6. Karton soku pomarańczowego

39 12 2
                                    

Marika była z początku zaskoczona, że ja i Mateo się znamy, ale szybko przetworzyła ten fakt. Po chwili, kiedy przekonałem ją, że faktycznie jestem w stanie wyjść z łóżka siedzieliśmy już we trójkę w salonie razem podjadając chipsy i pijąc gazowane napoje, które Marika i jej kuzyn, Mateo, przynieśli z domu dziewczyny.

— Zawsze trzymałam je w pufie w salonie, tak na czarną godzinę — powiedziała Marika. — Nie sądziłam, że będzie ona aż tak czarna. Przepraszam, że tylko tyle mogę ci zaproponować, ale kuchnia jest cała rozpieprzona w drobny mak.

— I tak jest dobrze, umierałem z głodu — odpowiedziałem.

I z bólu od mojej rany. I ze zmęczenia. I z płaczu, i z rozpaczy.

— Trzeba będzie sprawdzić w jakim stanie są pobliskie sklepy — dodałem po chwili.

— Tak, to też jest istotne — przyznała Marika. Spokojnie zaczesała czarne pasemko za ucho, po czym kontynuowała: — Ale proponuję poczekać z tym do rana.

Odruchowo spojrzałem w stronę okna, w którym jedna szyba była wybita i z którego na cały salon padało ciepłe złociste światło.

— A teraz która jest godzina..? — odpowiedziałem pod nosem.

— Osiemnasta. Spałeś cały dzień — odparła Mari.

— Żartujesz chyba?! — aż podskoczyłem.

— Haha, kiedy słońce bez przerwy zachodzi, traci się poczucie czasu, co? Miałeś zegarek, ale trochę się stłukł, pewnie wtedy na schodach.

Spuściłem głowę.

— Działa? — spytałem ostrożnie.

Marika pokręciła głową.

— Przykro mi — powiedziała.

Zacisnąłem dłoń na lewym nadgarstku, w miejscu, gdzie zwykle nosiłem zegarek. Spałem dzień, tak? W takim razie to dziś Edgar miałby urodziny.

— Zanim zaczniemy "zwiedzanie" chciałabym zweryfikować, co wiemy — wyjaśniła Marika. — Zacznijmy od oczywistych rzeczy: słońce nie zachodzi i ludzie umierają.

Dorośli umierają — podkreśliłem. — W końcu, nam nic się nie stało, ten zjeb Max też żyje...

— Max? — Mari była zdezorientowana. — Zjeb?

— Z drugiej strony, dzieci również nie widziałem — kontynuowałem. — A Edgar miał niecałe osiemnaście lat... Może ta, nazwijmy to, choroba nie dotyka ludzi w konkretnie naszym wieku? Zastanawia mnie, czy gdy dorośniemy, to też umrzemy...

— Niedługo się przekonamy! — Mari poklepała Mateo po plecach.

— Hej! Mam jeszcze cały rok życia! — oburzył się chłopak. — To żadne niedługo! Ale still, nie chcę być królikiem doświadczalnym.

— Powinniśmy określić źródło tego — stwierdziłem.

— Albo przynajmniej zasięg — dodała Marika. — Nigdy nie słyszałam o chorobie, która powoduje rzyganie krwią i zabija tylko dorosłych. Ale nie słyszałam też o zatrzymaniu pory dnia. Tak jakby Słońce się zatrzymało w chwili, gdy zachodzi... Zaraz, zaraz! Też to zauważyliście?!

Posłaliśmy jej pytające spojrzenia.

— Tu jest błąd! Tak jakby Słońce się zatrzymało  — Marika powtórzyła swoje słowa. — Przecież to Ziemia krąży wokół Słońca, które się nie rusza. A skoro zatrzymała się pora dnia, to znaczy, że jakimś dziwnym cudem Ziemia przestała się kręcić wokół własnej osi.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 11, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Przedświt - remake "Koniec Jest Tylko Nowym Początkiem"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz