~ ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY ~

114 11 20
                                    

Harry Potter około godzinę przed spotkaniem pojawił się na miejscu. Chłopak bardzo się stresował, a kwiaty w jego dłoni trzęsły się wraz z nim mimo tego, że nie było ani zimno, ani nie wiał wiatr.

Ostatnie dwa planowane spotkania zakochanych w sobie młodzieńców nie wypaliły, przez ojca Dracona, ale tym razem było pewne, że Malfoy się pojawi, ponieważ tym razem nie chciał odpuścić.

Zielonooki miał czekać na peronie na Draco, a później wraz z nim i jego mamą pojechać do domu rodzinnego. Uważał za nieodpowiedzialne, żeby zostawić Narcyzę samą w domu, podczas gdy jej mąż mógł wrócić i ze spokojem znowu jej coś zrobić. I tym razem mogło się nie skończyć na krzyku.

Harry miał jeszcze 40 minut, do tego, aż pociąg przyjedzie, więc postanowił pójść po kawę do Starbucksa, który znajdował się na przeciwko stacji kolejowej. Wziął kawę dla siebie, lecz nie będąc samolubnym człowiekiem zamówił też karmelowe frapuccino dla Draco i zwykłą kawę dla Pani Mamy.

Zostało mu kilka chwil do zobaczenia Draco na żywo, pierwszy raz gdzie indziej, niż w miejscu zwanym szkołą. Chłopak stresował się coraz bardziej, bo wraz z blondynem miała być jeszcze jego mama - i choć Narcyza wydawała się bardzo miła to Potter stresował się.

Usłyszał głos automatycznej sekretarki na peronie informującej o tym że pociąg za chwilę powinien podjechać i zaczął wypatrywać jednego z częstszych wyborów komunikacji miejskiej.

Pociąg przyjechał punktualnie o 16. Harry Potter wzrokiem poszukiwał Draco i Narcyzy Malfoy, których już po chwili zauważył. Pomachał do chłopaka, a ten skierował się w jego stronę. I po chwili podbiegł i przytulił Pottera a ten stracił grunt pod nogami.

– Dzień dobry, Pani Malfoy. — powiedział — Dzień dobry, słońce.

— TAK STRASZNIE NIE MOGŁEM SIĘ DOCZEKAĆ AŻ SIĘ SPOTKAMY!!!— wykrzyknął blondyn.

— Jeju, spokojnie. Ja też nie mogłem się doczekać — brązowooki zaśmiał się. — Okej, ale powinniśmy już jechać do domu. Mama się strasznie niecierpliwy, tata zresztą też. A tak poza tym, to kupiłem kawę, proszę.

Narcyza uśmiechnęła się i dodała: — Miło cię widzieć Harry, i dziękuję za kawę.

x-X-x

Pół godziny później znaleźli się w domu bruneta.

— JESTEŚMY — wykrzyknął Harry.

Lily i James Potter natychmiastowo przybiegli powitać ukochanego jego syna, a także matkę Draco. Blondyn uśmiechnął się i przywitał, a chwilę później wraz z Harrym byli już w jego pokoju.

— Strasznie się cieszę, że w końcu udało nam się spotkać. W sensie, że gdzie indziej niż szkoła.

Draco pokiwał głową.

— Co będziemy robić? — spytał.

— Możemy pójść na spacer póki nie pada, bo z tego co wiem to ma zacząć.

— No to chodźmy na spacer — młody Malfoy wstał z łóżka.

Gdy zeszli na dół zobaczyli swoje matki, które plotkowały przy kawie i ojca Harry'ego wyraźnie się nudzącego.

— Idziemy na spacer! — zawołał Harry, ale nikt mu nie odpowiedział.

Ubrali buty i wyszli przed dom. Po chwilowym namyśle (bez roli Draco) brunet postanowił, że pójdą do parku. I gdy byli już w połowie drogi zaczęło lać.

— No... to mamy problem.

— MOJE WŁOSY TEGO NIE WYTRZYMAJĄ — zaczął histeryzować Harry.

— A myślałem że to ja mam obsesję. Ale masz rację, aczkolwiek zmieniłbym tu coś. I twoje, i moje włosy tego nie wytrzymają — gdy szarooki to powiedział to oboje zaczęli się śmiać.

Gdy wracali do domu Draco nagle się potknął o własne nogi i prawie przewrócił. A tak właściwie to przewróciłby się, gdyby nie to że wpadł na brązowookiego, który go złapał, a chwilę później zaczął śmiać.

— GRATULACJE. — powiedział i się uśmiechnął.

Przysięgam, że ma najpiękniejszy uśmiech pod słońcem... — pomyślał Draco.

Brunet odgarnął kosmyk włosów z twarzy szarookiego. Jego ręka wplątała się w blond włosy. I kiedy Draco się wyprostował, Harry go pocałował.

W deszczu, koło drzew, gdzie była cisza i spokój, i nic nie mogło im przeszkodzić. Oprócz starej babci, która mieszka niedaleko i właśnie szła do sklepu.

— Nie dość, że się obściskują w miejscu publicznym, to jeszcze to te lewaki... Wstyd i hańba. — powiedziała coś po cichu, lecz niestety lub stety dwójka chłopaków to usłyszała.

x-X-x

Niestety, lecz na drugi dzień Malfoy musiał już jechać. Przed tym oczywiście zabrał Harry'emu bluzę, która była ulubioną bruneta, ale kto by na to patrzył.

— Papa, Harry.

— Żegnaj słońce, widzimy się w szkole — powiedział i się przytulili.

Jeszcze chwilę przed tym jak Draco wszedł do pociągu Harry Potter na dłuższą chwilę cmoknął go w usta. I tym samym czynem skradł młodemu Malfoyowi kolejny pocałunek.



DZIEŃ DOBRY POLSKO!

Jak wam się podoba?

𝐓𝐄𝐗𝐓 𝐖𝐈𝐓𝐇 𝐌𝐘 𝐂𝐑𝐔𝐒𝐇||𝐃𝐑𝐀𝐑𝐑𝐘Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz