Wybieram cię!

23 3 2
                                    

                                Pov Edgar
   Dzień jak każdy inny. Obudziłem się wczesnym rankiem, jak zwykle obudziły mnie moje koty. Promienie wschodzącego słońca subtelnie wpadały mi przez okno w moim uroczym mieszkanku i delikatnie muskało moje wyrwane ze snu powieki. Mógłbym podziwiać cudowne widoki jeszcze długo, ale moje myśli były gdzieś indziej. Na ogół nikogo nie nienawidzę, no może oprócz chłopców, bo tego nie można nazwać mężczyznami, którzy podnoszą rękę na wspaniały gatunek jakim są kobiety...... albo Niemców, no właśnie, niemieckich parszywych szczurów... Gdybym tylko miał odpowiednią osobę towarzyszącą, Berlin stał by już dawno w rozsypce. Ha ha! nawet leżał. Spojrzałem natychmiast w mój śliczny notatniczek, do którego już uczepiła się moja kotka i spostrzegłem się, że dziś idę nauczać apetyczną młodzież.

                           Pov Gracjan
     Przyszedłem do szkoły trochę wcześniej niż zwykle, musiałem oczywiście poukładać mój zestaw kolorowych długopisów, bo te debile pewnie je porozwalały. Nie myliłem się. Po chwili usłyszałem znajomy śmiech "ha ha", spojrzałem w stronę drzwi pokoju nauczycielskiego, w którym oprócz mnie znajdowały się jeszcze dwie inne osoby. W drzwiach pojawił się mój anioł, mój wzór. Z daleka było widać że musiał spożywać serek homogenizowany gdyż miał nim ubrudzone wąsy.
-Witaj piękny- Odezwał się...DO MNIE! czy to sen? jak tak to mnie nie budźcie... Podniosłem wzrok znad kartkówek moich debilnych uczniów, na których kreśliłem kolorowe jedynki i spojrzałem głęboko w oczy wąsatej twarzy, która była niezwykle blisko mojej. Czułem jego ciepły oddech na swoim czole. Chciałem powiedzieć, że mógłbym zbierać z nim kamienie do końca życia, ale wyrwało mi sie tylko...
-tak mam słuchawkę w uchu.. I co?!
-Słuchawke to ja mam pod prysznicem piękny haha, muszę sprawdzić w moim mózgu zewnętrznym o co ci chodzi.
-Co masz na myśli?
-W internacie! haha!
Patrzyłem jak wyciągnął telefon z kieszeni swoich garniturowych spodni i próbował podpiąć do niego pendrive'a.
-Pan wybaczy, ale salamandra nawet by wiedziała, że do telefonu nie da się podpiąć pendrive'a...
-Salamandra, brzmi tak niemiecko!!!
Czyżby Edgar też nienawidził Niemców? Głupie pytanie, toć przeczytałem jego każdą genialna książkę!
-Tak debilnie...
Sroga twarz wąsacza nagle przemienila się i pojawił sie na niej szeroki uśmiech.
-Piękny... wybieram cię!
Spojrzałem, bo niedowierzałem co właśnie powiedział.
-Wybieram cię na kompana w podróży do Berlina!
To najromantyczniejsza rzecz jaką kiedykolwiek usłyszałem, nasze twarze utkwiły jakieś 15 cm od siebie, gdy nagle do pokoju weszła Marzena i rzekła
-Tutaj to się jakaś patologia tworzy
Jednak nie wzruszyło mnie to. Wąsacz odsunął się odemnie i wręczył mi kartkę na której były godzina i miejsce spotkania w sprawie Berlina. Uradowany wróciłem do oblewania kartkówek moich uczniów kolorami tęczy.

                               Pov Edgar
  Wyszedłszy z pokoju nauczycielskiego, spostrzegłem się, że nadal mam na wąsach moje śniadanie - jak zwykle - mrukłem pod nosem. Szedłem przez korytarz i już rzucił mi się ten młody anglista, jak mu tam, Paweł. Toć on owiera drzwi do sali, w której mam mieć lekcje z moją apetyczną młodzieżą!
-Halo halo piękny- rzuciłem z daleka, by zasiać strach w moim przeciwniku.
-Tak słucham? - odpowiedział mi i wykrzywił usta w dziwny, sarkastyczny uśmiech.
-Toć ja tu wykłady o życiu młodemu pokoleniu miałem udzielać teraz!-
-Raczej nie wydaje mi się -
Ten młody anglista to sobie chyba myśli, że może sobie pogrywać z sędziwym panem, pewnie nie wie nawet w którym roku napisano Rotę, skandal!!! Jeszcze śmie odpowiadać w sposób niezwykle sarkastyczny!
-Pan tu ma?- spytalem już nieco podirytowany zachowaniem jegomościa.
-No to chyba logiczne, p r a w da ?!- i znowu uśmiechnął się w ten sposób, tak patrzył z pogardą. Planowałem już w głowie jak z moimi znajomymi namierzymy jego dom, ale moje rozważania przerwał wysoki głosik zza moich pleców. Odwróciłem się powoli, oczywiście tak by moja postawa budziła szerokorozumiamy respekt. Moim oczom ukazał się Gracjan, a w jego oczach jeszcze żar młodości. Ach ci młodzi.
-Rozumiem że nie możesz się doczekać podróży do berlina piękny-
-A w Berlinie są salamandry?- Spojrzałem na niego tylko moim poważnym wzrokiem, ale byłem zbyt zajęty planowaniem mojego pedagogicznego terroru na luźniej młodzieży. Dziś lekcja dla kobiet, wietrznych istot, puchów marnych, jak poradzić sobie z mężem, który je okłada.

                          Pov Paweł
Przyznam, że Edgar zdołał wybić mnie z rytmu swoją dziwną zaczepką, przecież to logiczne, że ja mam tu lekcje, to moja sala. Szybko puściłem to w niepamięć i spostrzegłem jak z prawej strony nadciąga grupa pierwszoklasistów, z którą to niestety mam przyjemność pracować dziś dwie godziny z rzędu, no nic. Wszedłem do klasy, usiadłem i zacząłem sprawdzać listę obecności. Zadałem pytanie kontrolne, oczywiście, czy nie byli może kiedyś w Anglii. W odpowiedzi zapadła cisza na sali, no prawie, bo dwie osobistości z ławki na przeciwko zaczęły się wręcz dusić ze śmiechu. Nie rozumiem co ich tak rozbawiło, normalne pytanie. Zmierzyłem ich tylko moim zimnym wzrokiem i wróciłem do rytmu sprzed spotkania z Edgarem.
     Po tych niezwykle długich dwóch godzinach pożegnałem grupę niesłychanych ignorantów. Spojrzałem na zegarek, który de facto dostałem od męża, z którym to byłem umówiony dzisiaj w Shrek Pizzy w Londynie. Natychmiast popędziłem na przystanek autobusowy, skąd dostanę się na lotnisko. Przyspieszyłem kroku i wtedy wpadłem na jakiegoś na oko 30 letniego hiszpana.
-hola amigo
No nie, hiszpan rzeczywiście. Na szczęście tyle podróżuje że coś niecoś potrafie po hiszpańsku.
-lo siento por eso mi amigo - szybko odparłem co oznaczało że go przepraszam, nagle zobaczyłem z oddali...

Londyn Bez Ciebie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz