1.

35 1 0
                                    

Moje życie od zawsze było trudne, mimo ze z pozoru wyglądało na idealne tylko kilka naprawdę bliskich mi osób wiedziało jak jest naprawdę. Co prawda miałam kochająca mnie nad życie matkę i przez pół swojego życia i ojca jeśli można tak nazwać osobę która rozjebala twoje życie.

Czas tego mi chyba najbardziej brakowało, siedziałam właśnie na ostatniej lekcji matematyki ale w ogóle nie słuchałam tego co profesor Rizz mówi i tak tego nie rozumiałam, zamiast tego z uwaga patrzyłam za okno oglądając jak nasz świat się rozwija i odliczając ile dni zostało do końca roku był obecnie koniec zimy wiec wszystko nabierało kolorów i rozkwitało co bardzo mi się podobało, na polu było już dosyć ciepło a kwiaty wypuszczały swoje pierwsze pąki, jednak moja uwagę odwróciła zgnieciona kartka która znalazła się na mojej ławce rozgladnelam się wokół by znaleść osobę która mi ja podrzuciła kiedy moje zielone teczowki natknęły się na roześmiane błękitne teczowki blondynki która siedziała niedaleko mnie, uśmiechała się od ucha do ucha co jakiś czas pokazując oczami bym otwarła karteczkę. Tak tez zrobiłam otworzyłam zawartość karteczki a następnie ujrzałam ładne i staranne pismo które należało do blondynki

Spotkamy się wieczorem? Chce cię gdzieś zabrać!

Zapytała dziewczyna, przewróciłam oczami i powróciłam do blondynki która wciąż się uśmiechała, przewracając oczami kiwnęła głowa by oznajmić ze się zgadzam a następne co obydwie usłyszałyśmy był dzwonek oznaczający upragniony koniec lekcji.

- To gdzie chcesz wyjść?- zapytałam blondynki kiedy wychodziłyśmy z klasy, niebieskooka poprawiła swoją torebkę a następnie z uśmiechem patrząc na mnie, w jej oczach było widać niebezpieczne iskierki ekscytacji i już wiedziałam ze żniw wpadła na jakiś głupi pomysł.

- Nigdy tam nie byłyśmy... Ale będzie super zobaczysz!- Powiedziała ekscytując się jeszcze bardziej popatrzyłam na nią podnosząc swoją lewa brew bo ilokroc dziewczyna wpadała na jakieś pomysły związane z naszymi wyjaściami zawsze kończyło sie to zle.

- Zdradzisz ta tajemnice?- powiedziałam otwierając swoją szafkę i chowający do mnie niepotrzebne rzeczy.

- A wiec.... idziemy na Nielaglne wyścigi samochodowe!- Powiedziała podekscytowana a ja poczułam ból w sercu i narastające wspomnienia, poczułam jak coraz trudniej mi sie oddycha a czas zatrzymuje sie w miejscu i wtedy to sie stało kolejne wspomnienia pojawiły sie przed moimi oczami.

- jak dorośniesz będziesz najlepszym kierowca
- takim jak ty tatusiu?- zapytałam czułym głosem patrzac na merzczyzne który właśnie wysiadał z swojego sportowego samochodu którym często sie ścigał, mężczyzna podszedł do mnie i łapiąc mnie jedna ręka posadził sobie na biodrach, moje malutkie dłonie zaplotły sie wokół jego szyji a na jego twarzy pojawił sie niewielki uśmiech
- Będziesz lepsza odemnie żabko.

I znów poczułam pierwsze łzy w swoich oczach i wielka gole w gardle która niepozwala mi oddychać czułam jak mijają kolejne sekundy i minuty a mój stan sie pogarsza kiedy w ostatniej chwili poczułam kogoś duże dłonie zaplątując sie wokół mojej talii i wtedy oprzytomniałam.

- Wszystko okej Vi?- zapytała zmartwiona blondynka popatrzyłam na nią niepewnie a następnie przeniosłam swoj wzrok na stojącego za mną wysokiego Chłopaka którego włosy były lekko rozmierzwione a jego piwne oczy były przepełnione iskierkami radości i czułości.

- Tak.. poprostu sie zamyśliłam, przepraszam.- oznajmiłam z suchym uśmiechem by nie martwić dziewczyny co prawda ona i Chłopak wiedzieli o mojej przeszłości, ba! Nawet mi pomagali wyjść z dola w jakim wtedy byłam ale od tak długiego czasu o nim nie rozmawiałam z nikim ani o żadnej czynności wspólnej z nim a jedyne co najbardziej sie z nik może kojarzyć to wyścigi, wyścigi które były ważniejsze od własnej córki.

our last wordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz