Wszystkim co go otaczało była cisza.
Nie słyszał ani jednego dźwięku, który wskazywałby na obecność innych stworzeń w okolicy. Jego słuch był lepszy niż większości jego pokroju. Słyszał więcej i z większej odległości. Potrafił usłyszeć trzepot skrzydeł motyla, który latał przy dzikich kwiatach kilkanaście metrów od niego. Z oddali docierały do niego ciche kroki osobistej straży królewskiej, jego zaufanych gwardzistów. Wybierał ich indywidualnie, z dużą ostrożnością i rozeznaniem w ich przeszłości. Znał umiejętności każdego z nich i wiedział na co przeznaczali pieniądze z najlepszej posady dostępnej dla wilków. Wiedział, który z nich miał do wykarmienia szczeniaka, czekającego w objęciach matki w bezpiecznym domu na terenie miasta.
Wielu z nich nigdy nie doświadczyło życia poza murami miasta czy płotem obozu treningowego. Nie mieszkali nigdy wśród drzew, z dala od wzroku wampirów, które chowały się pod parasolami i wyszukanymi materiałami sukien i fraków. Nie mogli bez zgody przybierać wilczej formy, tak niezbędnej dla zdrowia każdego z nich. Nigdy nie poznali wolności, którą mogli się jeszcze cieszyć nieliczni z ich rasy.
Nie zawsze tak było.
Taehyung nie pamiętał czasów, gdy było inaczej. Jego świat od najmłodszych lat ograniczał się do murów pałacu, w którym również się narodził. W jego życiu nie było powodów do lęku czy niepokoju. Już od pierwszych chwil było wiadomo, że będzie jedynym dzieckiem swoich rodziców, a tym samym jedynym następcą tronu, który od tysięcy lat należał do jego przodków.
Choć miał świetny słuch, nie mógł za wiele polegać na swoim węchu. Ten zmysł nie był przeznaczony do większego użytku dla wampirów. Inaczej było z wilkami. Szczeniaki już po narodzinach były w stanie odróżnić zapach Alfy w pobliżu otaczających ich Omeg, które asystowały przy porodzie u boku lekarza, najczęściej Bety. To węch pozwalał wilkom tworzyć więzi i je umacniać, dawał im możliwość naznaczania swoich bliskich własnym zapachem i odnajdywania się na dalekich dystansach dzięki zostawianiu śladów na ich drodze.
Taehyung tylko raz miał szansę poczuć zapach wilka. Było to kilka miesięcy przed jego dziesiątymi urodzinami, piątymi według wilczego wieku. Wampiry do czterdziestego roku życia dorastały dwa razy wolniej od wilków. Wracał do pokoju po płaczu w pokoju matki po koszmarze, który nawiedzał go od kilku nocy. Nie pamiętał nic z tego o czym śnił. Jedynie złote oczy i te przerażające kły, które sięgały do jego gardła, żeby zakończyć jego życie. Co noc budził się zlany potem, co wampirom zdarzało się bardzo rzadko, jedynie w chwilach największego lęku.
Szedł ciemnym korytarzem całkiem sam, z pluszowym królikiem w ręce. Trzymał go za długie ucho tak, że przy niskim wzroście chłopca, tylne łapki zwierzęcia sunęły po marmurowej podłodze.
Matka chłopca nie bała się, że coś mu się stanie. Był przecież w najlepiej strzeżonym miejscu w całym kraju, a gwardziści stali na straży nawet w środku nocy. Czuł gęsią skórkę na ciele, gdy dostrzegł sylwetkę jednego z nich, kilkanaście metrów dalej. Choć byli od zawsze w jego życiu, to w pewnych momentach zapominał o obecności ich sztywnych sylwetek rozstawionych po korytarzach pałacu.
Gdy wszedł do pokoju, poczuł na odkrytych ramionach powiew zimnego powietrza. Taehyung dostrzegł, że zasłony bujały się przez podmuchy wpadające przez otwarte na oścież okno. Chłopiec uwielbiał przez nie spoglądać na pałacowy ogród i szukać tam sylwetki swojego kuzyna, Yoongiego. Widywał go rzadko, ale w tym wieku był tak samotny, że każdego dnia łudził się na jego ponowną obecność.
Właśnie wtedy poczuł w powietrzu niezwykle słodki zapach. Jak bez zwiastujący ciepłe dni, gdy prosił swoją nianię o kolejny spacer między indywidualnymi lekcjami.
Poczuł strach, który ścisnął mu gardło. Nie upuścił pluszaka na ziemię. Patrzył w szoku na sylwetkę kobiety, która w kącie pokoju pospiesznie wyciągała biżuterię Taehyunga. Sygnety za duże na jego drobne palce, bransolety i naszyjniki. Kolczyki, które w tamtym czasie zdawały mu się niewygodne.
Kobieta musiała nie wyczuć obecności wampira przez jego intensywny zapach, który zawsze unosił się w sypialni. A zwłaszcza tej nocy, gdy obudził się zlany potem.
Chłopiec nie krzyczał. Przyglądał się jej oczami o barwie fiołków, kolorze należącym tylko do niego i jego ojca. Bał się, a strach ten ścisnął jego gardło. Od chwili narodzin był pod ciągłą opieką. To była pierwsza chwila w jego życiu, gdy spotkał się z niebezpieczną sytuacją. Nie potrafił zareagować, a strach był przecież od lat nieznany jego rasie.
Nikt nie wyjaśnił mu, że zawsze z tyłu głowy powinien być czujny w obecności wilków, które nawet w tej chwili stały nieopodal jego drzwi. W tym momencie jeden z nich klęczał tuż przed nim, kończąc zbierać do materiałowego woreczka jego całą cenną biżuterię. Kamienie tak szlachetne i trudne do zdobycia, jakie mógł mieć tylko syn pary królewskiej.
Po czasie dowiedział się, że kobieta ta była Omegą. Jej naturalnym zapachem było połączenie bzu i letnich wieczorów. Taehyung miał w przyszłości nakazać ścięcie wszystkich tych krzewów, które rosły na terenie pałacu. Z biegiem lat zapomniał drobne szczegóły z tej chwili, ale nawet teraz, mając prawie siedemdziesiąt lat, czuł spięcie w mięśniach na nawet delikatny zapach bzu.
Wampir wrócił wzrokiem do pałacu, który zostawił kilka kilometrów za sobą. Jako książę koronny miał możliwość przemieszczać się po królewskich lasach, jak i po całym kraju, gdzie tylko zapragnął. Tego popołudnia zdecydował się na konną przejażdżkę przez rozciągające się daleko sady, aż dotarł do krawędzi lasu.
Rzadko się tam zagłębiał. Nie lubił ciszy, która go w nim otaczała. Zwierzęta z natury nie lubiły wampirów. Podświadomie wyczuwały brak bicia serca w ich klatkach piersiowych i wyuczony oddech, który nie miał nic wspólnego z naturalną potrzebą, jak było w przypadku wilków. Nawet jeśli obie te rasy stanowiły równie duże zagrożenie dla leśnych stworzeń, to tylko w obecności wilków dało się je usłyszeć. Taehyung mógł liczyć tylko na ciche kroki jego gwardzistów, którzy prawie bezszelestnie poruszali się w oddali. Zachowywali dystans, strzegąc bezpieczeństwa przyszłego króla.
Taehyung wiedział, że żadne stworzenie nie stanowiło dla niego zagrożenia. Został wychowany z poczuciem władzy jaką mieli jego bliscy, ale też każdy wampir zaliczający się do arystokracji. Wilki ani żadne inne stworzenia nie były dla niego źródłem strachu.
A jednak, prawie sześćdziesiąt lat później, dalej budził się zlany potem z koszmarów o wielkich kłach jego oprawcy. Bezimiennego wilka, który w snach na różne sposoby kończył jego żywot.
Nie zapominał też o tamtej Omedze, która wkradła się w nocy przez okno do jego sypialni. Do tej pory nie wiedział w jaki sposób się tam znalazła. Pomieszczenie znajdowało się na siódmym piętrze i nie było szans, żeby niewyszkolony wilk był w stanie się tam zakraść czy wspiąć. Kobieta po wyjątkowo długiej i wyrównanej walce jak na Omegę, została obezwładniona i zabrana przez gwardzistów, którzy zareagowali na krzyk chłopca. Dopiero wydusił z siebie dźwięk, gdy było już prawie za późno. Nigdy więcej jej nie widział. Nikt też nie odpowiedział na jego pytania o losie tego wilka.
Pomimo tylu lat od tamtego zdarzenia, Taehyung nie wyrzucił go ze swojej głowy. Nawet stojąc teraz w bezpiecznym miejscu, z niepokojem spoglądał w kierunku lasu.
Wiedział, że władza wampirów nie była tak silna i stabilna, jak byli przekonani o tym wszyscy wokół niego. Jako jedyny zdawał się myśleć o innych wilkach, które z pewnością tamtego wieczoru sprzed laty, czekały na powrót jednej z nich. Taehyung wiedział, że na mapie istniało wiele miejsc, w których żaden wampir nie zawitał od dziesiątek, jak nie setek lat. Nikt nie miał pojęcia, ile tak naprawdę było wolnych wilków, które nigdy nie zapomniały o podobnych sobie, zniewolonych przez wampiry i skazanych na ich decyzje.
Tego popołudnia przez ciało Taehyunga pierwszy raz od dawna przetoczył się strach, który jako mało chłopiec poczuł po raz pierwszy w swojej sypialni. Bał się, że to za czasów jego panowania zmierzy się z rebelią, która od lat rosła w siłę poza murami stolicy, długo przed jego narodzinami prawie siedemdziesiąt lat temu.
~~~
Hej...
Ile to lat minęło, odkąd ostatni raz coś tutaj dodałam?
Zupełnie nowy rodzaj historii i inni bohaterowie. Dziękuję każdej osobie, która tutaj zajrzy!
CZYTASZ
Blood in the Wine | taekook
Fanfictiontaekook; fantasy!au; vamp&wolf Taehyung czuł się chory. Każdego dnia od chwili narodzin słyszał o czystej krwi płynącej w jego żyłach. To właśnie przez nią każdego dnia musiał cierpieć, odczuwając jednocześnie ciężar korony na swojej głowie, która j...