29.

420 46 4
                                    

- Boże, jest o wiele cięższa, niż gdy tu przyjechałaś - wytknął Louis, wyciągając walizkę swojej siostry z bagażnika samochodu. - Wyniosłaś coś z mojego mieszkania czy coś...?

- Tak, trzy telewizory i tę niezwykle wygodną wannę. Uwielbiam ją, więc chciałam mieć ją w Donny - zaśmiała się Lottie, przewracając oczami. - Dureń z ciebie. Sam zapakowałeś mi całą masę prezentów dla rodzinki.

- A tam. Tylko kilka - zbył ją Louis. Spoważniał, gdy zapytał: - Na pewno nie chcesz zostać trochę dłużej? Prawie się nie widzieliśmy...

Lottie zbliżyła się do niego, zarzucając ręce na jego ramiona.

- We wrześniu zamieszkam w Londynie, będziesz miał mnie dość - zapewniła go ze śmiechem, obejmując go mocno.

- W jakimś tam akademiku - prychnął. - Mogłabyś zamieszkać u mnie, mam przecież pokój gościnny.

- Tak, żebyśmy znów wrócili do czasów wiecznych kłótni? Podziękuję - oznajmiła, odsuwając się od niego i łapiąc jego ramiona, by ścisnąć je figlarnie. - Wolę cię na odległość.

- Kocham cię nad życie, Lots. - Louis z niedowierzaniem pokręcił głową. Ich relacja rzeczywiście zmieniła się, odkąd opuścił dom rodzinny, ale nie miałby nic przeciwko temu, by choć trochę poczuć się jak w Doncaster. - Pozdrowisz wszystkich w domu, tak? I uściskasz ich ode mnie.

- Pewnie - zapewniła go Lottie. - A ty wpadnij niedługo. Wszyscy tam za tobą tęsknią.

- Jedź już, bo zaraz się rozkleję - wypalił, popychając ją w stronę peronu. Spoważniał jednak znowu, lekko łapiąc ją za ramię. - Wiesz, naprawdę żałuję, że nie poznaliście się z Harrym. Jest naprawdę świetnym chłopakiem i jestem pewien, że byś go polubiła.

- Tu akurat muszę uwierzyć ci na słowo. Naprawdę nie wiem, co o nim sądzić i nie mam pojęcia, jak mam zdać sprawozdanie w domu - zaśmiała się lekko, wyciągając dłoń po swoją walizkę.

- Przywiozę go do was, obiecuję - odparł, mając nadzieję, że będzie w stanie spełnić tę obietnicę.

Komunikat o nadjeżdżającym pociągu do Doncaster rozległ się przez głośniki, pożegnali się więc szybko, ruszając w dwóch przeciwnych kierunkach. Louis wykorzystał całą swoją silną wolę, by nie wskoczyć do pociągu razem z Lottie. Tak niewiele rzeczy trzymało go w Londynie, a Doncaster tak mocno przyciągało go z powrotem, trzymał się jednak tej logicznej strony swojego umysłu, która podpowiadała mu, że nigdy nie był w stanie ułożyć sobie życia w swoim rodzinnym mieście. To Londyn otwierał przed nim wiele dróg, z których póki co nie korzystał, ale miał nadzieję, że to wkrótce się zmieni.

Gdy tylko wrócił do mieszkania, odnalazł w kontaktach numer do Liama. Starał się nie przeszkadzać swojemu przyjacielowi w ślubnych przygotowaniach, gdy z Zaynem bez przerwy mieli coś do zrobienia, ale tym razem czuł, że musi choć usłyszeć jego głos.

- Hej, Tommo. Co tam? - Głos Liama rozległ się po kilku sygnałach, a Louis uśmiechnął się do siebie, rozsiadając się na kanapie w salonie.

- Co porabiasz? - zapytał lekko.

- Kończymy z Zaynem kolację. W końcu mogliśmy zjeść sami, po tych wszystkich wizytach u krewnych boli mnie już głowa.

- Och, przeszkadzam wam, tak? - Louis zmieszał się, gotów rozłączyć się w każdej chwili.

- Nie, nie przeszkadzasz, coś ty - zapewnił go Liam. - Poczekaj, Zayn chce z tobą rozmawiać.

Louis czekał cierpliwie, gdy w słuchawce nastała krótka cisza. Uśmiechnął się jeszcze szerzej, bo naprawdę cieszył się szczęściem Liama. Świetnie dobrali się z Zaynem i nie potrafiłby sobie wymarzyć lepszego narzeczonego dla swojego najlepszego przyjaciela.

Can't fight this feelingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz