II

84 7 1
                                    


Chloe była już dojrzałą osobą, dlatego już dawno przestała nienawidzić Marinette. Co prawda, nie oznaczało to, że nagle zaczęła pałać do nią miłością. Co, to, to nie, aż tak szalona nie była. Ale wiedziała, że ona też zasługuje na szczęście.

Tylko, dlaczego do cholery musiała wybrać akurat Adriena?

Na to pytanie cały czas próbowała znaleźć odpowiedź. I gdy już zdawało się, że jest bliska rozwiązania tej niezwykłej zagadki, wpadła na niego.

Luka. Na sam jego widok zrobiło się jej słabo. Był jedyną osobą, która była świadkiem jej wszystkich największych upadków. To było wręcz niesamowite, jakie miał szczęście do oglądania jej w najgorszych momentach życia.

Ale to wszystko, to była jej wina, w końcu to przez jej głupią decyzję, na stałe zagościł w jej życiorysie.

I pomyśleć, że to wszystko zaczęło się siedem lat temu na tej cholernej łajbie, pomyślała nie mogąc znieść złośliwości losu.

Chloe naprawdę nie miała ochoty odwiedzać Juleki. Owszem była jej koleżanką z klasy, ale nie znaczyło to, że ją lubiła. Wręcz przeciwnie, Chole nienawidziła wszystkich ludzi z jej klasy. Nawet Sabriną gardziła mimo że była jedyną osobą, która się z nią zadawała. Ale Zoe też została zaproszona. Oznaczało to, że Chloe również musiała tam pójść, chociażby tylko po to, by zepsuć siostrze imprezę tym, że tam była.

Niestety, przyszła zdecydowanie za wcześnie i jej siostry jeszcze nie było. Jednak Chloe nie zamierzała marnować tego czasu. Postanowiła rozejrzeć się po statku. Nie było tam niczego interesującego. Wystrój wnętrz zupełnie nie był w jej stylu. Był okropnie kiczowaty. Nie było niczego co mogłoby zwrócić jej uwagę. Do czasu, aż otworzyła drzwi do pokoju Luki. Przez przypadek zauważyła jak chłopak zmieniał koszulkę. Uśmiechnęła się pod nosem.

Nigdy nie podobał się jej żaden chłopak oprócz Adriena. Wszyscy inni zawsze byli obleśni, zaniedbani albo zbyt biedni. Ale Luka miał w sobie to coś, co go wyróżniało. Sposób w jaki poruszał dłońmi. I ten jego ubiór – nie spodziewała się, że jakikolwiek mężczyzna może przykuć jej uwagę strojem bardziej niż Adrien. Nie były to najmodniejsze ubrania tego sezonu, ale odzwierciedlały jego charakter. Wyróżniał się w tłumie. Nie miała, jednak czasu, by się nad nim dalej zachwycać. Musiała, przecież zacząć wprowadzać swój plan.

— Szukałam toalety — oznajmiła zachowując spokojny ton, gdy zdała sobie sprawę, że chłopak również się jej przygląda.

— Tam po prawej – odparł wskazując ręką.

Uśmiechnęła się pod nosem. Tak jak się spodziewała, Luka był zbyt naiwny, by w ogóle poznać się na jej planach. Wyjęła z torebki nożyczki. Jeszcze nie wiedziała jak powinna ich użyć, ale postanowiła się zdać na własną intuicję.

Stał tuż przed nią.

— Masz przykre życie — stwierdził. — Nie lubisz tych ludzi, więc przyszłaś tu tylko po to, by psuć im zabawę.

— No, proszę jak znawca ludzkich charakterów — odparła z drwiną.

— Nie jestem aż tak mądry — odpowiedział. — Marinette mi o tym powiedziała. Patrząc po tym co trzymasz w ręce, raczej się nie myliła.

Chloe wypuściła głośno powietrze. Każda wzmianka o Marinette wywoływała w niej ogromną irytację. Czasem miała wrażenie, że wszystko w uniwersum krąży właśnie wokół Dupain-Cheng. I myśl ta wprawiała ją w ogromną irytację.

Love story[Chloe x Luka ] |miraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz