༺1༻

62 11 11
                                    

Obudziłam się słysząc muzykę z pobliskiej mi kawiarni.

Otrząsając się i po zobaczeniu, że jest godzina 06:00 i o tej godzinie każdy normalny człowiek śpi stwierdziłam, że pora zacząć dzień. Każdy ma taką rzecz, którą robi od samego rana-moją jest zgadywanie jaka jest pogoda. Brzmi absurdalnie, lecz takie małe rzeczy ułatwiają mi przetrwanie dnia pełnego wyzwań. I ludzi.

Swoją drogą jeśli mówimy już o pogodzie-uważam,że jest idealna temperatura na wyjście w mojej nowo zdobytej,szytej sukni. Moja projektantka tym razem nie żałowała wstążek. Mam nadzieję iż uda mi się przetrwać bez wywrócenia się.

Pora podołać wyzwaniu.

༺♡༻
-Dzień dobry panno Lizzy!-krzyknęła kobieta z kawiarni.

-Dzień dobry, dzień dobry-odrzekłam ze sztucznym uśmiechem. Wszyscy wiemy, że nie będzie taki dobry,gdy rozpoczyna się próby generalne przed występem w kolejnym ogromnym kraju. Tym razem wypadło na Anglię...

-Poproszę dwie cynamonki i kawę. Najlepiej czarną, jeśli można-powiedziałam z nadzieją, że tym razem moje zamówienie przyjdzie całe. Bez wyjątku.

-Oczywiście,juz się robi..!-krzyknęła młoda kelnerka i zniknęła za ladą.

Na zamówienie nie czekałam długo, przyszło niemal od razu. Właściwie-jak szybko przyszło,tak szybko odeszło. Wstałam i pożegnałam się z kelnerka życząc jej dobrego dnia, pomyślałam aby chociaż ona się spełniała w tym,co robi.

Idąc właściwie już dość chłodnymi ulicami Paryża, zobaczyłam mnóstwo paparazzi którzy pstrykali zdjęcia bez przerw młodemu mężczyźnie. Podeszłam bliżej i moim oczom ukazał się..no właśnie. Finalnie nikogo takiego nie znałam,nawet z widzenia. Lecz wiem jedno. Był dość przystojny. Wyglądał trochę jak osoba w moim wieku,a może był? Bo co mi po przystojnym mężczyźnie zastanie.Nie zastanawiając się dalej nad tym, poszłam dalej.

Ale ktoś najwyraźniej chciał mi przeszkodzić.

-Oh,Cześć Elizabeth,dawno się nie widzieliśmy!-krzyknął ten młody mężczyzna.

Nie wiem dlaczego,ale nagle moje serce zaczęło bić szybciej i chyba się zarumieniłam. Nie wiem czy przez to, że był tak cholernie przystojny czy przez to, że był to ktoś kogo kompletnie nie znam.

-Oh,cześć! Tak, minęło trochę..czasu.-Odpowiedziałam rumieniąc się,ale teraz wiem, że jest to kompletnie ze wstydu. Do cholery,nie znam tego człowieka. Gdyby prosił o pomoc naturalnie bym pomogła. Ale on po prostu podbiega jakby mnie znał.

-Uważam, że dosyć zdjęć na dzisiaj,a najlepiej przez całe życie powiedział dość mocnym tonem mężczyzna. Właściwie ostatnie słowa rzekł ledwie słyszalnie-moja przyjaciółka za nimi nie przepada. Prawda, Lizzy?-dodał.

Nagle wszyscy się rozpłynęli. Jakby nikogo na tym świecie oprócz nas nie było. Nadal trochę nie rozumiem kto to i dlaczego wciąż ze mną rozmawia.

Muszę się odezwać. Muszę.się.
odezwać.

-Kim ty jesteś i dlaczego...-zapytałam z lekkim rozbawieniem jak i przerażeniem,lecz ten mi przerwał.

-Nathan.-Odparł chłopak.

Nathan. Czyli dziś moje myśli opierać się będą tylko na Nathanie.

-Słuchaj...Wiem, że głupio wyszło ale tak na prawdę to nie wiem jak się nazywasz. Po prostu strzeliłem prosto z mostu jakiekolwiek imię do jakiejkolwiek osoby,żeby nie robili mi zdjęć,a byłaś jedną z tych żyjących i świadomych dusz-powiedział z lekkim rozbawieniem.

-Oh-wypowiedziałam ledwie słyszalnie.-Jestem Elizabeth. Więc trafiłeś idealnie..-Dodałam z lekkim smutkiem. Nawet nie wiem czemu się smucę, przecież go nie znam. Nie wiem kto to i czy mi czegoś nie zrobi.

-Więc, miło mi Cię poznać,Lizzy. Jesteś tutejsza? Czy raczej z inne...-powiedział,lecz nie dałam mu dokończyć.

-Tutejsza-przerwałam.

-Okej, rozumiem. Czyli wrażliwy temat.-Odrzekł Nathan.

-Jeśli jeszcze czegoś chcesz,to słucham-dodałam trochę obojętnie.

Chyba pomyliły mi się myśli z rzeczywistością.

-Nie.-To raczej tyle, miło było mi Cię poznać, Lizzy.-Rzekł chłopak z nutką irytacji w głosie.

Nawet nie wiem czemu się tak zirytował. Przecież tylko..pomyliłam myśli z rzeczywistością. To nic złego.

Chłopak wyminął mnie, gdybyśmy nigdy nie rozmawiali i byłabym tym jednym przechodniem który, wręcz biega,za swym idolem. Choć idol to nie właściwie dobre określenie.

Patrzyłam na jego oddalającą się sylwetkę,i pomyślałam...

Oh,jakie on miał
piękne niebieskie oczy.
༺♡
Myślałam, że te próby mnie wykończą.

Ciągle tylko powtórki.
,,Jeszcze raz"
,,Musisz bardziej siebie słyszeć"
,,Trzymaj dobrze mikrofon"
,,Nie bój się pomyłek. One są zawsze"
,,Poszło Ci nawet dobrze"
Uważają mnie za profesjonalną śpiewaczkę,a czasem mam wrażenie, że się do tego nie nadaje. Bo po co,do cholery, wypominać człowiekowi same minusy? Plusy też są istotne w życiu.
Nawet bardzo.

-Ćwiczysz to 5 raz, Elizabeth! Weź się, kuźwa, do roboty. Inaczej nie wystąpisz na tej przeogromnej Londyńskiej scenie!-krzyknął jakiś starszy mężczyzna. Nawet nie wiem kto to.

Wszędzie słyszę tylko obelgi. Żadnych pochwał. Nikt nie rozumie co próbuję przekazać przez śpiew.

-Postaram się!-odpowiedziałam wymuszając uśmiech.-Jak zawsze..-westchnęłam.

Do moich uszu, poraz kolejny dotarła znana mi melodia. Material Girl Madonny.

...

...They can beg and they can plead
But they can't see the light

Zaczęłam kiwać się do melodii jednoczenie śpiewając. I tak właśnie odpływam do swoich największych marzeń...

...Cause we are living in a material world
And I am a material girl

W pewnym momencie zobaczyłam jego. Jego siedzącego na miejscach dla widowni który po prostu mnie się przyglądał. Chciałam krzyczeć, żeby sobie poszedł lub..No właśnie,lub? Nie zrobiłam nic. Po prostu nic. Śpiewałam dalej gdyby nic takiego nie miało miejsca,ale resztka mojej świadomości po prostu wiedziala że on dalej tam jest, że dalej patrzy się jak zahipnotyzowany, że...Matko.

Dlaczego jego wzrok mnie parzy?

Dlaczego świat nie jest taki sprawiedliwy?
to było jedno z pytań na które nigdy
nie dostanę
odpowiedzi.





[ZAWIESZONE]When The Stars (Dreams) Fall Down.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz