Prolog

6 1 0
                                    

Los Angeles, obecnie.

-Raz, dwa, trzy, cztery.

-Raz, dwa, trzy, cztery.

Wykrzykiwała trenerka, a ja wykonywałam kolejne fragmenty choreografii wraz z Saintem. Biodra poruszały się w rytm piosenki "I wanna be yours" Monkeys, w przyśpieszonej wersji. Ta piosenka wyzwalała emocje, między mną, a Saintem było ich wiele.

Nie, tylko w tańcu.

Przyglądałam się nam w lustrze, które było przed nami. Blondyn synął po parkiecie i znalazł się za mną. Oparł dłonie na mojej talii, a ja oparłam głowę na jego torsie, wciąż wykonując choreografie. Jego ręka otarła się o mój nagi brzuch, a tym samym zatraciłam się jeszcze bardziej w słowach piosenki. Ramiona wyrzyciłam do góry otulając głowę partnera i zmysłowo poruszyłam biodrami, mocno akcentując ruchy. Gdy wybrzmiały ostatnie slowa " I wanna be yours" przejechałam dłonią po jego policzku i odchywliłam głowę w jego stronę, tym samym nawiązując kontakt wzrokowy.

Wtedy wszyscy zaczęli bić brawa, a ja uśmiechnęłam się do partnera, próbując uspokoić oddech.

Zespół "Five six" do którego należałam, od ponad dwóch lat, był moją ucieczką od wszystkiego. Kochałam taniec, a styl hip hop okazał się tym, czego szukałam od dawna.

Sztywne ruchy nie były dla mnie, a raczej te mocno akcentowane, zmysłowe z dodatkiem "agresji", wolne ruchy też nie przypadły mi do gustu jak na przykład balet. Dlatego wybrałam hip hop i tam odnalazlam siebie.

Blondyn uśmiechnął się do mnie, a następnie obrócił mnie w jego stronę. Skradł mi pocałunek, na co reszta zawiwatowała jeszcze głośniej. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam na trenerkę Josie, zauważyłam na jej twarzy grymas, ale wciąż biła brawa.

Trenerka sama występowała niegdyś na Broadway'u i szkoliła nas, by móc wygrywać tym razem w inny sposób. Byliśmy dla niej jak dzieci, a ona zdecydowanie była nasza mentorką.

-Świetnie wam poszło myślę, że następne zawody znów będą nasze.- Wszyscy zawyliśmy ze szczęścia.

W końcu nie przegraliśmy od pięciu ostatnich występów organizowanych na festiwalach w Kalifornii. Wszystkie, na których dotychczas byłam, wygraliśmy i nie mogło się to zmienić. Byliśmy najlepsi.

Wraz z Saintem byliśmy głowną parą. I to rówież nie mogło się zmienić. Byliśmy idealną parą. Idealną parą taneczną, bo w życiu.. no cóż.

-Na dziś to tyle widzimy się w piątek tak jak zwykle. - Wszyscy zaczęliśmy zbierać swoje picia i kluczyki do szafek. - A właśnie- zatrzymaliśmy się i spojrzeliśmy na Josie.- W piątek dołączy do nas chłopak z Hiszpanii. Sam wygrywał większość występów w swoim kraju, a teraz będzie z nami trenował.- Skinęliśmy głowami i wyszliśmy z sali. Słszałam jak dziewczyny rozmawiaja o nieznajomym, a ja marzyłam tylko o tym by iśc pod prysznic.

Zimne powietrze dotarło do mnie, gdy przechodziliśmy z sali do szatni i wzięłam głęboki oddech. Po trzech godzinach treningu w sali zrobił się zaduch, nawet przy najlepszych wentylatorach jakie istniały.

Poczułam nagle szarpnięcie za ramię, a gdy się odwróciłam zobaczyłam, że to Saint. Blondyn patrzył na mnie swoimi szmaragdowymi oczami. Był on o pół głowy wyższy ode mnie, jego sylwetka była wysportowana, co uwielbiałam, gdy sie w niego wtulałam. Gdy jego ciało mnie otulało, czułam się znów jak mała dziewczynka. Zdecydowanie czułam się przy nim bezpieczna.

-Wracamy razem?- spytał.

-Tak, poczekaj na mnie jak zawsze.- odpowiedziałam w końcu biorąc łyka wody. Brunet kiwnął głową i zwrócił się ku swojej szatni.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 15, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Follow my stepsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz