzednia.







To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 05, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

BelieveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz