Rozdział 1

264 30 32
                                    

VALENTINA

Wydarzenia sprzed kilku miesięcy sprawiły, że stałam się zamkniętą osoba (ale umiałam się odgryźć). Straciłam chęć do życia, czy także chęć chodzenia do szkoły. Miałabym widzieć osoby które przyczyniły się do tego co się wydarzyło?
Przez które funkcjonuje cholernie źle oraz jak będzie mi ciężko funkcjonować w przyszłości z innymi ludźmi a tym bardziej z mężczyznami.

Przez to także wpadłam w nałóg palenia i kiedy tylko czuję potrzebę to idę zapalić.

Rodzice po rozmowach z moją psycholożką zdecydowali się na pomysł przeprowadzki do San Francisco z argumentem, że będę mogła zacząć „żyć na nowo" z nową kartą, i nie będę myśleć o Las Vegas i tym co się tam wydarzyło.

-Tina masz może moją ładowarkę?- do pokoju weszła moja młodsza siostra po której widziałam, że nie podobała się jej przeprowadzka ale nie okazywała tego aby mnie nie ranić.

-Powinnaś ją znaleźć w pudełku przy drzwiach.- odburknęłam siedząc na łóżku i przeglądając telefon.

-Możesz przestać gapić się w ten telefon? Odkąd to się wydarzyło ciągle w nim siedzisz...- Melody urwała zdając sobie sprawę z tego co powiedziała.

Melody znajdując w końcu ładowarkę opuściła mój pokój bez słowa.

W telefonie mam inna rzeczywistość, inne życie. W internecie życie wydaje się łatwiejsze. Nie ma tam tyle problemów, żyje się... beztrosko.
Może dlatego tyle w nim zaczęłam przesiadywać? Zaczęłam izolować się od realnego świata. Ale wiedziałam, że będę musiała to zmienić bo pojutrze zaczynam nową szkołę.

-Cześć córa, jak się spało na nowym łóżku?- uchylił drzwi tata i wszedł do środka.
Jak zawsze troskliwy tatuś musiał mi się wpieprzyć do pokoju.

-Nie mogę już nawet jednego dnia w nowym miejscu spędzić sama? - syknęłam - Jest już ze mną dobrze. Czuje się świetnie!- wykrzyczałam, odrzuciłam telefon na łóżko.

-Zrozum, że my tylko martwimy się o Ciebie.
-Martwicie- prychnęłam odwracając się do niego tyłem.

-Nie odwracaj się do mnie tyłem gdy z tobą rozmawiam.- chwycił mnie za ramię ojciec.

-Zostaw mnie.- spojrzałam na niego oczami w których była nienawiść.-I wy chcecie żebym mogła zacząć wszystko od nowa?! Traktujecie mnie tak samo jak wtedy przed pójściem na imprezę i po wróceniu z niej- wpadłam w szał. -Kurwa dajcie mi żyć na nowo! W końcu po to się przeprowadziliśmy, czyż nie?

-Valentina hamuj się ze słowami! - wypowiedziała mama wpadając do pokoju.

-To wy się hamujcie z tym jak mnie traktujecie

-Jeszcze jedno słowo i....- matka nie zdążyła dokończyć bo się jej wcięłam.

-I co? Znowu wyślecie mnie do psychiatryka? Znowu stwierdzicie że potrzebuje terapii?!!

- Co w ciebie wstąpiło!? - zaczęła dramatyzować.
-Bardzo duża szansa że diabeł - powiedziałam pod nosem.-Wyjdźcie z mojego pokoju, w tej chwili!- wydarłam się do nich gdy ręce zaczęły mi się trząść.

-Chcemy dla ciebie jak najlepiej.- usłyszałam za drzwiami słowa które wypowiedziała mama która wraz z tatą zostawiła mnie samą w pokoju.

Słysząc zamknięte drzwi pokazałam im środkowy palec.

Wkurwiało mnie, że po wydarzeniach które były już kilka miesięcy temu dalej traktowali mnie tak samo. Chcieli sprawdzać czy aby na pewno nie jest mi potrzebna terapia w psychiatryku.

From Enemies To LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz