Witam was drodzy czytelnicy, bez względu na to który raz to czytacie. Jestem Madison Kate Potter. Siostra bliźniaczka Jamesa Pottera, córka Euphemi i Fleamonta Potterów. Mam 11 lat i umiejętność wyplątywania się z kłopotów, które mam poprzez robienie żartów. Mogłabym rozwodzić się dużo dłużej ale nie będę was zanudzać i przejdę od razu do konkretów.
Tego ranka obudziłam się dość wcześnie, bo około siódmej rano. Dzisiaj razem z bratem mieliśmy jechać do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, czyli po prostu do Hogwartu. Szybko wstałam. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Mama już stała przy kuchni.
-Dzień dobry córciu. Jak ci się spało?
-Dobrze. James jeszcze nie wstał?
-Jak prawdopodobnie widzisz, jeszcze nie. Mogłabyś pójść go obudzić?
-Jasne.-wycofałam się z powrotem na schody.
-Tylko nie zbyt gwałtownie!-krzyknęła jeszcze za mną mama. Tylko się roześmiałam, wbiegając po schodach.
Pobiegłam do pokoju Jamesa, który znajdował się na przeciwko mojego. Mieliśmy osobne pokoje, ponieważ ciągle robiliśmy sobie głupie żarty.
Co prawda rozdzielenie nas nie pomogło. Dalej robiliśmy sobie nawzajem żarty. Tylko teraz rzadziej. Powstrzymywała nas skrzypiąca podłoga.
Tym razem postanowiłam obudzić Jamesa bez użycia wody, podręcznika do transmutacji, kubka karmelu lub innej dziwnej rzeczy, która z pewnością nie służyła do budzenia rodzeństwa.
Z rozmachem otworzyłam drzwi do pokoju brata. Podeszłam do łóżka brata.
-Jeszcze pięć minut Madison...- wymamrotał chłopak.
-Teraz.-powiedziałam-Nie pamiętasz że dzisiaj jedziemy do Hogwartu?
-Pamiętam, ale to nie znaczy, że musimy wstawać o świcie.-mruknął James siadając na łóżku.
-Słońce wstało jakieś dwie godziny temu. Jest 7:19. Wschód był około godziny piątej.
-A ty jak zawsze.
Przewróciłam oczami.
-Radziłabym ci wstać. Bo ty się jeszcze musisz spakować-mówiąc to wskazałam na stertę rzeczy leżących pod oknem. Brat tylko pokazał mi język.
Zbiegłam z powrotem na parter.
-Mam nadzieję, że James jeszcze żyje?-zapytała mama, stawiając owsiankę na stole.-Siadaj.
Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Po chwili na dół zeszli tata i James. Teraz jedliśmy wszyscy razem śniadanie.
-Jesteście już spakowani?-zapytał tata.
-Ja tak.-mruknęła.
-Ja jeszcze nie.-powiedział James.
-Radzę się pośpieszyć. Za jakieś 2 i pół godziny musicie być na dworcu. Lepiej żebyście się nie spóźnili.
~•~•~
Staliśmy z Jamesem i rodzicami na peronie 9 i 3/4 dworca King S Cross. Żegnaliśmy się jeszcze z rodzicami.
-...Bądźcie grzeczni, dobrze się uczcie i nie roznieście szkoły w proch i pył.-powiedziała mama przytulając nas jeszcze raz.
-Dobrze mamo.-powiedzieliśmy z Jamesem jednocześnie, wiedząc, że zapewne i tak nie dotrzymamy tej obietnicy. Za bardzo lubiliśmy robić kawały.
Wsiedliśmy do pociągu, a rodzice podali nam kufry.
-Chodźmy znaleźć jakieś wolne miejsca za nim wszystkie zajmą.-pociągnęłam brata za sobą.
Wkrótce znaleźliśmy jakiś w miarę wolny przedział. Siedział w nim tylko jakichś trzech chłopaków.
Pierwszy był dość blady i wysoki. Miał szare oczy i przydługie włosy. Drugi miał twarz poznaczoną bliznami, orzechowe oczy i miodowe włosy. Trzeci był blondynem o rozwodnionych niebieskich oczach.
-Możemy się dosiąść? Większość przedziałów jest już pozajmowana.-zapytałam.
-Jasne.-odpowiedzieli chórem.
Razem z Jamesem zajęliśmy miejsca w przedziale.
-Syriusz Black.-przedstawił się pierwszy chłopak.
-Remus Lupin.-przedstawił się drugi.
-Peter Pettigrew.-przedstawił się trzeci.
-Madison Potter, a to jest mój brat James Potter.
-Jak myślicie do którego domu traficie?-zagadnął Syriusz.
-Do Gryffindoru albo Ravenclawu.-mruknęłam.
-Ja pewnie też.-powiedział Remus.
-Gryffindor.-powiedział James z bananem na twarzy.
-Ja nie wiem-wymamrotał Peter.
-Rodzice chcą żebym był w Slytherinie, ale prawdę mówiąc ja wolałbym być w Gryffindorze.
Reszta podróży minęła nam na rozmowach i planowaniu powitalnego żartu.
CZYTASZ
Madison Potter i Era Huncwotów
FanfictionWitam was drodzy czytelnicy, bez względu na to który raz to czytacie. Jestem Madison Kate Potter. Siostra bliźniaczka Jamesa Pottera, córka Euphemi i Fleamonta Potterów. Mam 11 lat i umiejętność wyplątywania się z kłopotów, które mam poprzez robieni...