Rozdział 3

94 14 5
                                    

VALENTINA

Nieznajoma dziewczyna podała mi chorągiewkę z napisem IGGY a ja nawet nie miałam pojęcia który to zawodnik.

Kto to do cholery jest?!

-Hej! Dałaś mi chorągiewkę, a ja jej nie chciałam.- krzyknęłam do nieznajomej dziewczyny która najwidoczniej mnie nie usłyszała przez wiwatujący tłum. - Po chuj mi jakaś chorągiewka? - przewróciłam oczami.

Próbowałam wypatrzeć dziewczynę w tłumie aby oddać jej chorągiewkę lecz spostrzegłam, że nagle wszyscy jakoś zamilkli i zaczęli szemrać między sobą o jakimś zawodniku.

-Chloe co jest?- spojrzałam na nią, ale ta się nie odezwała.

Przeniosłam wzrok na murawę i zrozumiałam co się wydarzyło. Jeden z zawodników uległ poważnemu wypadkowi.

Patrząc na Chloe zauważyłam że zaczęła się martwić, ale nie wiedziałam czemu.

Chwilowo zamarłam jak zobaczyłam przewrócony motocykl. Miałam już w głowie scenariusz jak zlatuje się tłum ludzi do rannego zawodnika po czym ogłaszają jego śmierć.
Może i byłoby to straszne, ale ja cieszyłabym się na jego miejscu, bez męczarni na tym świecie, bez stresowania się czy jest się idealnym czy stanie się jakaś krzywda czy też nie.

-Jeden z zawodników zaliczył upadek.- ogłosił prowadzący przez megafon, było słychać że zaniepokoił się sytuacją - ale chwila podnosi się i wsiada na maszynę!

Tłum ludzi zaczął od nowa wiwatować i wykrzykiwać IGGY, przyglądając się zawodnikowi który powrócił na motocykl spostrzegłam że był to nie kto inny jak pierdolony Rogres.

Ten debil, cudownie.

-IGGY! - wiwatowała Chloe a mnie zalewała krew na myśl o tym, że jest to chłopak który mnie nie lubi i śledzi mnie pod moim własnym domem a moja własna siostra mu kibicuje. Co to kurwa ma być??

-Patrz!- moja siostra wskazała palcem punkt- Ten IGGY wygrał wyścig! - krzyknęła a ja przewróciłam oczami.

-Wielkie mi halo, bo jakiś IGGY wygrał wyścig.

-Zluzuj Tina, kibicuję mu bo tylko jego znam ze wszystkich zawodników. 

Gdy tłum zaczął świętować zwycięstwo Isaac'a natknęłam się na jego spojrzenie. W jego oczach było coś niezwykłego, było widać w nim determinację i iskierkę pasji ale też było widać mała nutę delikatności której do tej pory nie widziałam.

To spojrzenie było inne... inne niż do tej pory które widziałam w jego oczach podczas naszych sprzeczek.

To nie zmieniło faktu że go nie lubiłam, myśli że jak zrobi takie oczka do mnie to raptem zapomnę o jego tekstach.

Mel zaczęła wypytywać Chloe o chłopaka który wygrał wyścig a ta postanowiła pójść do niego razem z nią.

Ja zatrzymałam się na chwile i zastanowiłam czy jest to możliwe, że ktoś tak wkurwiajacy jak Rodriguez w rzeczywistości może mieć coś więcej niż zwykłe uprzedzenia?

W moich kurwa snach.

-Wow, Isaac co to za wyścig, gratulacje!- oznajmiła Chloe i podbiegła do chłopaka się przytulić.

-Dzięki, widzę że nasza nowa koleżanka również mi kibicowała.- uśmiechnął się cwaniacko i spojrzał na chorągiewkę którą trzymałam w dłoni.

Przez całe to zamieszanie zapomniałam o chorągiewce którą dostałam od nieznajomej dziewczyny.

-Chciałbyś, trzymam tą chorągiewkę ponieważ...- nie wiedziałam co powiedzieć- ponieważ Mel mi ją dała żebym jej potrzymała.- powiedziałam pospiesznie kłamiąc i przekazałam chorągiewkę Mel.-Kibicowałam Sztormowi. - spojrzałam w kierunku zawodnika o tym przezwisku.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

From Enemies To LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz