- Michael! Debilu patentowany! - krzyczałam do Michael'a opierającego się o maskę samochodu Ashtona stojącego na parkingu szkoły.
-Kurwa Mike bo Ci jaja pourywam jeśli zaraz się nie odwrócisz.-Ashton się tylko patrzał i nic nie mówił. - Ashton, jeżeli zaraz Mu nie powiesz, że drę się jak głupia by się odwrócił to sam gnoju oberwiesz!- chłopak tylko się uśmiechnął i spojrzał na Mike'a. O nie! Tak nie będzie. Z wolnego marszu przemieniłam w szybki bieg i po chwili znajdowałam się w pobliżu ich. Rzuciłam się na Mike'a oplatając nogi na jego biodrach a ręce na szyi a mu spadły małe słuchaweczki z uszu.
-Kurwa Lilly!-krzyknął Ash- Moje słuchawki-uklęknął i podniósł z ziemi słuchawki.
- Stary, gdybyś od razu walnął Mikowi w głowę by się na mnie spojrzał nie byłoby tego.
- Kobieta ma zawsze racje.-potwierdził Mike szczerząc się.
- Oh Panie idealny zamknij swoją idealną buźkę-powiedział Ashton szczerząc się.
-Gdybym Cię nie znał to bym pomyślał, że jesteś gejem.-zaśmiał się Mike a Ashtonowi mina zrzedła. No tak. Mike nie mieszka tutaj za długo a więc nie wie, że jest on naprawdę gejem,szczerze mówiąc to ja i jego matka tylko wiemy.
- Nooo. To słuchaj Mike. Mam plan.- szybko chciałam zmienić temat.
- Boje się ale okej.
- Muszę jakoś, nie wiem jeszcze jak, zaprzyjaźnić się z nim a następnie zadźgać go nożem w jakimś zaułku!- wykrzyknęłam a Mike przetarł ręką głowę.
- wiedziałem, że nic mądrego nie powiesz.- zaśmiał się Mike.
- I tak mnie uwielbiasz.-prychnęłam i ruszyliśmy pod klasę.
- Dzisiaj przychodzi ten nowy chłopak! David chodził z nim do szkoły, podobno jest bogiem seksu, każda dziewczyna na niego leci! A faceci latają za nim bo ma niesamowite relacje z dilerami, wygrywa zawsze w nielegalnych wyścigach! Będzie mój- powiedziała radośnie barbie.
- co?-spojrzałam na Mika zdziwiona.
- Nie wiem czy się zmienił.
- Dlaczego tego Mi nie powiedziałeś?
- Zapomniałem?
- Dobra nieważne. Chodźmy coś zjeść bo jestem głodna.
- Ty zawsze jesteś głodna.-powiedział Ash.
- Cicho bądź. 10 minut drogi stąd otworzyli nowy nową knajpę z naleśnikami chodźmy tam.-powiedziałam uradowana.
Gdy wchodziliśmy do środka poczuliśmy zapach naleśników, usiedliśmy w rogu a po chwili zamówiliśmy naleśniki.
- Dwa naleśniki z twarogiem i sosem truskawkowym dla pana-podała Ash'owi danie
- 3 naleśniki z cukrem dla Pana- podała Mike'owi.- oraz 3 naleśniki z twarogiem i sosem czekoladowym oraz 2 z cukrem dla Pani.- podała jedzenie i dopowiedziała- zaraz przyniosę picie.
- Nie jesz dużo? Zamówiłaś więcej niż ja i Mike razem. - wyrzucił ręce w górę Mike.
- Przepraszam bardzo ale to wy po prostu za mało zamówiliście. - wyszczerzyłam się do nich.
- Czekolada dla Pani, herbata miętowa dla pana i Cola dla Pana.
- Ty za dużo czekolady jesz. - powiedział Mike.- widać to już z dala- wtrącił się Ashton i dźgnął mnie palcem w brzuch.
- Ha ha bardzo śmieszne.- Naburmuszyłam się.
- To jaki jest plan? - spytał Mike.
- Będziemy improwizować. - przyznałam.
- Ciekawe jak to wszystko się potoczy. - mówił w zamyśleniu Mike.
Gdy zjedliśmy zapłaciliśmy i ruszyliśmy w stronę szkoły.
- Mamy teraz w-f. Lilly zmyjmy się z lekcji.- zajęczał Ashton.
- Kurde nie marudź, ja mam teraz edukacje seksualną a nasz kochany profesor będzie uczył jak nakłada się prezerwatywę na banana.
- Ucz się młoda. - objął mnie Mike.
-Kurde zamknij się lepiej i idź się przebrać, zaraz dzwonek i wyjdą z klasy a jak nas matematyczka zobaczy to Już nie będzie tak miło.-naburmuszyłam się.
- miłej lekcji.- mruknął Mike i potem oni ruszyli do szatni a ja pod salę. Przeszłam przez schody i gdy chciałam przejść przez zakręt to coś mnie popchnęło a ja potknęłam się o swoje nogi i wylądowałam na tyłku.
- Kurwa kto to?!-wysyczałam przez zęby wstając.
-Uważaj gdzie chodzisz dziecino.-podniosłam wzrok a przede mną stał chłopak z blond włosami i kolczykiem w wardze. Urg brzydal.
- Ty uważaj gnoju jak leziesz.. A z resztą nieważne-i ruszyłam dalej pod klasę.
- Lilly, Lilly- usłyszałam głos Molly, dobra z niej kumpela - wiesz na kogo wpadłaś?! Na tego nowego kolesia! Podobno niezła z niego sztuka-wypisnęła.
- On? Niezła sztuka? Tak, a ja jestem szefową wieszaków w kosmosie i zaraz przyleci po mnie mój sługa który zabierze mnie na delegacje na księżycu. - powiedziałam.
-Bardzo śmieszne.-powiedziała z sarkazmem.-Chodźmy lepiej pod salę.
Po pięciu minutach zabrzmiał dzwonek a my weszliśmy do klasy a ja usiadłam w ostatniej ławce pod oknem. Gdy już każdy usiadł, do sali wszedł nauczyciel.
- Dzień dobry, od dzisiaj do waszej klasy dołącza nowy uczeń, proszę wejdź.
Do klasy wszedł chłopak z blond czupryną. Nie, nie, nie. Tylko nie ten cymbał.
- Witajcie wszyscy nazywam się Luke i mam nadzieję, że będziemy się dogadywać.- uśmiechnął się i oddał głos nauczycielowi.
-To teraz usiądź.
Luke gdy spojrzał na wolne miejsce obok mnie uśmiechnął się i ruszył w moją stronę.
- Możesz wziąć swoją torbę z krzesła?-spytał.
-Nie.-odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc.
-Lilly! Przypominam, że robicie dzisiaj lekcje w parach a Ty nie masz partnera.-oburzył się nauczyciel.
-Tak, tak, już chwila.- westchnęłam i ściągnęłam swoją torbę. Luke usiadł obok a nauczyciel zaczął prowadzić lekcje. Po jakimś czasie zaczął kłaść na ławce po paczce prezerwatyw i bananu, spojrzałam na Luka a on się znowu uśmiechał ale tym razem złowieszczo i teraz do mnie doszło.
- Panie psorze,mogę zmienić partnera?!- wykrzyknęłam wstając.
-Lilly chyba oszalałaś! Nie ma takiej możliwości.
Usiadłam oburzona, wyciągnęłam telefon i napisałam do Mike'a.
Ja: Michaellll nie zgadniesz.
Michael: Kurde mówisz moje pełne imię. Mów ale szybko. Zaraz wchodzimy na boisko.
Ja: Luke. Ja. Banan. Teraz. Ratuj!!!
Michael: Tego to się nie spodziewałem. Wytrzymasz tylko niech nie pęknie prezerwatywa :)
Ja: Wiedziałam, że do Ciebie nie można napisać.
Michael: Wynagrodzę to. Miało być śmieszne. Teraz idę.
Schowałam telefon i w tym samym czasie nauczyciel zabrał głos.
- Dzisiaj, jak już widzicie sami, będziecie nakładać kondom na banana. Macie do dyspozycji całą paczkę.
- Słuchaj,dopiero kiedy nauczyciel będzie przechodzić obok nas, pokażemy mu, tak to nie masz się do mnie odzywać ani nic, jasne?- uśmiechnęłam się do niego jak najmilej. On za to nic nie odpowiedział i wpatrywał się w nauczyciela. Łatwo poszło.- Co Ty na to byś dzisiaj przyszła na imprezę do mnie na 19?- spojrzał na mnie.
- Co?
- Robię dzisiaj imprezę, przychodzi cała szkoła. Przyjdź też.
-Nie, dzięki. - odpowiedziałam beznamiętnie.
- Przepraszam was bardzo ale to lekcja a nie przerwa, moglibyście chociaż udawać, że coś robicie?- Powiedział nauczyciel.
Westchnęłam i otworzyłam paczkę a następnie chciałam założyć prezerwatywę na banana ale paznokciem zahaczyłam i rozwaliłam go.
- Lilly, przykro mi. - powiedział nauczyciel i poszedł dalej. Luke coś jeszcze mówił ale ja go nie słuchałam i czekałam na dzwonek. Po jakiś 15 minutach patrzenia przez okno nadszedł zbawienny dzwonek. Wreszcie!
Wyszłam z klasy i skierowałam się na plac do chłopaków. Czekali już przed bramą.
- Co miał znaczyć ten sms?-spytał Mike. Ruszyliśmy w stronę domu,
- To, że dzisiaj na lekcji przywitał nas nowy uczeń, usiadł ze mną w ławce i w parach trzeba było nałożyć prezerwatywę na banana a ja zahaczyłam paznokciami i się rozwaliło.
- O nie, Lilly jesteś jeszcze za młoda!-złapał się teatralnie za serce Ashton.
- Oh zamknij się. - walnęłam go w ramię. - A w dodatku zaprosił mnie dzisiaj na imprezę.
- Jaką imprezę? - spytali obydwaj.
- Jego. Dzisiaj. Odmówiłam oczywiście.
Mike chwile był zamyślony a po chwili powiedział:
- Idziemy.
- Co?! - Spytałam.
- Słuchaj pójdziemy zrobimy Ciebie na bóstwo musisz jakoś zdobyć jego zaufanie.
- Mike nie wiem czy to dobry pomysł.
- On mówi dobrze, poza tym nie byliśmy dawno na imprezie. - powiedział Ashton.
- Dobra. To spotkajmy się u mnie o 17.
- okej to cześć. - Michael i Ashton ruszyli do samochodu a ja pojechałam swoim do domu.******
O 16:30 ruszyłam się umyć, gdy wybiła 17 chłopaki wparowali do domu.
- Ja idę przyszykować jej ubranie a Ty Ash zajmiesz się jej włosami. - krzyknął Mike i ruszył do góry a ja stałam w kuchni robiąc kakao.
Po zrobieniu ich ruszyłam z Ashtonem na górę do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi a cała podłoga leżała w ubraniach a na kanapie czarna sukienka z szpilkami.
- Ubierz to a za chwilę zajmiemy się włosami.
- Kurwa Mike jaki tutaj bałagan! - wykrzyknęłam. Ruszyłam po sukienkę a następnie zamknęłam się w łazience aby się przebrać. Sukienka idealnie sięgała mi przed kolana i idealnie podkreślała wszystkie moje atuty. Przejrzałam się jeszcze w lustrze i weszłam do pokoju.
- Zabierz jej lustro, chcę by zobaczyła jak będzie wszystko gotowe.
Mike schował lustro a Ash zaczął majstrować coś przy moich włosach a następnie przy twarzy. Po 50 minutach Michael położył lustro powrotem a mnie wmurowało. Moje brązowe włosy zawsze w nieładzie, teraz proste sięgały prawie pasa a końcówki były lokowanie, makijaż nie był za mocny ale uwydatniał moje kości policzkowe.
- Wow gdzie się podziała nasza Lilly? - powiedział z niedowierzaniem Mike.
- Ashton jesteś cudowny. - zawiesiłam Mu się na ramię.
- tak wiem wiem a teraz ruszajmy.
Wsiedliśmy do samochodu i po 40 minutach naszych wygłupów w samochodzie dotarliśmy na miejsce.
Wysiadłam z samchodu i stanęłam przed, pewnie jego domem.
- O cholera, zapowiada się długa noc. - powiedziałam.
- Spokojnie będzie fajnie. - powiedział Ash i przekroczyliśmy próg jego domu.