To naprawdę się działo.
Chloe powoli przyzwyczaiła się do myśli, że to wszystko nie jest złym snem.
Poprawiła mu jeszcze raz krawat. Ale zrobiła to tylko, dlatego że irytowało go, że jest tak okropnie zawiązany. Wykonała kilka precyzyjnych ruchów i teraz z dumą mogła przyznać, że wyglądał idealnie. Ale podziwiała go raczej tak jak niesamowite dzieła sztuki. Nie czuła już żadnego smutku, chociaż doskonale wiedziała, co już niedługo nastąpi.
Chloe cieszyła się szczęściem Adriena.
I to właśnie ją najbardziej niepokoiło.
*
— Wyglądasz idealnie — powiedział Luka patrząc na Marinette.
Widać było, że w tej sukni zawarła cały swój talent. Nawet nie wyobrażał sobie, jak wiele czasu musiała poświęcić na stworzenie jej. To było prawdziwe dzieło sztuki. Ale dla niego, Marientte mogłaby nawet paradować w worku na ziemniaki i wciąż wyglądałaby pięknie. Uświadomił sobie, jednak, że jego zachwyt nad nią, nie wynikał już z młodzieńczego zauroczenia. Teraz widział w niej wierną przyjaciółkę o złotym sercu— i to właśnie dzięki jej czystej dobroci— dostrzegał w niej tak wielkie piękna. Dlatego nie odczuwał już żadnego smutku. W głębi serca, cieszył się, że jest szczęśliwa.
Chciał ją jeszcze raz pochwalić, lecz przyszły jej druhny. Musiał opuścić pomieszczenie, aby nie przeszkadzać im w ostatnich przygotowaniach. . Na korytarzu spotkał Chloe.
— Jeszcze możemy spróbować to powstrzymać — powiedział Luka widząc ją. — Czekam tylko na szczegóły twojego arcygenialnego planu... I zrobię wszystko co każesz, aby się powiódł.
Chloe zaśmiała się. Jego słowa przypomniały jej, że ostatecznie byli żałosnymi desperatami. I owszem miała wiele planów, jak można by zniszczyć ten ślub. Ale teraz wcale nie miała ochoty wprowadzać w życie żadnego z nich.
— Po prostu dobrze się bawmy — oznajmiła klepiąc go po plecach — To z pewnością zaboli ich najbardziej.
— Ale z pewnością będzie to najtrudniejszy z twoich planów do wykonania— powiedział.
— Przecież lubisz wyzwania, prawda?— zapytała.
Uśmiechnął się. Razem udali się w stronę pobliskiej kaplicy, w której miał odbywać się ślub.
Adrian nie żartował, gdy mówił, że załatwi jej miejsce w pierwszym rzędzie. Początkowo miała wiele planów, jak mogłaby wykorzystać te okoliczności do zniszczenia uroczystości. Ale teraz cieszyła się tylko, że może być tak blisko niego w tak ważnym dla niego dniu.
Luka umierał z nudów. Policzył już wszystkie kwiaty w bukiecie Marinette z dwa razy. Był artystą, zawsze uważał się za człowieka niezwykle wrażliwego, ale scena zaślubin nie wzbudzała w nim żadnych większych uczuć.
— Kto by się spodziewał, że to ty z naszej dwójki, będziesz bardziej emocjonalna— powiedział Luka podając jej chusteczkę.
Biorąc ją, podziękowała mu cicho. Uroczystość wreszcie dobiegła końca.
— Teraz czas na tę najprzyjemniejszą część— stwierdził po cichu.
Chloe bawiła się znakomicie, choć przez większość czasu jej głównym zajęciem było unikanie własnej matki, która dzięki znajomością z Gabrielem Agrestem, również była zaproszona na tę uroczystość. Zapewne wiele razy doszłoby do ich nieprzyjemnego spotkania, ale Luka zawsze był obok niej i pilnował, by nie spotkało ją nic przykrego.
CZYTASZ
Love story[Chloe x Luka ] |miraculum
FanfictionChloe i Luka różnili się w niemalże każdej kwestii. Ale jedno ich łączyło. Oboje zgadzali się, że ślub Adriena i Marinette to jedna wielka pomyłka. __________ Czyli krótkie fanfiction o tym, jak to Luka i Chloe bawili się na najbardziej wyczekiwany...