Chapter 1

233 12 1
                                    

YOONGI

Było południe. Sam środek godzin szczytu, a ja jakimś cudem miałem dotrzeć na czas do mieszkania jakiegoś faceta potrzebującego gosposi - czyli mnie. Umówmy się, to nie była wymarzona praca, ale rachunki goniły mnie jak cholera i musiałem poszukać kolejnej już pracy. Za kilka dni miałem rozpocząć też drugi rok studiów na seulskim uniwersytecie, dlatego potrzebowałem bardzo elastycznych godzin. A posprzątać komuś w domu mogę zawsze.

Stanąłem cały zdyszany pod jednym z ładniejszych budynków, po czym uprzednio sprawdziwszy numerek, zadzwoniłem domofonem.

- Słucham? - odezwał się dość młody głos w słuchawce. Hm, spodziewałem się jakiegoś starszego gościa, a wygląda na to, że trafił się jakiś całkiem młody facet.

- Dzień dobry, nazywam się Min Yoongi, przyszedłem posprzątać. - oznajmiłem. Zamiast odpowiedzi usłyszałem charakterystyczny dźwięk otwieranego zamka. Wszedłem dość szybko po schodach, jako że mieszkanie znajdowało się na drugim piętrze. Zamiast zapukać do drzwi, posłużyłem się dzwonkiem. Nie minęła długa chwila, a drzwi otworzył mi młody, przystojny mężczyzna. Nie mógł być wiele starszy ode mnie. Może z cztery lata? Jego sylwetka była delikatnie umięśniona, ale nie do przesady. Widać było, że jest w szczytowej kondycji. Czarne włosy pozostawił w nieładzie. Uśmiechał się do mnie pogodnie, a jedyne co mógłbym powiedzieć o nim w tamtym momencie to " słońce". Jego uśmiechem zdawał się działać niczym promienie słoneczne w pochmurny dzień.

- Witaj. Jestem Jung Hoseok, miło mi.- wyciągnął do mnie rękę nie przestając się uśmiechać. Odwzajemniłem delikatnie oba gesty cicho powtarzając swoje imię i nazwisko. Zaraz zostałem zaproszony do środka, gdzie omówiliśmy wszystkie szczegóły. Mężczyzna zaproponował świetną stawkę i w dodatku nie miał nic przeciwko elastycznym godzinom.

Tak więc nie minęło wiele czasu, a zacząłem swój pierwszy dzień w nowej, trzeciej już pracy. Pan Jung nie przeszkadzał mi, zajmując się sobą. Ja natomiast, sprzątając kabinę prysznicową rozmyślałem, jak się ma mój braciszek w szkole. Oczywiście, że nie mogłem go dzisiaj odebrać. Praca. Musiałem więc poprosić Jeongguka żeby mnie wyręczył. Czasami miałem wrażenie, że mój brat więcej czasu spędza z moim przyjacielem niż ze swoim własnym bratem. I gdy tak właśnie rozmyślałem szorując prysznic, w słuchawce sciszyła się muzyką, co zwiastowało nową wiadomość. Wyjąłem szybko telefon by sprawdzić kto to. Jeongguk. Wysłał zdjęcie jak razem z Jiminem wcinają lody w parku. Momentalnie zrobiło mi się przykro. Chim nieczęsto o cokolwiek prosił. Był bardzo mądrym dzieckiem i rozumiał, że ciężko mi utrzymać nas oboje. Było mi jednak cholernie przykro, że nawet słodyczy muszę mu tak często odmawiać. I najgorsze było to, że nie mogłem go zbyć nawet tekstem " zęby ci się popsują", a zawsze tłumaczyłem się, że nie mam na to pieniędzy. Z westchnieniem schowałem telefon z powrotem do kieszeni i zabrałem się za ponowne czyszczenie. Szkoda, że nie wiedziałem jeszcze, że Hoseok będzie nie tylko moim pracodawcą...

Tydzień później...

- To chyba jakieś jaja! - rzuciłem sam do siebie. Mierzyłem się właśnie wzrokiem z moim trzecim pracodawcą, który okazał się być nowym instruktorem tańca na uniwerku! Los chyba lubi sobie ze mnie drwić. Zostałem zmuszony by pójść na zajęcia tańca, którego naprawdę szczerze nie znosiłem. Do tego to się nadaje mój brat, nie ja. Niestety, nie miałem wyboru. Mogłem się jedynie modlić, żeby ten rok minął szybko i bez zbędnych komplikacji. Niestety, po wzroku wykładowcy już wiedziałem, że nie jestem mu obojętny. Nie wiedziałem tylko w jakim sensie i to mnie najbardziej martwiło...

___________________________________________

-Jimin! Chodź jeść dzieciaku! - krzyknąłem w głąb i tak małego mieszkania. Nie minęła nawet minuta, a usłyszałem głośny tupot małych stóp.

- Co dziś jemy hyung? Jestem taaaaki głodny! - wyżalił się ślizgając się po podłodze.

- Ttekbokki.- odparłem szybko. Równie sprawnie nałożyłem małemu do jego ulubionej miseczki z głową smoka.

- Pycha! Dziękuję! - zaśmiał się zanim zaczął jeść. Przypatrywałem mu się przez chwilę. Zdarzało się, że sam nie jadłem wiele, albo nawet wcale tylko po to, by on nigdy nie chodził głodny. Dla tego dzieciaka poświęciłem i wciąż poświęcałem naprawdę wiele, jednak zupełnie niczego nie żałuję. Albo nie, jednak żałuję. Żałuję, że nie mogę zapewnić mu jeszcze lepszych warunków. Nie miał swojego pokoju, nie posiadał specjalnie dużo ubrań, nie jadł słodyczy tak często, jakbym ja sam tego chciał. Najgorsze jednak było to, że nie mogłem wspierać go w jego marzeniach.

Jimin miał tylko 9 lat, a jednak tańczył tak, jak nikt by się nie spodziewał po chłopcu w jego wieku. Bolało mnie okropnie, że nie było mnie stać na wymarzone lekcje tańca dla niego. Starałem się jak mogłem, naprawdę, ale miałem już trzy prace, studia i naprawdę nie byłem w stanie podjąć się czwartej pracy, żeby wykupić mu lekcje. Mój braciszek wydawał się czasem rozumieć, że jest mi z tego powodu przykro. Zawsze w takich momentach uśmiechał się szeroko, napinając te swoje pulchne policzki, a oczka zmieniając w dwie szparki, by zapewnić mnie, że jestem najlepszym starszym bratem pod słońcem i lepszego nie mógł sobie wymarzyć. Kochałem tego dzieciaka najmocniej na świecie i naprawdę nie żałowałem, że podjąłem się opieki nad nim.

-Yoongi hyung, dlaczego nie jesz? - wyrwał mnie z zamyślenia.

- Zamyśliłem się, dongseng. - rozczochrałem mu włosy, na co usłyszałem znów ten dźwięczny śmiech. Nałożyłem sobie oszczędną porcję, by starczyło na później dla Chima.
To był ten jeden z nielicznych dni, gdy nie szedłem ani na uniwersytet, ani do żadnej z prac. Ten dzień był przeznaczony tylko dla mojego małego braciszka.

- Hyung? - zapytał.

- Co tam?

- Zarapujesz coś, a ja do tego zatańczę? Proszę.- zrobił szczenięce oczka. Przebiegła gadzina.

- Okej. Ale to coś nowego, więc musisz wymyślić też inną choreografię. Dasz radę? - podniosłem wyzywająco brew. Jimin odpowiedział mi tym samym. Obaj wiedzieliśmy, że świetnie sobie da radę. Zacząłem więc swój najnowszy wymysł. Patrzyłem jak 9-latek najpierw wsłuchuje się w rytm, a potem zaczyna dość skomplikowane jak dla mnie, szybkie i chaotyczne ruchy, które w jego wykonaniu idealnie się ze sobą łączą tworząc idealną całość. Ten dzieciak musi zostać tancerzem. Musi spełnić to marzenie. Już ja tego dopilnuję. Jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale wyślę go na te lekcje.
Szkoda, że wtedy jeszcze nie wiedziałem, że życie wymyśli dla nas całkiem ciekawy wariant tej drogi do sukcesu...

___________________________________________

Witam ponownie w nowym ff! Tym razem trochę inny ship, ale sądzę że i bohaterów tej książki polubicie podobnie jak tych z mojego poprzedniego ff o yoonminie. Bez zbędnego przedłużania zapraszam z całego serducha do czytania!

~Ghost_Queen

PS. Chcę również BARDZO mocno podziękować mojej przyjaciółce Marcelinie, która zrobiła tą przepiękną okładkę! Dziękuję Marci 🩷🩷🩷

Bad Dancer Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz