Rozdział 1

70 7 3
                                    

Ziewnęłam i przekręciłam się na drugi bok. Tej nocy nie zasne. Burza z każdą chwila jest głośniejsza. Wyciagam z pod poduszki telefon i sprawdzam godzinę. 2:30. Westchełam i ruszyłam do kuchni zrobić kawę. Gdy zalałam kawe do końca zabrałam ją i ruszyłam do salonu by choć trochę się uspokoić. Włączyłam telewizor który dziwnym cudem się nie zacinał przez burze i ogladałam jakiś durny serial, gdy nagle przerwał mi dźwięk telefonu. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam:
-halo?
-śpisz?-zapytała osoba po drugiej stronie i już wiedzialam, że to Michael. Michael to mój przyjaciel.
-Jest burza a do tego jestem sama w domu. Jak myślisz dałabym radę zasnąć? -spytałam śmiejąc się lekko.
-Mogę przyjechać? -spytał nie odpowiadając na moje pytanie.
-Michael? Przecież zawsze możesz.
-Będę za 20 minut. - ogłosił i się rozłączył.
Odłożyłam telefon i ruszyłam do kuchni po dwa piwa i coś do zjedzenia. Michael wydawał się dziwny. Co się mogło stać? W przemyśleniach przerwał mi dźwięk mikrofalówki którą przednio włączyłam robiąc popcorn. Zaniosłam wszystko do pokoju i sama położyłam się na kanapie.
Po jakimś czasie usłyszałam przekrecanie kluczyka w zamku. Chłopak od zawsze miał klucze do mojego domu, nawet wtedy gdy mieszkaliśmy z ojcem.
-Lilly! Gdzie jesteś?
- W salonie!
Gdy tylko go zobaczyłam od razu podeszłam do niego i spytałam:
- Michael co się stało?!- chłopak był caly zaryczany.
- On tutaj przyjedzie..i..-wybuchnął głośnym płaczem, podeszłam i go przytuliłam a następnie skierowałam nas do salonu gdzie włączyłam wieże z ktorej zaczęła lecieć jakaś smętna melodia i z powrotem podeszłam do chłopaka wręczając mu piwo i siadając obok.
-Michael, o co chodzi? - spytałam zmartwiona. Chcialam wiedzieć co się stało z moim przyjacielem i jakoś Mu pomóc.
- Może zacznę od początku-odezwał się, wytarł łzy spływające mu z policzków i zaczął- Nasze mamy zawsze się przyjaźniły więc było wiadome że przyjeżdżałaś do mnie i razem się bawiliśmy, nie do końca to pamiętam bo sam byłem mały ale opwiadania mamy i zdjęcia mówią za siebie. Razem z nami kolegował się chłopak o imieniu Luke ale przez alkoholizm Twojego taty nie przyjeżdżałaś do mnie za często więc się nie przyjaźniliście. Przez całą gimnazjum i pierwszy rok w liceum on i ja byliśmy... Jak by to powiedzieć.. Bardzo lubiani. W pierwszej liceum byliśmy u mnie, ponieważ była imreza z okazji moich urodzin. Gdy wszedłem do mojego pokoju po więcej piwa które tam zostawiłem zastałem Emilly i go jak się bzykali! Rozumiesz?! Przeleciał moją dziewczynę. Rzuciłem się na niego z pięściami a gdy po jakimś czasie chłopacy mnie od niego odciągneli zacząłem krzyczeć na nią że jest nic nie wartą szmata. Wtedy Luke zagroził Mi że kiedykolwiek mnie spotka to dostane za to, że go pobiłem. Po dwóch tygodniach przybiegła do mnie moja młodsza siostra cała zaryczana żaląc sie, że jakis facet pociągnął ją w krzaki i zgwałcił a do tego miała mi przekazać, że to jeszcze nie koniec! Mama o wszystkim się dowiedziała i jak najszybciej chciała się przeprowadzić. Od tamtego czasu go nie spotkałem. Wczoraj na treningach usłyszałem jak chlopacy mówili, że przyjdzie do szkoły nowy uczeń.. t..to Luke...Luke Hemmings. To ten sam chuj, kurwa jak ja zobaczę jego morde to się na niego rzucę.. Lilly co ja mam zrobić?!
-Michael. Dlaczego Mi wcześniej tego nie powiedziałeś?-spytałam z wyraźnym zaskoczeniem w głosie.
- Miałaś wtedy tyle problemów. Twój ojciec pił, Ty siedziałaś zamknięta u góry w swoim pokoju, Twoja matka zarabiała a Twój brat się wyprowadzał. Miałem Ciebie dobijać?
- Kurde! Ty debilu! Miałeś mówić. Jest coś czego jeszcze nie wiem?
- tak
-tak?-spytałam zdziwiona.
-Nie!
-Dobra. Poczekam. I tak Mi powiesz. Słuchaj, jeżeli nawet ten cały Luke nic Tobie nie zrobi przy wszystkich więc zawsze będziesz na widoku a nic się Tobie nie stanie-odpowiedziałam i upiłam łyka z puszki.
-Nie... Lilly to nie tak. Za jakiś czas Tobie powiem ale teraz... Teraz nie. Po prostu wiem, że to nie wypali.
-On chce wyrządzić Tobie krzywdę. Chce Cię zniszczyć i Twoich bliskich. Nie ujdzie Mu to na sucho. Jeżeli będzie chciał coś zrobić najpierw natrafi na mnie- powiedziałam i ukazałam swoje ręce w górze i wskazałam na miejsce gdzie powinny być"bicki" i się uśmiechnęłam.
-No to jesteś Moim ochroniarzem- wyszczerzył się Michael.
Po rozmowie zaczęliśmy oglądać film "wejście smoka", który zawsze nam poprawiał humor. Po skończeniu i długiej namowie Michael został u mnie na noc. Zmęczeni zasnęliśmy na cholernie niewygodnej kanapie.
********
Obudził mnie straszny ból w szyi, otworzyłam oczy i pierwsze co zrobiłam to ujrzałam Michaela rozłożonego na całej kanapie, głowę miał na moich kolanach a jego nogi bezwładnie opadały w dół. Wstałam przykryłam go a sama ruszyłam do kuchni przyrządzić śniadanie. Wyjęłam patelnie, pokroiłm cebulę wrzuciłam do miski w której były już rozbite jajka a następnie wszystko wrzuciłam na rozgrzaną patelnie. Gdy już kończyłam, usłyszałam skrzypnięcie podłogi odwróciłam się a w przejściu stał Michael.
-Wyspała się księżniczka?-spytałam.
-Pewnie. A książę się wyspał?-spytał z uśmiechem chłopaka i obydwóch wybuchnęliśmy śmiechem. Wrócił Michael, ten pogodny, zawsze pocieszający popieprzony ale mój przyjaciel.
- Wyspałeś się? Naprawdę? Ja jakoś nie. Coś wielkiego i pustego leżało na moich kolanach!-wykrzyknęłam i wyrzuciłam ręce w powietrzu.
- Oj nie przesadzaj. Mam coś w tej głowie-wydął usta a ja nałożyłam nam jajecznicę, zrobiłam szybko kawę i ruszyliśmy do salonu włączając telewizor.
- To jak? Jutro już poniedziałek. Ten cały Luke bedzie?-spytałam.
-Szczerze? Mam nadzieję, że ktoś go potrąci po drodze. A jeżeli on coś Tobie zrobi?-spojrzał na mnie odkładając jajecznice.
-Jedz bo ostygnie a takie jedzenie przygotowane przezemnie zdarza się nie dosyć często!-powiedziałam i Michael zaczął się śmiać.
- I z czego się śmiejesz?-szturchnęłam go.- A wracając do tematu, nic mi nie zrobi. Może nawet nie będzie wiedział że Ty to Ty?
-Rozpozna mnie. A jeśli nie to będzie łatwiej, rzuce się na niego a on dopiero po chwili zrozumie rozwój sytuacji.
- Tylko nie przesadzaj. Nie chcę Cię odwiedzać w kozie albo na komisariacie.
- Tak tak.
- Michael, ja nie żartuje. Wymyślę coś jeszcze.
- Nie myśl tyle,Twój mózg nie jest w tym dobry. - popukał mnie w głowę.
-Michael! Jedz bo się wkurze zaraz.- pogroziłam Mu palcem.
- Tak jest.- powiedział i zaczął pożerać jajecznice.
-Mam po Ciebie jutro przyjechać do szkoły?-spytałam.
- Nie. Ashton wrócił i mnie podwiezie.
- Mogę pospać dłużej, dzięki Ci Ashton!-wykrzyknęłam.
-Aj nie marudź. Uwielbiałaś po mnie przyjeżdżać.
- Kochałam. A teraz nie bede. Ehh co za pech, moje serce krwawi- teatralnie położyłam rękę na sercu.
- Weź Mi tutaj nie udawaj.- naburmuszył się chlopak-Mogę wziąć prysznic?
- Nie.
- Ok. Idę się wykąpać. -powiedzial wyjął ręcznik z szafy i ruszył do góry.
- 10 dolarów za metr kwadratowy- krzyknęłam.
- Tak tak- zaśmiał się chłopak.
Gdy chłopak się umył chwile pogadaliśmy i wyszedł do domu a ja w tym czasie sama poszłam się umyć.

Paranoje || L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz