Taehyung skrywał się w środku powozu, razem ze swoimi przyjaciółmi. Seokjin dał już za wygraną i przestał zwracać uwagę na to, jak co chwilę wyglądał zza zasłonki i patrzył z zaciekawieniem na mijane przez nich tereny. Materiał ten był wykonany ze specjalnej tkaniny, która chroniła wampira przed promieniami słonecznymi. Podobnie było z oknami, takimi samymi jak te w pałacu. Był przyszłym królem i jego ochrona stanowiła podstawę każdej podróży.
- I jak? Zauważyłeś coś ciekawego? - spytał znużonym głosem Yoongi, nie podnosząc głowy znad książki. Taehyung tylko pokręcił głową, ale zdał sobie sprawę z tego, że tamten przecież na niego nie patrzył.
- Na razie nic, jedynie sarny. Nie widziałem ich od dawna - przyznał cicho, wracając wzrokiem do lasu za szybą. Były to już tereny, w które nie zagłębiały się wampiry ze stolicy. Jeśli już, to tylko ci z okolicznych miasteczek, a i tych nie było ich w pobliżu zbyt wiele.
- Mógłbyś je dla odmiany zjeść.
Na te słowa Yoongi uzyskał kopnięcie od swojego kuzyna. Wypowiedziane przez niego słowa były oczywiście żartem. Taehyung i król jako jedyni nie mogli spożywać żadnego jedzenia, ich żołądki przyjmowały jedynie krew, a każda próba zjedzenia normalnego posiłku kończyła się silnymi boleściami brzucha.
- Sam nie lubisz mięsa - zauważył rozbawiony Seokjin. - Dobrze byłoby, jakby nas syciło takie jedzenie. Tego akurat zazdroszczę zwykłym wampirom, nie muszą się ograniczać.
Yoongi skinął tylko głową. Tak jak inni z jadeitowymi oczami, mogli spożywać zwykłe jedzenie, ale nie było ono w stanie ich nasycić. Odczuwali głód, nieważne ile zjedli.
- Szkoda, że nie mogę jeść słodyczy. Albo brzoskwiń. Albo czekolady - wymieniał Taehyung, czując mimowolnie dyskomfort w brzuchu na samą myśl. Uwielbiał ich smak, ale każda próba zjedzenia nie skończyłaby się dobrze.
- Czekolada nie jest wcale taka dobra - zauważył Seokjin. - Kilka tafelków i już mnie mdli.
- Nikt o to nie pytał - przypomniał Yoongi. Tym razem dostał w kostkę od drugiego wampira. Westchnął, unosząc w końcu głowę znad książki, żeby na nich spojrzeć. - Ale to fakt, jest za słodka - mruknął.
Taehyung tylko westchnął, znowu odwracając się przodem do szyby. Tę dwójkę miał na co dzień, a takie widoki naprawdę rzadko. Do tej pory był im strasznie wdzięczny, że załatwili bez większych trudności powóz konny, a także zabrali ze sobą całą szóstkę osobistych gwardzistów księcia, którzy teraz kroczyli wzdłuż pojazdu. Wszyscy oprócz broni palnej i sztyletów, mieli też na sobie ubiór typowy dla straży księcia. Na jego polecenie ich ubrania były w całości czarne, urozmaicone jedynie dodatkowymi zdobieniami w kolorze fioletu, jak oczy księcia.
Ich obecność wcale nie koiła nerwów Taehyunga. O wiele bezpieczniej czuł się u boku dwójki swoich przyjaciół. Wiedział, że oni nigdy nie staną przeciwko niemu i będą trwać przy jego boku. Inaczej było z wilkami. Książę nie miał do nich zaufania i zawsze podświadomie odczuwał lęk, że w przypadku ryzyka, odejdą od niego. Dlatego swoją straż wybierał z wręcz nadmierną ostrożnością, czytając zebranie informacje o ich przeszłości i spokrewnionych osobach. Chciał wiedzieć, kto z nich odważy się ryzykować życiem za niego, a kto ma znacznie mniej do stracenia, stawiając się po innej stronie. Z tego powodu bardzo ciężko było przywdziać czerń, tylko nieliczni spełniali wymagania Taehyunga. Liczyły się też dla niego ich zdolności czy siła psychiczna. Do tej pory jego osobista straż liczyła sześć osób, a chłopak powoli rozglądał się za siódmym wilkiem. Chciał kogoś, kogo będzie trzymał najbliżej przy sobie. Kogoś, kto będzie dla niego jak Seokjin i Yoongi, co było praktycznie niemożliwe z jego nieufnością względem wilków. Szukał, ale bezskutecznie. Do tej pory przy żadnym gwardziście nie przestawał odczuwać podświadomego lęku.
CZYTASZ
Blood in the Wine | taekook
Fanfictiontaekook; fantasy!au; vamp&wolf Taehyung czuł się chory. Każdego dnia od chwili narodzin słyszał o czystej krwi płynącej w jego żyłach. To właśnie przez nią każdego dnia musiał cierpieć, odczuwając jednocześnie ciężar korony na swojej głowie, która j...