2. Phuket and Ko Phi Phi

248 33 14
                                    

— Ale Panie Kim

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Ale Panie Kim... —  poprosił delikatnie starszy mężczyzna, który pod wzrokiem swojego przełożonego czuł, że zaraz nogi odmówią mu posłuszeństwa. 

To było dość niewiarygodne, by jakikolwiek człowiek swoją postawą, charyzmą i pewnością siebie był w stanie doprowadzić innych do takiego stanu.  A jednak.

— W tej sytuacji nie ma żadnego "ale". —  warknął trzydziestolatek, próbując rozprostować nogę, co skończyło się niepowodzeniem i jękiem bólu. Mimo to zatuszował jakiekolwiek emocje, by dalej podtrzymywać swoją wersję wydarzeń. 

Przecież jako właściciel i szef wszystkich osób zebranych w fundacji nie mógł pozwolić sobie na chwilę słabości, a tym bardziej nie przez małego siniaka na udzie. 

No może nie takiego małego... 

—  Panie Kim, ależ ta sytuacja naprawdę wymaga interwencji lekarza. — wtrącił kolejny pracownik, nieco delikatniej, jak gdyby próbował namówić młodszego, chociaż wiedział, że przetłumaczenie czegokolwiek mężczyźnie było cholernie trudne, a wręcz prawie niewykonalne. 

— Byłem u lekarza i założył mi parę szwów. —  prychnął, przywołując sytuację sprzed dwóch tygodni. —  Nic mi nie jest. 

Ciszę w pomieszczeniu przerwał cichy śmiech, siedzącego z dala trójki mężczyzn bruneta. 

—  Skoro nic ci nie jest, dlaczego kulejesz jak stary dziad? —  parsknął, obracając w dłoniach kostkę rubika tak, by na każdej ze ścianek dominował jeden kolor. — Panowie, nie chciałbym wyjść na nieuprzejmego, ale zostawcie tego pacana w spokoju. Ja się nim zajmę. —  mówiąc to, zwrócił się do dwójki asystentów, którzy od blisko czterdziestu minut próbowali wywalczyć z szefem pójście na rehabilitację. 

Oni jako jedyni byli stosunkowo wtajemniczeni, co się wydarzyło z nogą Kima. Chociaż i tak całą prawdę znał tylko on sam i mężczyzna siedzący przed nim — Jung Hoseok. 

—  Panie Jung, proszę przemówić mu do rozsądku. —  poprosił czterdziestodwuletni pracownik, nie patrząc już na swojego szefa. —  Jeżeli dalej tak będzie z jego stanem zdrowia, zaczną interesować się media, dlaczego Pan Kim kuleje, a po dłuższej chwili stania tudzież chodzenia ma słabnie. — odniósł się do niedawnych sytuacji z konferencji, gdzie po dwudziestu minutach stania CEO poczuł tak piekielny i rozdzierający ból w prawym kolanie i udzie, że nie mógł stać o własnych siłach, przez co, był bliski zasłabnięcia przed publiką setek osób. 

Następnie bez słowa zająknięcia obydwoje skierowali się do wielkich, drewnianych drzwi, by już jak najkrócej być skazani na gniew swojego szefa. 

Cóż, Kim Taehyung był zdecydowanie najlepszym szefem pod słońcem, jednak jego zawziętość, upartość i to, że zawsze (dosłownie zawsze) musiało być tak, jak on zadecydował, momentami było... wykańczające? 

Middle Of The Night | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz