Rozdział 19

1.9K 107 27
                                    


POV Blair 

 Mrużyłam oczy atakowana ze wszystkich stron kolorowymi światłami pianek z diodami Led. Dudniąca muzyka wprawiała mnie w imprezowy trans. Coś na wzór stereo. Stałam wśród ludzi, którzy skakali w rytm otaczającej nas muzyki. Gdzie się nie obróciłam słyszałam ten bas, ten huk mocniejszych dźwięków. Nie potrafiłam się w tym odnaleźć. Nie mogłam wejść w ten imprezowy nastrój. Starałam się, pokładając w to wiele chęci, ale nie potrafiłam. Tego dnia nie potrafiłam odnaleźć w sobie tej smykałki.

 I z czystym sumieniem mogłam powiedzieć, że za mój zły humor odpowiadała Olivia Backer.

 To jak ja nie znosiłam tej parszywej dziewczyny nie dało się opisać prostymi słowami. Mogłabym wygłaszać litanie o jej wszystkich próbach niszczenia mojej więzi z Ivo. O jej podejrzanych zagrywkach, przez które chłopak nie zachowywał się jak on. Nie zachowywał się jak mój Ivo. Z każdą jej obecnością przy chłopaku moja niechęć do niej się pogłębiała. I nie mogłam nic zrobić z rosnącą we mnie złością. Ivo wydawał się przy niej szczęśliwy. Nie narzekał na nią, ani nie robił nic by ją od siebie odsunąć. Dla mnie była to jednoznaczna sytuacja. Jeśli by jej nie lubił to nie trzymałby jej przy swoim boku. Może zbliżyli się na tyle blisko, że zaczęło się między nimi budować jakieś uczucie? Ta myśl doprowadziła mnie do płaczu.

 Wracając z odległych myśli na Ziemię dostrzegłam jak kilka osób zwróciło na mnie uwagę. Natychmiastowo się odwróciłam dyskretnie ścierając łzy. Straciłam jakąkolwiek ochotę na imprezę. Pragnęłam wrócić do swojego pokoju i wypłakiwać się w poduszkę. Myśl, że Ivo mógł być z Olivią mnie bolała. Ale bardziej bolał mnie fakt, że najbardziej w świecie liczyło się dla mnie jego szczęście. Więc jeśli byłby z nią szczęśliwy to musiałabym usunąć się w cień i dać im żyć. Nie miałam go na wyłączność i moje uczucia do niego nie zmieniały tej patowej sytuacji.

— Blair? — Głos Dana zabrzmiał gdzieś po prawej stronie. — Przyniosłem drinki.

 Machnął czerwonymi kubeczkami pełnymi procentowych trunków. Przejęłam od niego porcję. Potrząsnęłam kubkiem zastanawiając się nad upiciem. Zrezygnowałam z picia odkładając kubek na pobliski parapet. Nawet na to nie miałam już siły i cieszyłam się, że w pokoju postanowiłam wypić dwa szybkie drinki by się lekko wstawić i odważniej przyjść na tylu osobową domówkę.

— Nie mam ochoty więcej pić. — powiedziałam, tłumacząc zrezygnowanie z alkoholu.

 Oparłam się o zimną, kamienną ścianę dającą odrobinę ukojenia od panującego w pomieszczeniu zaduchu. Machinalnie zaczęłam się rozglądać za ciemnymi oczami swojej bratniej duszy. Znalazłam go siedzącego na kanapie. Oczywiście przy jego boku siedziała ta zołza. Wciskała się w jego bok. Mówiła do niego, paznokciami jeżdżąc po swoim odkrytym udzie, drugą ręką muskając mu kark. Mocno podkreślone czarną kredką oko podkreślało jej fałszywość.

 Odwróciłam wzrok nie mogąc na to patrzeć. Nie chciałam się więcej katować. Wystarczająco bólu przyjmowałam.

— Już nawet wiem dlaczego nie chcesz pić. — wywnioskował, podążając moim tropem. — Jestem ciekawy kiedy Ivo przejrzy na oczy?

 Powachlowałam się dłonią przed twarzą odpędzając gromadzące się łzy. Nie chciałam wyjść na beksę, która ryczała na imprezie. Nie było to korzystne miejsce na łzy i słabości.

— Na górze grają w kalambury, chcesz dołączyć? — zaproponował, ratując mnie przed autodestrukcją. — Albo popatrzeć jak inni robią z siebie błaznów?

— Cokolwiek. — odparłam, czując jak pochłania mnie obojętność.

 Pozwoliłam mu się objąć i przeprowadzić przez salon. Jego objęcie było sztywne, pozbawione jakiejkolwiek czułości. Robił to dość niezręcznie, jakby nigdy nie obejmował tak dziewczyny. Nie było to tak przyjemne, jak dotyk Ivo, ale w tamtej chwili liczyło się tylko szybkie wyjście z salonu. Mógłby mnie nawet prowadzić Hall. W tamtym momencie nie miało to znaczenia.

Na tafli uczućOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz